Nr.17 i 18. Kraków, piątek 27 kwietnia i wtorek 1 maja 2012. R. LXIX.

Gazeta ukazuje się w każdy piątek o godzinie szóstej.
Pismo jest dostępna w edycji internetowej na stronie www. naprzod.wordpress.com
Zapraszamy do prenumeraty – zamówienia prosimy składać drogą mailową: naprzod.info@wp.pl

Manifest Koalicji 1 maja

W roku 1989 polskiemu społeczeństwu narzucono agresywny porządek neoliberalny. Efekty tych przeobrażeń są katastrofalne zarówno dla społeczeństwa, jak i gospodarki. Śmieciowe umowy, łamanie i odbieranie praw pracowniczych, wysoki poziom bezrobocia, niepewność jutra, niedostępność mieszkań i brak perspektyw na godne życie to skutki polityki wszystkich kolejnych rządów. Parlamentarne ugrupowania „lewicowe” stały się grupami interesu, organizacjami lobbingowymi, w dłuższej perspektywie zapewniającymi dostatni byt tylko swoim członkom. Lewica pozaparlamentarna jest zaś podzielona i przez to słaba. Brak jej długofalowej strategii, która pozwoliłaby skutecznie wystąpić w obronie grup szczególnie narażonych na biedę, wyzysk i wykluczenie społeczne.
Pojedyncze i w dłuższej perspektywie pozbawione znaczenia wybuchy społecznego gniewu, nie łączą się w zorganizowane formy protestu i świadczą o rozbiciu polskiego społeczeństwa. Dominuje marazm i zniechęcenie. Polska demokracja przypomina loterię bez wygranej, w której politycy, kierując się wynikami sondaży, licytują się na obietnice poprawy sytuacji materialnej obywateli. Obietnice bez pokrycia.
Święto 1 Maja w PRL-u nie stanowiło autentycznej formy społecznej mobilizacji. Naszą intencją jest odzyskanie tego święta jako Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy. Jednocześnie pragniemy, aby jego powrót stał się przyczynkiem do zjednoczenia rozbitej lewicy antykapitalistycznej oraz tworzenia lewicowego dyskursu, w sposób wyraźny podejmującego kwestie wyzysku, bezrobocia, wykluczenia i stygmatyzacji. Pragniemy budować trwałą współpracę środowisk antykapitalistycznych i prospołecznych.
Nie godzimy się na wizję polityki jako postpolityki, czyli „administrowania” przez „rządy eksperckie”, które w rzeczywistości oznaczają brak realnego sporu o wizję państwa, oddanie całej władzy nad gospodarką wielkiemu biznesowi i sprowadzenie debaty politycznej do tematów zastępczych. Odrzucamy propagandę, która wmawia nam, że nie ma alternatywy dla neoliberalnego porządku. Nadzieję na przełamanie jego dominacji dają bieżące wydarzenia w Grecji, gdzie niezadowolenie z narastającego kryzysu ekonomiczno-społecznego znalazło swój wyraz w masowych protestach oraz strajkach.
Naprawdę palące kwestie społeczne to tzw. uelastycznienie form zatrudnienia, drastyczne przesunięcie wieku emerytalnego, likwidacja publicznych żłobków, przedszkoli i szkół, upadek publicznego transportu i służby zdrowia, bezrobocie i wzrost cen. Poprzez Święto 1 Maja oraz naszą dalszą działalność chcemy wyrazić sprzeciw wobec istniejącego stanu rzeczy, który pozbawia nas perspektyw życiowych oraz wywołuje poczucie beznadziei i nieustannej niepewności.
Powyższy tekst to manifest organizatorów i organizatorek obchodów Święta Pracy we Wrocławiu. Demonstrację zaczynamy 1 maja o 13 na Placu 1 Maja (obecnie pl. Jana Pawła II). Bieżące informacje na 1MajaWeWroclawiu.pl.
Informacja o konferencji prasowej nt. obchodów 1 Maja we Wrocławiu,
która odbyła się 26 kwietnia w Infopunkcie Nadodrze „Łokietka 5”.

___________________________________________________________________________

Odzyskiwanie 1 Maja we Wrocławiu

Wrocławskie obchody Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy organizuje Koalicja 1 Maja, powołana przez środowisko Krytyki Politycznej, Polską Partię Socjalistyczną, Młodych Socjalistów oraz osoby niezrzeszone.
Na konferencji Ewa Miszczuk (PPS) mówiła o konieczności odzyskania pierwszomajowego święta, które kojarzy się nam wyłącznie z manifestacjami z okresu PRL-u. Dzień ten ma przecież swoją tradycję sięgającą XIX wieku – buntu amerykańskich robotników, którzy domagali się ośmiogodzinnego dnia pracy. Aktualnie 1 Maja jest obchodzony w wielu krajach jako najważniejsze święto świata pracy.
Przemysław Witkowski (KP) zwrócił uwagę, że 1 Maja powinien być ważnym dniem dla wszystkich, którzy zmagają się z bardzo trudną sytuacją na rynku pracy. Są to osoby bezrobotne, a także cała rzesza ludzi, którzy są zatrudnieni na warunkach, które trudno określić jako „godna praca”. Coraz bardziej popularne jest pojęcie „prekariuszy”, czyli osób, które z braku innej możliwości są zmuszone do podjęcia pracy tymczasowej, do pracy na umowach śmieciowych, które nie gwarantują bezpieczeństwa zatrudnienia i płacy. Powoduje to poczucie destabilizacji i niepewności jutra. Witkowski zauważył, że planowana reforma emerytalna z pewnością nie będzie korzystna dla takich pracowników, ponieważ nie są oni w stanie zarobić na świadczenia, które pozwoliłyby na spokojne życie emeryta.
Do dramatycznej sytuacji na polskim rynku pracy przyczynia się działalność agencji pracy tymczasowej. Taką firmą jest Work Service, który 26 kwietnia b.r. zadebiutował na Giełdzie Papierów Wartościowych. „Jest to firma, która zbudowała potęgę na wyzysku pracowników” – podkreślał Witkowski.
Jan Świeczkowski (MS) zaznaczył, że istotnym elementem tegorocznych obchodów 1 Maja będzie właśnie wiec i happening pod siedzibą Work Service na ul. Ruskiej. Demonstracja rozpocznie się o godz. 13.00 na placu 1 maja (aktualnie Jana Pawła II) i przejdzie przez ul. Ruską i Kazimierza Wielkiego do pl. Solnego. Tam planowany jest kolejny wiec oraz gra uliczna „Życie codzienne w kapitalizmie”. Manifestanci wrócą ul. Ruską na pl. 1 Maja, gdzie zakończy się pierwsza część wrocławskiego święta ludzi pracy. Od godz. 15.00 na boisku szkolnym przy ul. Składowej 5 wrocławianie będą mogli wziąć udział w pikniku sportowym. Organizatorzy przewidzieli szereg atrakcji – rozgrywki piłki nożnej, w grach planszowych i badmintonie. Podczas pikniku będzie można dowiedzieć się jak założyć związek zawodowy, zasięgnąć porady z zakresu prawa pracy, odwiedzić stoiska organizacji społecznych i zakupić ciekawą książkę.
Koalicja 1 Maja przygotowała biuletyn informacyjny, który będzie rozdawany podczas demonstracji i na pikniku.

Organizator: Koalicja 1 Maja we Wrocławiu
http://www.1majawewroclawiu.pl/

Kontakt: 1maja.wro@gmail.com

EM

___________________________________________________________________________

Majowe propozycje – Kraków

1 maja , wtorek, o 10.00. Stowarzyszenie Kuźnica zaprasza na spotkanie pod pomnikiem Semperitowców (al. Daszyńskiego) a potem o 10.30 na majówkę ul. Miodowa 41 (Ip)

Wszechnica Oświatowo Racjonalistyczna nr 5
17 maja g. 18.00 Czwartek
Wykład wygłosi prof. Jerzy Vetulani -Racjonalista roku 2011.
JCC Kraków ul. Miodowa 24

31 maja 2012 czwartek
Otwarte spotkanie Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów Kraków
Godz. 19. (miejsce podamy później)

___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Prawicowe rozwody i powroty
Weekend upłynął pod znakiem analizy dramatycznego romansu prezesa PiS z liderem Solidarnej Polski. Podczas warszawskiej manifestacji w obronie telewizji Trwam, Jarosław Kaczyński zawołał donośnie: Zbyszku, wróć! To sprawiło, że młody lider SP stracił ze wzruszenia głos, po czym zapewniał, że on zawsze jest do dyspozycji. Kiedy nieco ochłonął dnia następnego, niemrawie wycofywał się z własnych słów, tłumacząc się zaskoczeniem. Dlatego myślimy, że jednak rozwód jest faktem dokonanym, podział majątku nastąpi zapewne niebawem.

Kazanie Kalisza
Ryszard Kalisz w porannym programie RMF Fm zagrzewał do boju lewicę na 1 maja. Wykrzykiwał hasła o budzeniu ducha. Był w tym równie przekonujący, co wygłaszający swoje przemówienia ojciec Tadeusz Rydzyk. Piękne hasła dobrze obu wychodzą, podobnie jak liczenie pieniędzy. Być może w końcu jednak ludzie zamiast duchem, popatrzą na Kalisza i Rydzyka zwykłym wzrokiem. Wyjdzie taniej.

Złamany Patyk
Sensacyjny przełom w śledztwie dotyczącym zabójstwa generała Papały. Jak wyjaśniono, zabił go złodziej samochodowy o ksywie Patyk. Podobno miał się zdenerwować, gdy generał pilnował swego cennego produktu z FSO o wdzięcznej nazwie Daewoo Espero. Dla tak luksusowego samochodu można zabić. Oczywiście to, że rewelacje o tej zbrodni ujawniono w dzień głosowania nad rządowym projektem tak zwanej reformy emerytalnej, jest zupełnym przypadkiem. Przecież rząd nie ma nic do ukrycia.

Pecunia non olet
Inwazja chińskich notabli, na czele z premierem, ma pokazać siłę polskiej gospodarki. Jaką siłę ma państwo, które żebrze wszędzie o pieniądze i inwestycje, nie wiadomo, ale za to jak to brzmi. Co więcej, nikogo już nie interesuje totalitarny reżim panujący w Chinach, jakiś tam Tybet czy wolność słowa. Liczą się tylko spodziewane zastrzyki gotówki w umierającą na własne życzenie Europę. Trudno się dziwić Chińczykom, wykorzystującym koniunkturę, ale wiele mówi to też o naszych elitach. Za pieniądze zrobią wszystko. Nawet, jeśli to pieniądze jedynie obiecane.

Wielki korektor
Janusz Palikot wciąż bryluje, ostatnio w całej Polsce. Wszędzie zapowiada konferencję swojej partii pod hasłem „Korekta kapitalizmu”. Już dostępne są pierwsze przecieki, dotyczące rozwiązań proponowanych przez nowego mesjasza lewicy. Podniesienie wieku emerytalnego jako zbędnego balastu dla budżetu czy stanowczy sprzeciw przeciwko podatkom od transakcji finansowych to główne punkty programu. Po takich zapowiedziach z niecierpliwością oczekujemy na więcej.

Trauma z dzieciństwa
Pani redaktor Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej” znów wzywa do wyrzucenia Karty Nauczyciela do kosza, bo przecież uprzywilejowanie nauczycieli jest zbyt duże. Z mnogości artykułów na ten temat wyłania się ponury obraz z przeszłości. Pani redaktor w wieku szkolnym czuła się bardzo źle na lekcjach. Zwłaszcza tych wymagających choć odrobiny myślenia. Dlatego w dorosłym życiu zatrudniła się w gazecie, w której niezależność nie istnieje, a samodzielne myślenie jest zabronione w umowie z redakcją. Gratulujemy sukcesu życiowego!

KM
___________________________________________________________________________
PUBLICYSTYKA
___________________________________________________________________________

Jakie świadectwo wystawimy rządowi przed wakacjami?

Nieróbstwo i bałagan!

Przed kilkoma tygodniami rząd chwalił się osiągnięciami z okazji podsumowania 100 dni swych bohaterskich bojów z kryzysem i całym otaczającą rzeczywistością. Na razie wygląda jednak na to, że nie wychodzą mu nawet cięcia budżetowe.

zaczęło się więc od likwidacji ulgi internetowej. Teraz podatek osoby korzystającej dotąd z odpisu, wzrośnie rocznie o około 136 zł. Czy to zemsta na internautach za protesty w sprawie ACTA? Nie sposób przecież uwierzyć, jak twierdzi rząd, że „znaczenie społeczne tej ulgi maleje ze względu na rozwój usług internetowych”. Nader pokrętna to logika, szczególnie, że w roku 2011 z ulgi skorzystały niemal 4 mln osób (16 proc. ogółu podatników). To oznaczało wpływy z podatku niższe o około 400 mln zł.
Internautów miało pocieszyć przygotowanie pakietu projektów ustaw dotyczących e-administracji m.in.: ustawy o zmianie ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne, założeń do projektu ustawy o otwarciu zasobów publicznych. Już wiemy, że nic z tego! Kolejne rządy tak zagmatwały proces „cyfryzacji” państwa, że w tym bałaganie połapać się będzie mogła chyba tylko prokuratura (co przyznał nawet minister Boni). Nie będzie ani „chipowych” dowodów osobistych ani e-urzędu! Nawet osławiony CEPIK, do dziś nie działa sprawnie i ktoś za to powinien pójść siedzieć!
Do końca 2012 roku premier chce wyprowadzić Polskę z nadmiernego deficytu, tak by osiągnął on pułap 3 proc PKB. Dług publiczny w tym roku rząd chce sprowadzić do poziomu 50 proc. PKB, a w 2015 r. – do 47 proc. To wszystko uda się zrobić, ale kosztem cięć, które dotkną wszystkich obywateli. Do końca kadencji deficyt sektora finansów publicznych ma spaść jeszcze bardziej i wynieść 1 proc. PKB. Oszczędności zaczynamy więc od najmłodszych – kryterium dochodowe, które będzie warunkować wypłatę becikowego wyniesie 85 tys.528 zł. rocznie brutto na rodzinę i ta sumka będzie się przewijała wielokrotnie przy okazji innych planowanych cięć ulg i wszelakiego „socjalu”. Aby odrobić trochę punktów wśród „socjalnego” elektoratu rząd wprowadził więc nowe, kwotowe zasady waloryzacji rent i emerytur, które mają pomóc najuboższym emerytom i rencistom i zmniejszyć różnice w wysokości tych świadczeń. Waloryzacja przeprowadzona nowym trybem weszła w życie 1 marca, ale prezydent, po podpisaniu ustawy skierował ja do Trybunału Konstytucyjnego. Miał rację, bo zmiana zasad narusza prawa nabyte i pewnie w Trybunale się nie utrzyma.
Nie przejmujemy się specjalnie zmianami w ulgach „prorodzinnych” bo w planie jest ograniczenie tych ulg dla rodzin o wyższych dochodach, podobnie jest z 50 proc. ulgą dla twórców, która będzie obcinana tym, którzy zarabiają więcej i ich dochód przekracza 85 528 zł. rocznie.
O emeryturach napisano już tyle, że trudno to coś dodać – dość, że zmiany uderzają najmocniej w młodych, którzy nie znajdą pracy o czym w prasowych dyskusjach wspomina się rzadko i półgębkiem.
Zmiany mają objąć służby mundurowe, rolników, górników ale też sędziów, prokuratorów a nawet księży. Rolnicy, których gospodarstwa przekraczają 6 ha, będą musieli płacić składki zdrowotne. To reakcja rządu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ale też, jak dotąd, jedyny konkret w sprawie KRUS. A ten fundusz to będzie chyba ostatnia twierdza Pawlaka, który walczy o być – lub nie być na posadzie szefa stronnictwa.
Rząd rolników się boi, za to uderzył w przedsiębiorców i od 1 lutego podniesiona została składka rentowa po stronie pracodawców o 2 punkty procentowe. Zmniejszy to deficyt ZUS o 13 miliardów zł. rocznie i ograniczy podobno narastanie długu publicznego. W zamian za to rząd miał się solidnie zająć ułatwianiem życia polskiemu biznesowi – nowe rozwiązania mają zmniejszyć obciążenia administracyjne i obowiązki informacyjne dotyczące działalności gospodarczej i ograniczyć koszty biurokracji. Zmiany w Kodeksie postępowania cywilnego i zasadach rejestracji firm mają usprawnić tę procedurę i ułatwić nadawanie NIP firmom. Tymczasem proponowane zmiany mają być kosmetyczne – konia z rzędem temu, kto udowodni, że taką biurową robotą ma się zajmować wysokopłatny, doświadczony sędzia? Ciągle też nie możemy się doczekać zmian w prawie budowlanym, w tym przede wszystkim, głośno reklamowanego skrócenia okresu wydania pozwolenia na budowę do 60 dni w przypadku małych inwestycji i 100 dni – w przypadku dużych. I znów dlaczego 60 dni a nie na przykład, 15?
W expose premier zapowiedział uwolnienie co najmniej połowy z 380 zawodów, które są objęte licencjami i limitami, co ma wpłynąć ożywczo na rynek pracy i wymusi konkurencję Szczególnie ma to dotyczyć młodych, którzy mnie mają dostępu bo miejsc pracy blokowanych na różne sposoby przez zawodowe korporacje. Ma się tym zając minister Gowin i nawet wystartował z serią spektakularnych propozycji, na razie jednak jego działania zdumiewająco przypominają…. satyrę w PRL. Można było wówczas bezkompromisowo krytykować sprzedawców, urzędników niższego szczebla, taksówkarzy i kelnerów a efekty były zerowe.
Tymczasem Pan Minister jakby zmienił nieco pole zainteresowań i nie tylko kontestuje rządowe obietnice dotyczące ucywilizowania polskiego prawa w sferze obyczajowej (europejska konwencja przeciw przemocy w rodzinie, in vitro, świeckość państwa), ale wspiera też absurdalne pomysły „klauzuli sumienia” dla aptekarzy, który mogliby odmówić sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Pana ministra najwyraźniej bardziej interesują spory doktrynalne wśród katolików (można czy nie można?) niż zapowiadane przez premiera w expose, zmiany w przepisach, które mają przyspieszyć procesy sądowe. A efekty miały być porażające i powinny skrócić trwanie procesów nawet o jedną trzecią. Podobno trwają prace przygotowawcze i projekty maja się pojawić w trzecim kwartale. Pytanie, co robili politycy Platformy przez ostatnie cztery lata?
Na koniec powinno się przynajmniej wspomnieć o tym co dzieje się w służbłlukowiczowi solidne manto… My jednak spuśćmy na tę sprawę zasłonę miłosierdzia…

Łaska pańska na pstrym koniu jeździ

Oto najgorsi w rządzie.

Na czele Tusk!!!

2012-04-27

Premier Donald Tusk, a tuż zanim minister zdrowia Bartosz Arłukowicz – to członkowie rządu, którzy zebrali najwięcej negatywnych ocen w sondażu TNS OBOP dla programu „Forum” w TVP Info. Tuska źle ocenia aż 60% ankietowanych, Arłukowicza 58%.

Na kolejnym miejscu w tym negatywnym zestawieniu znalazła się minister sportu Anna Mucha – źle ocenia ją 46% respondentów. Ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego – 42%.

Sondaż metodą telefoniczną przeprowadzono na grupie 1000 dorosłych Polaków metodą telefoniczną w dniach 25-26 kwietnia 2012 roku. Błąd może wynosić +/- 3,1%.

(KK)

___________________________________________________________________________

Czy w Polsce sprawy ochrony pracy traktowane są serio?

Skorumpowany inspektor

Niedawno CBA zatrzymało inspektora krakowskiego Okręgowego Inspektoratu Pracy, podejrzanego o przyjęcie łapówki od właściciela jednej z krakowskich firm. Miał przymknąć oko na wykryte podczas kontroli nieprawidłowości.
41-letni Rafał B. został zatrzymany przez agentów CBA tuż po kontroli. Przyjął 1000 zł od jednego z współwłaścicieli firmy i uszłoby mu na sucho, gdyby nie zażądał jeszcze 500 zł. Drugiej części łapówki już nie dostał, bo współwłaściciel przedsiębiorstwa wściekł się i powiadomił Agencję. Łapówkarzowi grozi do 10 lat więzienia, a więc sprawa jest bardzo poważna.
Nas jednak intryguje coś innego. Oto nie była to pierwsza i jedyna wpadka pana inspektora, bo już wcześniej przedstawiono mu akt oskarżenia w innej sprawie korupcyjnej także prowadzonej przez CBA. Rodzi się więc pytanie, dlaczego człowiekowi z aktem oskarżenia na karku, pozwala się prowadzić kontrole? Czy to lekceważenie prokuratorskich zarzutów czy problemów, jakimi pan inspektor zajmował się w pracy?
Komunikat prokuratury i CBA jest dość enigmatyczny, nie wiemy więc, czy poprzednie zarzuty wiążą się także z działalnością zawodową inspektora czy nie, tym niemniej człowiek podejrzany o korupcję powinien być trzymany jak najdalej od jakichkolwiek kontroli.
Naprawdę warto sobie uprzytomnić, że co 3,5 minuty jedna osoba w Unii Europejskiej traci życie w wyniku wypadku w miejscu pracy lub choroby zawodowej. W Polsce w ciągu tygodnia zdarza się 2 tys. wypadków w pracy. Ginie w nich ok. 10 osób.
Koszty związane z łamaniem przepisów BHP szacuje się na 490 mln euro rocznie, co stanowi ponad połowę budżetu unijnego funduszu na powstrzymanie kryzysu finansowego.
– Za tymi liczbami kryją się krew i łzy – mówi prof. Danuta Koradecka z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy.
Najbardziej narażoną na wypadki grupą osób są pracownicy w wieku 18-24 lat. Najczęściej jednak śmierć w pracy ponoszą osoby starsze – w wieku 55-64 lat. W przeważającej mierze wypadki zdarzają się w małych i średnich firmach, zwłaszcza z branży budowlanej.
(JD+JA)

___________________________________________________________________________

Emeryci w świecie internetu

Waloryzacja progów dochodowych uprawniających do korzystania z pomocy
społecznej, fundusz żłobkowy i obowiązkowe, coroczne badania okresowe
na koszt systemu dla osób po 60. roku życia, to listek figowy, który
ma pozwolić Ruchowi Palikota na poparcie reformy emerytalnej
forsowanej przez rząd PO. Tymczasem najpoważniejszym problemem
budzącym wątpliwości nie jest samo podniesienie wieku emerytalnego,
ale konsekwencje tego kroku dla rynku pracy! Wydłużenie okresu pracy
ludzi starszych oznacza dwa lata więcej bezrobocia dla młodych!
Owszem, składek w OFE przybędzie, ale tylko z tego tytułu, że starsi
pracownicy zarabiają z reguły więcej niż młodzi. A szkody społeczne
będą ogromne.
Opowiadanie, że wydłużenie wieku emerytalnego jest konieczne, bo
spadek dzietności Polaków powoduje, że nie będzie miał kto zarobić dla
starszych na emerytury, to czysta demagogia. Problemem bowiem nie jest
brak rak do pracy, a brak pracy. I to właśnie zjawisko będzie się
pogłębiało a jest ono charakterystyczne dla wszystkich państw
należących do grona „krajów rozwiniętych”.
Jeszcze kilka lat temu cudzoziemscy robotnicy ( w tym Polacy) witani
byli z otwartymi rękami we wszystkich krajach „bogatej Europy”. Dziś
ich tam nie chcą i nie jest to tylko efekt kryzysu gospodarczego, ale
też rezultat nowych trendów gospodarczych. Co gorsza są to trendy nie
do odwrócenia! Produkcja dóbr materialnych, zajęcie stosunkowo proste,
przeniosła się z Europy do Chin u innych krajów azjatyckich. Przyczyną
jest cena siły roboczej, a niska cena pracy w krajach takich jak
Wietnam, Chiny czy inne kraje Pacyfiku to nie tylko wynik biedy, ale
też efekt determinowany przez geografię – robotnik w tamtej strefie
klimatycznej nie musi ubierać się ciepło, nie musi ogrzewać domu, nie
musi stosować diety wysokokalorycznej.
Pora więc uprzytomnić sobie, że nic nie pomoże lansowana przez
niektóre kręgi zmiana systemu kształcenia młodych ludzi na „bardziej
praktyczny”, nic nie pomoże tworzenie kolejnych „stref gospodarczych”,
które mają przyciągać „zagraniczny kapitał”. Nie ma dziś już takiego
zjawiska jak „kapitał zagraniczny”! Dziś każdy kapitał, jest w równym
stopniu zagraniczny jak i polski, jedyne pytanie brzmi: gdzie płacone
będą podatki? Jeśli w Polsce pojawia się coraz więcej inwestycji
zachodnich koncernów, to z reguły okazuje się, że są to inwestycje w
centra obliczeniowe i informatyczne lokowane w Polsce z powodu wysoko
kwalifikowanej kadry i doprawdy, nie jest to efekt doskonałego
przygotowania naszych hydraulików i spawaczy!
Tworzenie centrów „outsourcingu” nie gwarantuje Polsce szybkiego
rozwoju. Konieczne jest, by wreszcie nasze rządy wzięły się serio do
budowania w Polsce przemysłu opartego na wiedzy, ale tu nie wystarczy
powtarzanie tego hasła jak mantry! Za takimi zaklęciami muszą iść
nakłady na określone gałęzie szkolnictwa wyższego, a przede wszystkim
odbudowa poziomu szkolnictwa podstawowego i średniego skutecznie
rujnowanego przez minionych lat 20! Słowem – niech lekcje religii
zastąpią godziny matematyki i fizyki, prowadzone przez kompetentnych i
najlepiej (jeśli to tylko możliwe) utalentowanych nauczycieli! I, na
litość boską, przestańmy wreszcie opowiadać bajki o „komputeryzacji
szkolnictwa”! Brak sprzętu to sprawa druga – pierwszą jest kompletny
komputerowy analfabetyzm kadry nauczycielskiej, a dyrektorskiej w
szczególności!
Znam szkołę w której zakazano nauczycielom wypełniać świadectwa
uczniów na komputerze, w innej z kolei zalecano, by uczniowie, (z
braku sprzętu) ćwiczyli prace z komputerem na klawiaturze … ręcznie
i pracowicie wymalowanej na kartce papieru! I to w czasach gdy
komputer jest niemal w każdym domu gdzie są dzieci, a bywają i takie,
gdzie na troje mieszkańców przypadają cztery maszynki (w tym dwa
laptopy). Dziś wykluczenie informatyczne to poważne inwalidztwo, które
dotyka w pierwszym rzędzie polską szkolę! Groza!
Dopóki nie uprzytomnimy sobie, że nowoczesność dzieje się wokół nas i
nie zatrzymuje się na progu szkoły, wyższej uczelni czy urzędu, dopóki
nie przyjmiemy do wiadomości, że świat zmienia się nieustannie i
wszyscy musimy codziennie dokonywać wszelkich wysiłków by za nim
nadążyć, dopóty nasze szanse w wyścigu do świata dobrobytu będą
słabiutkie, jeśli nie znikome!
I nic tu nie pomoże wydłużanie wieku emerytalnego, bo nowe miejsca
pracy powstają w przemysłach, które wymagają zupełnie innego
przygotowania niż to, które mają dzisiejsi 60. czy 50. latkowie, a
„reformę wieku emerytalnego” której dziś Tusk (z Palikotem) bronią jak
niepodległości, trzeba będzie odkręcać. Im szybciej, tym lepiej!
Wiesław Wolak

___________________________________________________________________________
KALENDARIUM 21-27 kwietnia
___________________________________________________________________________

21 kwietnia
1939 – Bolesław Czuchajowski został prezydentem Krakowa.
1956 – W Krakowie odbył się pierwszy w kraju oficjalny mecz brydżowy.
1988 – W krakowskim więzieniu Montelupich wykonano ostatni w Polsce wyrok śmierci
22 kwietnia
1870 – Włodzimierz Lenin, radziecki polityk, przywódca rewolucji październikowej, przywódca ZSRR (zm. 1924)

23 kwietnia
1919 – W Krakowie rozpoczęły się: XVI Zjazd PPS, XV Kongres PPSD, XVI Zjazd PPS zaboru pruskiego. Zjazdy podjęły decyzję o połączeniu się w jednolitą Polską Partię Socjalistyczną; przyjęto zasadę parlamentarnej drogi do socjalizmu.

24 kwietnia
1906 – Organizacja Techniczno-Bojowa PPS odbiła 10 więźniów Pawiaka.

25 kwietnia
1921 – Komisja Centralna Związków Zawodowych podjęła uchwałę o zerwaniu stosunków z KPRP i zwalczaniu komunistów w ruchu związkowym.

26 kwietnia
1871 – W Warszawie urodził się Feliks Perl, działacz socjalistyczny, poseł PPS, publicysta, 1915- 1927 redaktor naczelny „Robotnika”.

27 kwietnia
1937 – W Rzymie zmarł Antonio Gramsci, włoski działacz robotniczy, teoretyk marksizmu, filozof
KM
___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe

___________________________________________________________________________

Zamach na Gomułkę

15 lipca 1959 roku podczas obchodzonych z wielką pompą uroczystości 15 lecia PRL przez ulice Sosnowca uważanego w Polsce za bastion socjalizmu przejeżdżała odsłonięta limuzyna, z której trzech pasażerów pozdrawiało licznie zebraną publiczność. Nagle w przydrożnym drzewie eksplodował ładunek wybuchowy raniąc przypadkowe osoby. Rządowy ZIS 110 w którym jechali : przywódca ZSRR Nikita Chruszczow, pierwszy sekretarz PZPR Władysław Gomułka oraz sekretarz wojewódzki PZPR w Katowicach Edward Gierek bezpiecznie odjechał. Gdyby plan skromnego elektryka pracującego w miejscowej kopalni Stanisława Jarosa się powiódł losy świata potoczyły by się inaczej.

Stanisław Jaros urodził się w 1932 roku w robotniczej rodzinie mieszkającej w Sosnowcu- Zagórzu. W wieku piętnastu lat rozpoczął pracę w sosnowieckiej fabryce kotłów. Tam zetknął się z materiałami wybuchowymi, które najwyraźniej silnie zaabsorbowały wyobraźnię młodego chłopaka. W krótce został przyłapany na próbie kradzieży z zakładu około stu nabojów do karabinu.

Czasy były nie spokojne, w tym czasie trwała w Polsce wojna domowa z poakowskim podziemiem, a fabryka w którym pracował Jaros świadczyła usługi na potrzeby wojska, była więc na wpół zmilitaryzowana. Młodemu robotnikowi mógł grozić bardzo surowy wyrok, jednak sąd obszedł się z nim bardzo łagodnie skazując go raptem na dwa lata pozbawienia wolności z zawieszeniu.

Po tych przejściach Jaros podjął pracę w kopalni, gdzie mógł wreszcie w legalny sposób dać upust swojej pasji, gdyż jako elektryk zajmował się detonacją kopalnianych wyrobisk. Jednak najwyraźniej to mu nie wystarczało, gdyż nadal kradł materiały wybuchowe i potajemnie realizował swoją piromańską fantazję. Wysadził w powietrze między innymi koparkę, skrzynię połączeń semaforowych, słup wysokiego napięcia, transformator w kopalni „Kazimierz” oraz w pobliskiej Dąbrowie Górniczej stację benzynową.

Oczywiście nie uszło to uwadze milicji obywatelskiej, która łączyła te przypadki, jednak przyjmując hipotezę, że eksplozje były wynikiem sabotażu, za którymi stoi jakaś antykomunistyczna organizacja. By do niej dotrzeć bezpieka jako przynętę założyła fikcyjną organizację antypaństwową, licząc, że piroman skontaktuje się z nimi. Jednak Jaros, którego działanie podyktowane było zgoła innymi pobudkami, ani myślał bawić się w politykę. Najwyraźniej też przestało już mu wystarczać detonowanie anonimowych obiektów i zapragnął spowodować taką katastrofę, która dosłownie „wstrząśnie światem”.

Kiedy w lipcu 1959 roku z okazji 15 lecia PRL wizytą do Polski przybył radziecki przywódca Nikita Chruszczow, Jaros postanowił spełnić swoje marzenie, czyli dokonać spektakularnej detonacji. Okazja stawała się tym bardziej kusząca, że Chruszczow miał gościć w jego rodzinnym mieście- Sosnowcu. Z kopalni w której pracował wykradał 10 kilko amonitu- materiału wybuchowego używanego w górnictwie i wraz z zapalnikiem elektrycznym umieścił go w przydrożnej lipie przy ul. Armii Czerwonej (obecnie Braci Mieroszewskich), w miejscu gdzie miał nastąpić postój rządowej delegacji.

15 lipca 1959 roku oficjalna delegacja zgodnie z planem po spotkaniu z robotnikami Zagórza udała się do centrum Sosnowca. Wśród kolumny samochodów jechała limuzyna ZIS 110 z Chruszczowem, pierwszym sekretarzem PZPR Władysławem Gomułką oraz gospodarzem wizyty- sekretarzem wojewódzkim PZPR w Katowicach Edwardem Gierkiem. Około godz 14.30 konwój zatrzymał się nieopodal miejsca gdzie Jaros umieścił potężny ładunek wybuchowy. W feralnym miejscu nastąpiło krótkie spotkanie partyjnych notabli z mieszkańcami i kiedy samochody ruszyły Jaros zdetonował ładunek. Na szczęście eksplozja nie była zbyt silna, a konary drzew zraniły przypadkową osobę.
Sprawa zamachu nie przedostała się szerzej do opinii publicznej, a oficjalna wersja głosiła, że był to wypadek. Milicja uruchomiła jednak szerokie śledztwo, które ostatecznie nie przyniosło rezultatów. Oczywiście na linii Warszawa Moskwa nastąpił dyplomatyczny zgrzyt, gdyż strona rosyjska obwiniała polskich przywódców o niedostateczne zabezpieczenie wizyty Chruszczowa.
Jaros bynajmniej nie zniechęcił się w swojej piromańskiej działalności, a kiedy dowiedział się o kolejnej wizycie tow. „Wiesława” w Sosnowcu postanowił spróbować jeszcze raz.
3 grudnia 1961 roku Władysław Gomułka z okazji Barbórki przybył na Śląsk, gdzie między innymi otwierał nową kopalnię „Porąbka”. Nieopodal kopalni przy ul. Krakowskiej Jaros ukrył w przydrożnym słupku (kilkaset metrów od zamachu sprzed dwóch lat) opancerzony ładunek melinitu, który zdetonowany miał wytworzyć grad odłamków ( w miejscu tym miało stać wiele przypadkowych osób !). Około południa rządowa delegacja opuściła kopalnię i kiedy była w pobliżu zasadzki Jaros zdetonował ładunek. Eksplozja była tak silna, że z okolicznych domów wyleciały szyby, a finał akcji był tragiczny. Kawałki metalu zabiły przypadkowego mężczyznę oraz ciężko raniły 13-letnią dziewczynkę (została częściowo sparaliżowana). Odłamki uszkodziły też rządową limuzynę, jednak według niektórych wersji Gomułka obawiając się zamachu jechał w innym samochodzie zupełnie inną trasą.

Tym razem nie było już przelewek i nad złapaniem zamachowca pracowali najlepsi milicjanci w kraju. Zespół biegłych po zbadaniu bomby oraz sposobu i miejsca podłożenia ładunku ustalił, iż sprawcą zamachu prawdopodobnie jest osoba mieszkająca w pobliżu miejsca wypadku , zorientowana w elektrotechnice oraz mająca dostęp do materiałów wybuchowych. Wytypowano około pięćdziesięciu podejrzanych, wśród których był i Jaros. 8 grudnia 1961 roku podczas przeszukania jego domu milicjanci odkryli materiały służące do przygotowania bomby. Jaros został aresztowany, jednak w toku śledztwa choć przyznał się do zamachów, to nie bardzo umiał wyjaśnić motywy swojego działania. Mówił, że od lat pasjonuje się materiałami wybuchowymi i chciał zrobić coś takiego, żeby o nim było głośno.

Po trwającym rok procesie 1 stycznia 1963 roku Sąd Wojewódzki w Katowicach skazał Stanisława Jarosa na karę śmierci. Zamachowca powieszono cztery dni później. Obecnie niektóre środowiska próbują przypisać działalności Jarosa cechy patriotyczne.
Paweł Petryka

___________________________________________________________________________
Historia PRL (57)
___________________________________________________________________________

Nowa rzeczywistość

Polskie społeczeństwo obudziło się 13 grudnia 1981 roku w zupełnie nowych realiach politycznych. Wielu ludzi, zwłaszcza związanych z opozycją, nie mogło się pogodzić z faktem, że „karnawał Solidarności” się skończył i wierząc w magiczną moc strajków oraz społecznych protestów próbowało przywrócić stary porządek.

Przeprowadzenie stanu wojennego w Polsce odbyło się bardzo sprawnie, w dużej mierze dzięki wojsku, które okazało się ogniwem w pełni podporządkowanym rozkazom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) . Nie ziścił się więc czarny scenariusz powstania w armii frakcji prosolidarnościowej, choć oczywiście wielu żołnierzy sympatyzowało z tym związkiem. Jednak władza była niezwykle wyczulona na wszelkie ruchy wywrotowe w środowisku wojskowym -stąd drakońskie wyroki jakie zapadły przed Sądem Marynarki Wojennej w Gdyni, który skazał m. in. : Ewę Kubasiewicz (10 lat) oraz Jerzego Kowalczyka i Władysława Trzcińskiego (na 9 lat) za zorganizowanie strajku okupacyjnego w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni. Wszystkich jednak objęła amnestia w 1984 roku.
13 grudnia 1981 roku władzę w kraju oficjalnie przejęła WRON, lecz w praktyce była ona ciałem fasadowym, gdyż najważniejsze decyzje w tym okresie podejmował tzw. dyrektoriat w skład którego wchodzili generałowie : Wojciech Jaruzelski ( faktyczny przywódca państwa), Florian Siwicki- wiceminister obrony narodowej,Czesław Kiszczak-szef MSW, Mirosław Milewski nadzorujący w KC PZPR pracę MSW, a także wicepremier Mieczysław Rakowski oraz sekretarze KC PZPR- Kazimierz Barcikowski i Stefan Olszowski.
Nielicznym przywódcom „Solidarności” na przykład Bogdanowi Borusewiczowi, Władysławowi Frasyniukowi i Zbigniewowi Bujakowi udało się ujść z rąk bezpieki i przez pewien czas prowadzić podziemną działalność.

W poniedziałek 14 grudnia w wielu zakładach rozpoczęły się akcje strajkowe, stanęło większość kopalń oraz hut w tym dwie największe w Katowicach i Krakowie, a także porty i stocznie w Gdańsku i Szczecinie. W sumie na około 7 tys. istniejących wtedy przedsiębiorstw zastrajkowało 250, a w pięćdziesięciu utworzono komitety strajkowe. Większość strajków jednak po demonstracji siły ze strony wojska wygasło, ale w niektórych przedsiębiorstwach na przykład w Stoczni Gdańskiej, Zakładach Lotniczych w Świdniku czy niektórych śląskich hutach i kopalniach doszło do brutalnych pacyfikacji przy użyciu wojska i oddziałów Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej ( ZOMO). W Hucie Katowice przeprowadzono desant jednostek specjalnych z helikopterów. W Gdańsku doszło do wielkiej manifestacji ulicznej, w trakcie której, rannych zostało 179 milicjantów, 2 żołnierzy i 196 cywilów, a jedna osoba zmarła. Protestowano również na ulicach Krakowa, Warszawy i Wrocławia. Strajkowały wyższe uczelnie, m. in. Uniwersytet i Politechnika Wrocławska, a także Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, którego senat podjął uchwałę potępiającą wprowadzenie stanu wojennego. Jednak do najdramatyczniejszych zdarzeń doszło na Śląsku.
Kiedy niemal cała Polska została zmuszona do uznania stanu wojennego, na Śląsku wciąż strajkowało kilkanaście kopalń i hut. Dla władz szczególnie niewygodną sprawą był strajk w kopalni „Wujek” w Katowicach, gdyż zakład ten usytuowany jest prawie w centrum miasta, co powodowało, iż pod bramami kopalni zbierały się liczni mieszkańcy wspierający górników, a także osoba ks. Henryka Bolczyka- wikarego z lokalnej parafii Podwyższenia Krzyża Świętego przy ulicy Pięknej Katowicach na terenie której leżała kopalnia. Duchowny ten słynął z dość radykalnych kazań co zaogniało sytuację.
Proklamując strajk, górnicy z „Wujka” zażądali od władz zwolnienia z internowania szefa zakładowej „S.” Jana Ludwiczaka, odwołania stanu wojennego oraz respektowania porozumień jastrzębskich, które zapewniały górniczemu środowisku szereg przywilejów. Oczywistą jest rzeczą, że postulatów tych, (może poza zwolnieniem Ludwiczaka) nie mogła spełnić dyrekcja kopali ani lokalne władze i naiwnością było sądzić że, kilkuset strajkujących górników zmusi Wojskową Radę Ocalenia Narodowego do odwołania stanu wojennego. Sytuacja stawał się bez wyjścia Dyrekcja kopalni wraz z przedstawicielami lokalnych władz bezskutecznie próbowały nakłonić górników do zaprzestania strajku – w odpowiedzi załoga „Wujka” śpiewała hymn narodowy lub „Boże coś Polskę”. 15 grudnia szef śląskiej milicji pułkownik Jerzy Gruba (późniejszy wieloletni prezes klubu sportowego Wisła Kraków) wydał rozkaz „odblokowania” kopalni. Rankiem następnego dnia uprzedzono górników o ewentualnej interwencji i polecono, aby teren kopalni opuściły wszystkie kobiety. Następnie służby bezpieczeństwa przy pomocy armatek wodnych rozpędziły tłum zgromadzony wokół kopalni i odcięły zakład od reszty miasta. Około południa rozpoczęto działania bojowe – czołgi dokonały w murach wyłomów, przez które weszli funkcjonariusze różnych milicyjnych formacji. W tym czasie górnicy- uzbrojeni w kilofy, siekiery i łańcuchy- zgromadzili się w pobliżu warsztatów. Milicjanci wystrzelili w ich kierunku gaz łzawiący, jednak podmuch przeciwnego wiatru spowodował zagazowanie właśnie milicjantów. Wykorzystując zamieszanie, górnicy przystąpili do kontrataku, obrzucili zomowców kamieniami i śrubami i wypchnęli z ternu kopalni. Udało im się ponadto zatrzymać trzech milicjantów oraz unieruchomić jeden czołg, który zawisł na barykadzie.
Służby bezpieczeństwa planowały zepchnąć górników w kierunku jednego z wyłomów w murze i w ten sposób usunąć ich z terenu kopalni , jednak po kolejnych nieudanych próbach pułkownik Kaźmierz Wilczyński, który bezpośrednio dowodził operacją, zdecydował się na skierowanie do akcji uzbrojonego w broń palną plutonu specjalnego ZOMO. Tutaj zeznania świadków są sprzeczne. Według dosyć prawdopodobnej wersji po kolejnym nieudanym ataku pułkownik Wilczyński miał się zwrócić do pułkownika Gruby o zgodę na użycie broni palnej i podobno uzyskał odpowiedź : „Nie czekaj na rozkaz !” , lub „Nie ! Czekaj na rozkaz !”, co oczywiście zmieniało cały sens rozkazu. Ostatecznie zomowcy zdecydowali się na użycie broni palnej, co przesądziło o całej operacji. W wyniku salwy ognia zginęło dziewięciu górników, (siedmiu na miejscu,dwóch w szpitalu ; najmłodszy z nich- Andrzej Pełka miał lat 19) ,a 47 zostało rannych. Po stronie milicji rannych zostało 41 funkcjonariuszy.
Podczas prowadzonego w 1992 roku śledztwa płk. Gruba zeznał, że zabronił płk. Wilczyńskiemu użycia broni w celu pacyfikacji strajku i zadowolił się wyjaśnieniami, iż salwy ognia powstały na skutek bezpośredniego narażenia życia milicjantów atakowanych przez górników. Natomiast dowódca plutonu specjalnego, który znalazł się w ogniu walki- sierżant Romuald Cieślak – wyjaśniał, że w trakcie działań na terenie kopalni doszło do rozproszenia jego oddziału i w pewnym momencie zdecydował się oddać jeden (!) strzał ostrzegawczy ponad głowami górników, bo stwierdził, że sytuacja stała się niebezpieczna. Pozostali funkcjonariusze plutonu zgodnie oświadczyli (w raportach pisanych 19 grudnia 1981 roku), że oddawali strzały w powietrze „ze względu na bezpośrednio zagrażające im niebezpieczeństwo”. W sumie takich rzekomych „strzałów w powietrze” – jeśli wierzyć tym raportom – oddano 156.
Po strzałach zomowców, według relacji świadków na terenie kopalni zapanowała przerażająca cisza. Rozpoczęto rozmowy , górnicy uwolnili zatrzymanych zomowców i zakończyli strajk. Pod kopalnię podstawiono autokary, które miały wywieźć górników, by nie narażać ich na ponowną konfrontację z zomowcami, jednak było z tym różnie. W lutym 1982 roku sąd Śląskiego Okręgu Wojskowego skazał czterech górników : Stanisława Płatka, Jerzego Wartka, Adama, Skwarę i Mariana Głucha za zorganizowanie i przywództwo w strajku na kary 4-3 lat wiezienia. Później objęła ich później amnestia.
Głośny strajk wybuchł również w kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie podczas jego tłumienia zomowcy postrzelili 4 górników, natomiast w kopalni „Ziemowit” górnicy w obawie przed pacyfikacją zaminowali szyby. Najdłużej protestowała kopalnia „Piast” w Bieruniu, której załoga przerwała protest dopiero 28 grudnia.
W tym okresie sprawa polska stała się na świecie tematem numerem jeden . Sekretarz Generalny ONZ Kurt Waldheim zwrócił się do polskich władz z oficjalnym apelem o poszanowanie praw człowieka . We Francji- na wezwanie wszystkich central związkowych- na godzinę przerwano pracę na znak solidarności z Polakami. W Londynie odbyła się wielotysięczna demonstracja w Hyde Parku, a prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan ogłosił decyzję o sankcjach ekonomicznych wobec PRL. Na całym świecie zaczęły powstawać komitety i organizacje pro- solidarnościowe, organizujące różnoraka pomoc dla Polski.
Z drugiej jednak strony szereg głosów wyrażało zrozumienia dla decyzji polskich władz. Dobrze pamiętano bowiem krwawe zamachy stanu : dwukrotnie w Turcji w 1960 roku oraz we wrześniu 1981 roku, w Grecji w 1967 r. i chyba najkrwawszy- w Chile w 1973 roku. Wszędzie tam nastąpiło obalenie legalnej władzy, zabójstwa prezentów ( Adnan Mendres- Turcja i Salvador Allende -Chile), ofiary zaś liczono w setkach tysięcy. Trzeba jednak powiedzieć, że stan wojenny w Polsce nie był prawdziwym zamachem stanu, lecz utrzymaniem struktur państwowych. Dla tego zrozumienie dla decyzji generała Jaruzelskiego wyrazili m. in. kanclerze Niemiec – Willy Brandt (były) i Helmut Schmit, premier Grecji Andreas Papandreu i Indii Radjiv Gandhi, a po pewnym czasie do tego grona dołączył również i francuski premier François Mitterrand. Na uwagę zasługują również komentarz niektórych światowych gazet, na przykład „ New York Timesa” : „To co się stało w Polsce jest złe, ale mogło być jeszcze gorsze (…)Gdyby miesiąc lub dwa miesiące temu „Solidarność” zechciała przerwać eskalację żądań i spocząć na laurach , dając Moskwie poczucie, że wolność w Polsce nie oznacza gwałtownego zawalenia się nieba, już przez samo to miałaby historyczną zasługę na drodze do narodowego samowyzwolenia”, czy tekst z tygodnika „Stern” : „ Tylko hipokryci nie przyznają, że Jaruzelski próbował ocalić Polskę przed radziecką interwencją (…) pozwolił delegacji MCK odwiedzić obozy internowanych, gdzie nie było żadnych dowodów torturowania, całkiem odwrotnie niż w przypadku Turcji, lub południowoamerykańskich reżimów wojskowych, wpieranych przez Amerykanów ( Nikaragua i Chile-przyp. PP). Na koniec warto przytoczyć opinię „ The Guardian”, który na swoich łamach stwierdził, że „ od 13 grudnia Polska ma po raz pierwszy od 18 miesięcy ma rząd, który jest przygotowany do rządzenia”.
Po ustaniu strajków sytuacja w Polsce zaczęła się normalizować, a sprzyjała temu atmosfera Świąt Bożego Narodzenia, podczas których zniesiono godzinę milicyjną. Zaraz po Nowym Roku- po trzytygodniowej przerwie- wznowiły zajęcia szkoły podstawowe i średnie, przywrócono łączność telefoniczną, a na stacjach benzynowych wreszcie pojawiło się paliwo. W lutym 1982 roku pierwszy raz w historii PRL ogłoszenie podwyżek cen żywności oraz energii elektrycznej nie zakończyło się społecznymi rozruchami.

Paweł Petryka

___________________________________________________________________________

Wespół w zespół

Wydaje się, że polska scena polityczna będzie nagradzać tych, którzy połączą siły. Lewa strona przez długi czas z nadzieją patrzyła na rozmowy Palikota z Millerem, skrajna prawica z żalem oglądała odejście od PiS grupy Ziobry.
Elektorat Palikota i SLD jest odmienny. SLD to środowisko konserwatywne kulturowo i ideowo niejednoznaczne, zwolennicy Palikota także dalecy są od intelektualnej wyrazistości, jednak cechuje ich postawa poszukująca i znaczna otwartość stąd wiele można im wybaczyć – nawet posła Gibałę!
Przystawanie tych dwóch lewicowych opcji jest słabieńkie i tylko Senyszyn udało się w wyborach do europarlamentu sięgnąć po głosy palikotopodobnego wyborcy ale, przypomnijmy, Ruchu Palikota nie było jeszcze wówczas w grze! W wyborach parlamentarnych, w Krakowie, SLD programowo (i faktycznie) odcięło się od tych ludzi zakazując Senyszyn pokazywania się publicznie w kampanii, co dało mandat Annie Grodzkiej (od Palikota, jakby kto nie wiedział).
I tak było też w innych częściach kraju. Doskonały wynik wyborczy spowodował, że Palikot uznał SLD za formację schodzącą ze sceny politycznej, zaczął intensywnie uwodzić Kwaśniewskiego i już zobaczył siebie na czele potężnego lewicowego ruchu, którym będzie mógł posterować (w sprawach gospodarczych) w stronę centrum i w stronę rozrywki na płaszczyźnie moralno-ideowej.
Miałby zapewne sojusznika w Kaliszu, tymczasem tradycjonaliści (celowo kontestuję uwłaczającą nazwę „partyjny beton”) w SLD wygrali i na czoło wrócił w glorii Leszek Miller, zawodnik twardy i popularny wśród swoich.
Wcześniej czy później musiało dojść do spięcia, Palikot uchwycił się „talibów w Klewkach” (pamiętacie że mówił o tym Lepper?) i wykopał po lewej stronie rów, bodaj nie do przeskoczenia, tracąc przy okazji znaczną ilość punktów i spadając w rankingach poniżej lewicowej konkurencji!
Obawiać się należy, że taka to już palikotowa uroda. Ma dobre pomysły, barwnie startuje, po czym ze zbytniego łakomstwa (i megalomanii) kończy jak smok wawelski. Nie inaczej przecież stało się, gdy zapragnął być drugą postacią w PO i wychylił się nieco za daleko.
Teraz czeka nas pierwszomajowy sprawdzian. Miller robi spore wysiłki, by „jego” demonstracja dorównała co najmniej demonstracjom kaczystów, Palikot dwoi się i troi, by pokazać, że to on będzie górą. Tymczasem, bez względu na wyniki tego testu, o pozycji poszczególnych sił na scenie politycznej będzie decydowała ciężka praca w terenie i dobre pomysły – słowem, pot i łzy.
A tu tymczasem, w zeszłą sobotę, mieliśmy imponującą zapowiedź jedności na prawicy. Kaczystów i Ziobrystów połączyła chęć wykazania się w oczach Ojca Dyrektora i zjawili się tłumnie na manifestacji obrońców, niedopuszczonej do świata cyfrowego (gdzie pragnie się dostać „na krzywy ryj”), telewizji Trwam.
I oto nagle, prezes PiS, przemawiając przed Kancelarią Premiera, zwrócił się do lidera Solidarnej Polski, zapraszając go do współpracy i namawiając, by „zapomniał o tym, co było złe”. – Wracajcie – mówił, a zgromadzeni zawrzasnęli: „Jarosław, Jarosław” i „edność, jedność”.
– Tutaj w tym miejscu w Warszawie połączyła nas wspólna sprawa. Jesteśmy wspólnotą, jednością wokół wartości, takich jak: wolność, nasze wspólne dziedzictwo i nasza zagrożona demokracja – odpowiedział Ziobro. – Musimy pokazać, że łączą nas wspólne ideały – dodał.
Ideały – ideałami ale muszą mu dawać do myślenia słabe notowania jego partyjki, choć przecież zgromadził w nie same intelektualne tuzy prawicy (bez Gowina, którego Tusk trzyma na ministerialnej smyczy). Do myślenia musiały mu też dać okrzyki „Jarosław, Jarosław” a nie „Ziobro! Ziobro!”.
Czeka nas więc interesujący spektakl w którym „Jarosław”, będzie stwarzał ziobrystom całe pole pretekstów do powrotu, lub przynajmniej wyrazistego sfederowania „Solidarnej Polski” z PiS-em.
A ma Kaczyński w ręku atrakcyjny wabik… Tan wabik to start w wyborach prezydenckich.
Tak, niechęć do walki o prezydenturę jaką deklarował Kaczyński przed kilkoma tygodniami nie była wcale pozą! On rzeczywiście „woli być premierem” a przy tym (a może przede wszystkim) uznał, że kolejna przegrana może go ostatecznie pogrążyć jako polityka i z najwyższą niechęcią uległ swoim akolitom, którzy wymusili na nim zmianę tej decyzji.
Teraz ma doskonały pretekst by „w imię jedności na prawicy” oddać Ziobrze wątpliwą przyjemność przegrania kolejnej konfrontacji, a że nie miałby szans na sukces widać wyraźnie z ostatnich notowań gdzie wprawdzie uplasował się na drugim miejscy w prezydenckim rankingu ale o kilka długości za Komorowskim. Ziobro rękawicę podejmie, bo i tak „musi” a ponadto sądzi, że długie polityczne życie przed nim i na honorową przegrana może sobie pozwolić.
Idzie lato. Ci którzy mają pracę będą się harować w upale, dzieci, młodzież, emeryci, renciści i bezrobotni (czyli większość ludności) powczasują sobie na słoneczku, a panowie politycy z lewej i prawej strony spędzą lato na tworzeniu programów i scenariuszy „jakby tu wykołować partnera?”.
No tak, jest jeszcze PO, ale jej rząd robi sobie sam kłopoty, które potem w pocie czoła rozwiązuje, tak, że i „politykom centrum” zajęcia nie zabraknie. Wszystko po to, by „Wespół w zespół żądz moc móc zmóc”!
Dratewka

Nr.16. Kraków, piątek 20 kwietnia 2012. R. LXIX.

Wsiadamy na Tytanika

Kapitan Edward Smith, w wieku 62 lat został kapitanem „Titanica”. (urodził się 27 stycznia 1850 roku.)
Dziewiczy rejs Tytanica miał być ukoronowaniem marynarskiej kariery Smitha, gdyż zaraz po jego ukończeniu miał przejść na emeryturę. 10 kwietnia 1912 roku – o 12 w południe – „Titanic” wyruszył w swój pierwszy, a zarazem ostatni, rejs do Nowego Jorku. 14 kwietnia około 23.40 „Titanic” zderzył się z górą lodową. Smith, wówczas spał w swojej kabinie, pomimo, że został ostrzeżony o górach lodowych na trasie statku. 62-letni kapitan Smith wcześniej się położył, gdyż był znużony.
Jakieś 2 godz. wcześniej kapitan Smith brał udział w uroczystym przyjęciu wydanym na jego cześć przez George’a Widenera, przygrywała orkiestra.

KK
___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Zbrojenia w SLD
Sojusz Lewicy Demokratycznej wybierał w sobotę szefów rad wojewódzkich. W mazowieckim wygrał Włodzimierz Czarzasty, w dolnośląskim Radosław Mołoń. Linia Leszka Millera z całą pewnością będzie realizowana. SLD już się szykuje do przyszłej kampanii. Na razie budują bunkry z partyjnego betonu. Wszak obrona to podstawa.

Donald zwycięzca
Premier naszego kraju wreszcie doceniony. Po przetrzymaniu fali krytyki okazało się, że warto bronić swoich poglądów. Przecież w powodzi nienawiści i ataków z każdej strony jakieś granice wyznaczyć trzeba. Premier przyznał, że nagrody od mediów, które tak niepochlebnie o nim piszą, się nie spodziewał. Szczerze mówiąc, nasza redakcja także się tego nie spodziewała. Ale gdzie nam tam do podważania decyzji szacownego jury.

Na raka sok z buraka
Nie ma leków dla pacjentów z nowotworami. Minister Arłukowicz jest tak pochłonięty szukaniem rozwiązania tej trudnej sytuacji, że postanowił zrezygnować z lekcji tańca, które pomagały mu zachować chłopięcą sylwetkę. Widać już pierwsze efekty wytężonej pracy. Jak donoszą poufne źródła w MZ, niedługo rusza kampania informacyjna. Hasłem kampanii będzie: Na raka sok z buraka. Rolnicy już zacierają ręce z myślą o przyszłych zyskach.

Deszcz napełni skarbiec
Pustą kasę miejską we Wrocławiu zasili deszcz i śnieg. A konkretnie wpływy z podatku od tychże opadów. Radni miejscy wykazali się dużą kreatywnością i podatek będzie naliczany ryczałtem. Naszym zdaniem to błąd. Można było uchwalić jeszcze przymusowy zakup liczników od miasta. To wzmocniło by budżet dodatkowymi dochodami. Mamy nadzieję, iż już wkrótce pojawią się w uchwale stosowne poprawki.

Antoni Bezrozumny
Antoni Macierewicz wprost już mówi o wojnie, jaką wypowiedziała Rosja Polsce. Atakiem inicjującym konflikt miał być zamach 10 kwietnia 2010 roku. Poseł PiS nie ma wątpliwości, że na pokładzie samolotu wybuchły bomby. Trudno polemizować z tą teorią, rząd zdecydowanie nie ułatwia wyjaśnienia całej sprawy. Jeśli jednak poseł naszego parlamentu opowiada publicznie takie rzeczy, należy się zaniepokoić. O jego zdrowie psychiczne. Na szczęście Rosjanie bardzo wyrozumiale podchodzą do ludzi pozbawionych rozumu. Być może jeszcze się wstrzymają z zakręceniem kurka z gazem.

Baby, ach te Baby
Po ostatnich klęskach na kolei wreszcie jest sukces. Zdezorientowany maszynista pociągu towarowego nie mając pewności, czy semafory działają, zatrzymał pociąg. Przerwa trwała 4 godziny, oprócz towarowego w kolejce na zajętym torze stało osiem osobowych. Minister Nowak z tej okazji ufunduje maszyniście nagrodę. Być może nawet własnego imienia. To dużo tańsze niż naprawa wadliwie działającej sygnalizację. W końcu w ciężkich czasach trzeba ograniczać zbędne wydatki.

Radek Wszechstronny
Nasz szef MSZ, Radek Sikorski, jest człowiekiem ogromnej wiedzy i wielu talentów. Postanowił zatem pomóc nieco kolegom i koleżankom z rządu. Ostatnio zajął się tematem bezrobocia. Oburzył się, w swoim nowoczesnym stylu w 140 znakach twitterowego wpisu, na Szwajcarię, która ograniczyła liczbę pozwoleń na pracę dla Polaków. To może znacząco wpłynąć na wzrost bezrobocia w drugim kwartale tego roku, dlatego nie możemy zgadzać się na takie traktowanie. Banki już w ramach protestu przestały oferować kredyty we frankach. Ministrowi życzymy dalszych sukcesów we współpracy z innymi ministerstwami.
KM

________________________________________________________________________
Publicystyka
___________________________________________________________________________

Jaja Gowina

Środowiska katolickie, jak to mają w zwyczaju, próbują tylnymi drzwiami i co gorsza, bez konsultacji ze społeczeństwem, wdrożyć w życie kontrowersyjne ustawy. Tak było chociażby z wprowadzeniem religii do szkół, działalnością Komisji Majątkowej, czy jak teraz z inicjatywy ministra Jarosława Gowina ratyfikacją Europejskiej Konwencji Bioetycznej z uwzględnieniem fazy prenatalnej zarodka. W praktyce oznacza to, że w Polsce całkowicie może być zakazane wykonywania zabiegów aborcyjnych oraz in vitro.

Przeciwko tej kuriozalnej, cofającej nasz kraj w okowa ciemnogrodu decyzji protestowali działacze zawiązanej w Krakowie Koalicji Postęp i Świeckość , która zrzesza większość działających w Polsce lewicowych organizacji, a także osób niezrzeszonych, które cechuje lewicowa wrażliwość. Na zwołanej konferencji prasowej aktywiści KPiŚ zarzucili Jarosławowi Gowinowi podstępne i ze wszech miar szkodliwe społecznie działanie oraz wydała oświadczenie, w którym między innymi czytamy, że Polska w 1999 roku podpisała Konwencję o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej w dziedzinie zastosowania biologii i medycyny, zwaną w skrócie Bioetyczną. Dokument aby wszedł w życie należy go tylko ratyfikować.

Tymczasem Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin jako przewodniczący specjalnego zespołu ds. spraw konwencji bioetycznej chce cichaczem dopisać do dodatkową klauzulę (deklaracja Gowina) , która zakłada, że postanowienia konwencji będą odnosiły się do fazy prenatalnej rozwoju ludzkiego zarodka na mocy Konstytucji RP i orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w wyniku czego embrion miałby posiadać status osobowy na równi z urodzoną osobą. W konsekwencji ustawa ta
wykluczyłaby w praktyce możliwość legalnych aborcji w przypadku gwałtu, ciężkich uszkodzeń płodu czy zagrożenia zdrowia ciężarnej kobiety sprowadzając ją do funkcji inkubatora. Ponadto zakaz zamrażania zarodków i brak możliwości doboru ze względu na eliminację uszkodzeń genetycznych uniemożliwiłby skuteczne przeprowadzanie zabiegów in vitro, do którego nie wystarczy jeden zabieg, trzeba go powtarzać dwa lub trzy razy i przy każdej próbie kobieta musi stosować środki hormonalne. Po ewentualnym przyjęciu deklaracji zabiegi in vitro stałyby się w Polsce albo nielegalne, albo niemożliwe do przeprowadzenia. W polskiej polityce głos kobiet domagających się przestrzegania podstawowego prawa do samostanowienia, jest zagłuszany przez działalność kościoła katolickiego. Dotyczy to m. in. edukacji seksualnej, środków antykoncepcyjnych, aborcji i in vitro. Kościół w sposób skandaliczny wpływa na tworzenie prawa, np. wymagając od parlamentarzystów całkowitego posłuszeństwa pod groźbą ekskomuniki. Księża dyskryminują kobiety, traktują je przedmiotowo, czyniąc z macierzyństwa niepodlegający krytyce „boski obowiązek”. Kościół katolicki żąda od kobiety donoszenia ciąży za wszelką cenę, nawet za cenę własnego życia. Prawo nie może być dłużej uzależnione od dyktatu Episkopatu- apelowali członkowie KPiŚ.

Inną problematyczną kwestia jest sama osoba Gowina, jak twierdzi jeden z sygnatariuszy KPiŚ – bioetyk prof. Jan Hartman: „ Nie może być tak, że minister sprawiedliwości jest kluczową osobą w tworzeniu prawa medycznego. Demokratycznym źródłem tego prawa powinno być środowisko medyczne oraz pacjenci”.

Na zakończenie spotkania organizatorzy wedle wielkanocnej tradycji rozdali jajka obklejone napisem: Ministrant Gowin widzi tu kurę, a Ty?

Paweł Petryka

________________________________________________________________________
Wrocław
___________________________________________________________________________

Lex retro jednak agit

Niemal codziennie przekonuję się, że żyję w cudownym mieście. Stolica Dolnego Śląska jest miastem, w którym dzieje się tak wiele tak wspaniałych rzeczy, że na coś więcej niż ich podziwianie po prostu nie starcza czasu. Dynamiczny rozwój wprost oślepia takich jak ja maluczkich.
Najwięcej rozrywki dostarcza rada miejska. A raczej jej wspaniały szef, Rafał Dutkiewicz. To człowiek wyjątkowy, wizjoner na miarę największych w historii. Ma wspaniałe koncepcje i nie waha się ich realizować. Nawet, gdyby miało to wiele kosztować. W końcu kieszenie mieszkańców są pojemne.
Skarbiec miejski jednak nie jest bez dna. Od czasu do czasu trzeba go zatem zasilać nowymi daninami. Wzorem innych władców miłościwie nam panujący uchwala swoim niezłomnym postanowieniem wciąż nowe ciężary prawa książęcego dla mieszkańców. Sam jest oczywiście poza systemem, podobnie jak jego dwór, żyjąc poza rządzonym przez siebie miastem.
Oto nowy ukaz, mimo początkowych problemów, przeszedł jednak przez ręce gubernatora i będziemy mogli wspomóc nasz gród podatkiem od deszczu i śniegu. Co więcej, przy tej okazji ominiemy nie tylko zdrowy rozsądek, ale i podstawy prawa. Otóż rachunek dostaniemy od 1 marca bieżącego roku. Dziwne? Zgodnie z rzymską jeszcze zasadą lex retro non agit prawo nie działa wstecz. Chyba, że udzielny władca postanowi inaczej. No bo kto mu zabroni?
Dzielny herold miejski pan Czuma udowadnia gromkim głosem, że to ważne bo dostaniemy co roku aż 11 milionów. Gratuluję zdolności przepowiadania pogody. Pan herold już zresztą wie, że nie ważne jest ile tego deszczu i śniegu spadnie. W końcu podatki i śmierć to jedyne pewniki w naszej smutnej ziemskiej egzystencji.
Te niewątpliwe zyski na pewno się przydadzą. Bo oto nasz książę, by podreperować nieco ego męskiej części mieszkańców postanowił znowu utopić 12 milionów sztuk polskich złotych w drużynę słynnych kopaczy nadmuchanego świńskiego pęcherza. To bardzo chwalebny czyn, który zaowocuje niewątpliwie przy okazji kolejnego plebiscytu popularności władcy.
Są też i inne ciekawe pomysły w naszym Dutkowie – nasze dziatki najmniejsze wyślemy do klatek z gotowych konstrukcji. Podobno są tańsze, ale nikt nic nie wie, bo wszystkie ustalenia dziwnie były z daleka od węszących dziennikarskich nosów. Prawda jest zapewne dużo bardziej banalna. Kontenery są dobre, bo dają zarobić odpowiednim ludziom. Oczywiście, tego nikt nie powie. Powie raczej, że to świadczy o dynamicznym rozwoju naszej metropolii. Poza tym już się rozpowiada, że są modne, bo zachodnie, a wszystko co stamtąd, na naszym dworze przyjmowane jest na klęczkach. To i prosty lud to kupi. Europejskość zobowiązuje.
Starsze zaś dziatki w ogóle obędą się bez budowli – będą się uczyć na mieście. Oczyma wyobraźni już widzę te ciekawe zajęcia, prowadzone przez samych wysokich urzędników. Takie praktyczne lekcje bardzo by się młodym latoroślom przydały. Już widzę te tematy. Przy ratuszu dzieci dowiedzą się, że sprawowanie władzy nie wymaga żadnych kompetencji poza czysto personalnymi – łgarstwo, mydlenie oczu, fałszywe uśmiechy – albo wizerunkowym PR, jak kto woli. Przy licznych fontannach dowiedzą się jak umiejętnie topić pieniądze podatników w bezużytecznych projektach o nadmiernie rozdętych budżetach. Na nowym stadionie poznają w praktyce działanie echa, odbijanego od pustych betonowych trybun. To nie wszystko. W nowych wozach, po drodze żelaznej mknących i pięknie pachnących, będą zwiedzać rubieże miasta. Odurzeni zapachami zapewne zaczną przyswajać literki z podwójną prędkością. Może nawet poznają tabliczkę mnożenia.
Pięknie jest w naszej krainie, gdzie miód i mleko płynie. I tak wiele się dzieje.
KM

___________________________________________________________________________
Kalendarium wydarzeń – 13-20 kwietnia
___________________________________________________________________________

14 kwiecień
966 – Mieszko I w Wielką Sobotę przyjął chrzest w obrządku łacińskim, prawdopodobnie na Ostrowie Tumskim w Poznaniu lub na Ostrowie Lednickim.

1792 – Franciszek Wielopolski został pierwszym prezydentem Krakowa.

1985 – W Krakowie utworzono ruch Wolność i Pokój.

15 kwiecień
1989 – Rozpoczął się pierwszy kongres reaktywowanej PPS; przewodniczącym RN został Jan Józef Lipski.

16 kwietnia
1919 – W Warszawie odbył się zjazd Związku Polskiej Młodzieży Socjalistycznej; przewodniczącym Komitetu Centralnego wybrano Stanisława Dubois.
1920 – Początek 10-dniowego strajku ekonomicznego 50 tys. włókniarzy okręgu łódzkiego, Żyrardowa, Zawiercia i Częstochowy.
1936 – „Krwawy czwartek” we Lwowie z czasie pogrzebu zabitego przez policję bezrobotnego Antoniego Kozaka policja zabija 49 demonstranów.

16 kwiecień
1914 – Uroczyście otwarto Stadion Wisły Kraków.
17 kwiecień

1848 – Pod wpływem wydarzeń Wiosny Ludów rząd austriacki uwłaszczył chłopów w Galicji.

18 kwiecień
1905 – Pierwsze walki na barykadach prowadzone z policją i wojskiem przez łódzkich robotników.

19 kwiecień
1943 – Wybuchło powstanie w getcie warszawskim.

20 kwiecień
1868 – W Warszawie urodził się Adolf Warski, działacz robotniczy, socjalistyczny i komunistyczny, dziennikarz i publicysta; zamordowany w ZSRR poczas czystek stalinowskich.
KM

___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe

___________________________________________________________________________
Historia PRL 56
___________________________________________________________________________

Stan wojenny
Wydarzenia z 13 grudnia 1981 roku bez wątpienia można uznać za najtragiczniejszą i najbardziej kontrowersyjną kartę w najnowszej historii Polski. Wprowadzenie stanu wojennego wprowadzenie do dziś dzieli polskie społeczeństwo- na zwolenników i zdecydowanych przeciwników decyzji generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Wydarzenia to do dziś rozpala na tyle wielkie emocje, że zaprowadziło tzw. autorów tanu wojennego na ławę oskarżonych. Przedstawiono im niebagatelny zarzut kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, który przygotowywał i wprowadził w życie wspomnianą militaryzację kraju. Chodzi 9 osób , m. in.: Wojciecha Jaruzelskiego (88l.), Stanisława Kanię (85 l.) ,Czesława Kiszczaka 85l.,Eugenię Kemparę (82 l.) i Emila Kołodzieja (94 l.) . Oskarżycielem jest katowicki IPN, a przedstawiony podsądnym zarzut, jaki dziś zwykle kieruje się wobec pospolitych gangsterów podlega karze do 10 lat więzienia. Prokuratorzy IPN, którzy (nie wiadomo na jakiej podstawie ) wiedzą, iż w grudniu 1981 roku nie było realnej groźby interwencji zbrojnej, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że cała sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL (odpowiedź na te pytania spoczywa w moskiewskich archiwach, które najprawdopodobniej przez najbliższe kilkadziesiąt lat postaną tajne). Stawiając zarzuty, śledczy z IPN wykorzystali kruczek prawny: otóż konstytucja PRL przewidywała istnienie dwóch rodzajów aktów prawnych o mocy ustawy: ustaw wydawanych przez Sejm oraz dekretów uchwalanych przez Radę Państwa (kolegialny odpowiednik prezydenta). Ta jednak mogła wydawać dekrety wyłącznie w okresach między sesjami Sejmu, zaś 13 grudnia 1981 roku jesienno – zimowa sesja Sejmu PRL właśnie trwała. W tym miejscu pojawia się mała dygresja- skoro odpowiedź na kluczowe pytanie o celowość wprowadzenia stanu wojennego, który miał uprzedzić radziecką interwencję, spoczywa w niedostępnych kremlowskich archiwach, gdzie istnieje znikome prawdopodobieństwo wpuszczenia tam prokuratorów z katowickiego IPN, to kuriozalnym wydaje się sądzenie bardzo starych już ludzi za złamanie ustawy legislacyjnej przed trzydziestoma laty. Jednak jest o co kruszyć kopie, gdyż uznanie stanu wojennego za nielegalny pozwoli wystąpić rzekomym ofiarom o odszkodowania ze skarbu państwa.
12 grudnia 1981 roku wieczorem, na posiedzeniu Sztabu Generalnego LWP zawiązała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON). W jej skład weszli najwyżsi dowódcy polskich sił zbrojnych. Na czele rady stanął zwierzchnik sił zbrojnych-generał Jaruzelski, który ponadto pełnił jeszcze funkcję I sekretarza PZPR oraz premiera. Ponadto do WRON weszli m. in. : wiceszef MON generał Florian Siwicki, szef MSW Czesław Kiszczak, dowódca marynarki wojennej admirał Ludwik Janczyszyn, generał broni Tadeusz Tuczapski. W składzie rady znalazł się również jedyny polski kosmonauta- Mirosław Hermaszewski -który twierdził później, że jego nazwisko znalazło się w składzie rady wbrew jego woli. Skupienie w tej Sił Zbrojnych (14 generałów, 1 admirał i 5 pułkowników) było niezwykle istotne dla powodzenia całej operacji, bo gwarantowało, że nie powstanie w wojsku żadna frakcja opozycyjna, która poprze „Solidarność” i sprzeciwi się wprowadzeniu nadzwyczajnych rozporządzeń , co niewątpliwie doprowadziło by do wojny domowej.
Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego – zaraz po sformowaniu się- wezwała organy państwowe do nadania oficjalnego charakteru prawnego . W tym celu przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński wezwał w trybie pilnym wszystkich członków na sesję nadzwyczajną, która odbyła się w środku nocy z 12 na 13 grudnia. Zgodnie z art. 33 konstytucji PRL, który mówił że : „Rada Państwa może wprowadzić stan wojenny na części lub na całym terytorium PRL, jeżeli wymaga tego wzgląd na obronność lub bezpieczeństwo państwa”, Rada wydała stosowny dekret. Głosowanie nad jego wprowadzeniem okazało się formalnością gdyż na 14 członków Rady tylko Ryszard Reiff (lider Stowarzyszenia Pax), zgłosił w tej sprawie weto. Postawę Reiffa – późniejszego senatora Unii Demokratycznej przedstawia się często jako przykład sprzeciwu wobec dyktatury WRON. Dlatego w tym miejscu warto przytoczyć fragment listu Reiffa, jaki kilka dni po tej feralnej nocy napisał do generała Jaruzelskiego : „Ogarniam coraz lepiej ogrom zadań, które Pan Generał w imię najwyższego poczucia odpowiedzialności za los narodu i państwa wziął na swoje barki. Na tym tle uświadamiam sobie również chybioną treść, której poświęciłem swoje wywody w cz asie jedynej rozmowy, jaką miałem zaszczyt odbyć z Panem Generałem. Rozumiem, że słowa moje musiały zabrzmieć obco w odbiorze Pana Generała, którego poczucie misji w obliczu której postawiał go historia, kierowało uwagę w inną stronę, niż tok mojego myślenia, kiedy referowałem swoje koncepcje. Sprawa ocalenia Polski-jest to brzemię nadludzkie.(…)Panie Gen.! Pragnę uczynić to u boku Pana Generała, przyjmując cząstkę ciężaru na siebie i organizację, której przewodniczę. Panie Gen.!Życzę urzeczywistnienia Polski, której jasny obraz jest natchnieniem sprawowanego przez Pana przywództwa. Jest to pragnienie nas wszystkich jako Polaków i obywateli.”
Dekert Rady Państwa wprowadzając Stan Wojenny był uchwalony w sumie post factum, gdyż jeszcze przed północą 12 grudnia wojsko oraz jednostki ZOMO przystąpiły do realizacji „planu G” ( rozpoczęcia stanu wojennego) .Wkraczano do siedzib „Solidarności” przejmując jej dokumenty i mienie . W niektórych okręgach udało się ukryć fundusze u zaufanych biskupów- na przykład we Wrocławiu 80 mil zł, a w Warszawie 10 mln zł. W ramach akcji „Jodła” jednostki MSW przystąpiły do zatrzymywania wytypowanych opozycjonistów, których przewożono do 46 ośrodków internowań. Podczas stanu wojennego w sumie pozbawiono wolności 10554 osoby, w tym jednorazowo nie więcej niż 5200, wielu opozycjonistów natychmiast po podpisaniu zgody na współpracę z bezpieką (TW) zwalniano do domów. Warunki przetrzymywania były rożne- od luksusowych ośrodków rządowych w których przebywał na przykład Lech Wałęsa i inni czołowi przywódcy „S”, po typowe więzienia lub koszary wojskowe. Ciężki los spotkał również poprzednią ekipę rządzącą -Edwarda Gierka i premiera Piotra Jaroszewicza. „ Gierkowców” przetrzymywano w letnim ośrodku wczasowym nad jeziorem Głębokim (Pojezierze Pomorskie). Podczas internowania w niedogrzewanym budynku zmarł będący już po kilku zawałach Zdzisław Grudzień- bliski współpracownik Gierka .
Trzynastego grudnia punktualnie o godz. 6.00 w odbiornikach radiowych rozległy się dźwięki hymnu narodowego i głos spikera: „Tu Polskie Radio Warszawa. Mamy dziś niedzielę, 13 grudnia. Rozpoczyna się szczególny dzień w historii naszego państwa i naszego narodu. Za chwilę przed mikrofonami Polskiego Radia generał Wojciech Jaruzelski”. Jaruzelski wygłosił jedno z najsłynniejszych przemówień okresu PRL: „Obywatelki i Obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej! Zwracam się dziś do was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy. Warunki życia przytłaczają ludzi coraz większym ciężarem. Przez każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów, przebiegają linie bolesnych podziałów (…) Przy wspólnym stole zabrakło kierownictwa „Solidarności”. Słowa wypowiedziane w Radomiu, obrady w Gdańsku odsłoniły bez reszty prawdziwe zamiary jej przywódczych kręgów. Zamiary te potwierdza w skali masowej codzienna praktyka, narastająca agresywność ekstremistów…”. Kończąc to szczególnie wystąpienie Jaruzelski dodał : „Zwracam się do wszystkich obywateli – nadeszła godzina ciężkiej próby. Próbie tej musimy sprostać, dowieść, że Polski jesteśmy warci”.
Natychmiast wszystkie dostępne media obwieściły wprowadzenie stanu wojennego, w ramach którego obowiązywała godzina milicyjną (najpierw od 22 do 6 rano, potem od 23 do 5). Zakazano strajków, obowiązywał tryb doraźny w postępowaniu sądowym, na ulicach pojawiały się czołgi i wojskowe patrole. Kilkaset największych przedsiębiorstw :PKP, kopalnie, huty, cały transport, telekomunikacja, porty, a także 129 największych zakładów przemysłowych zostało zmilitaryzowanych. Ich pracownicy zostali poddani rygorom obowiązującym w czasie wojny. Połączenia telefoniczne były oficjalnie podsłuchiwane (słynne rozmowy kontrolowane), a listy też podlegały cenzurze. Wyjazdy poza teren rodzimego województwa wymagały specjalnej zgody władz. Zawieszono działalności całego szeregu legalnie działających organizacji, m. in. : Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Związku Literatów Polskich, Niezależnego Zrzeszenia Studentów, a przede wszystkim – samej „Solidarność”. Zawieszono także publikowanie większości tytułów prasowych.
W ramach realizacji stanu wojennego zostały użyte znaczne siły wojskowe : prawie 2 tys. czołgów, ok 4 tys. wozów bojowych i 10 tys. innych pojazdów wojskowych oraz 70 tys. żołnierzy LWP i 30 tys. funkcjonariuszy MSW. Jedak tylko niewielka cześć wojsk wkroczyła do miast i to głównie w celu demonstracji siły. Większość pozostawała w terenie blokując newralgiczne miejsca i węzły komunikacyjne. Co ciekawe- obstawiane były również lotniska oraz miejsca, w których sztab generalny Armii Radzieckiej planował rozmieszczenie wojsk interwencyjnych. Był to wyraźny sygnał wobec państw Układu Warszawskiego, że Polska rozwiązuje wewnętrzny problem swoimi siłami. Operację wprowadzenia stanu wojennego przeprowadzono bardzo sprawnie. Blokada informacji była tak ścisła, że zachodnie media podawały wyssane z palca rewelacje, iż aresztowanych jest tak wielu, że przetrzymuje się ich w woskowych namiotach, lub na otwartych stadionach, a wielu wywieziono już w głąb ZSRR. Rozpowszechniano również listy znanych osób, rzekomo zamordowanych przez bezpiekę na przykład Tadeusza Mazowieckiego. Pojawiały się też newsy o psychicznym załamaniu się Lecha Wałęsy.
Oczywiście wprowadzenie stanu wojennego spotkało się z niezbyt przychylnym przyjęciem ze strony bardzo dużej części społeczeństwa, zwłaszcza że embargo informacyjne sprzyjało tworzeniu nieprawdopodobnych wersji zdarzeń. Dlatego dla władzy było niezwykle ważne pozyskanie partnera, który w jakiś sposób usprawiedliwi tą decyzję władz. Taką instytucją mógł być tylko Kościół. Wczesnym rankiem 13 grudnia do siedziby prymasa Józefa Glempa przybyli przedstawiciele Rady Państwa i WRON – prymas uzyskał zapewnienie, że może swobodnie poruszać się po kraju. Tego samego dnia Józef Glemp w kazaniu na Jasnej Górze zaapelował do wiernych: „ Mądrość to nie jest rozbijanie muru głową, bo głowa nadaje się do innych rzeczy (…) Nie można popełniać czynów szaleńczych, bo czyn szaleńczy może oznaczać zawsze przegraną”. Kilka dni później prymas Glemp w warszawskim kościele Matki Bożej Łaskawej powiedział: „To nic, że ktoś może Kościół oskarżać o tchórzostwo, o kunktatorstwo, o rozładowywanie radykalnych nastrojów. Kościół broni każdego życia ludzkiego, a więc w stanie wojennym będzie wołał , gdzie tylko może, o spokój, o zaniechanie gwałtów, o zażegnanie walka bratobójczych”. Natomiast podczas spotkania Rady Głównej Episkopatu, prymas mimo odmiennego stanowiska sporej części biskupów- wręcz zaatakował „Solidarność”, zarzucając jej przywódcom prowokacyjne działania i stawiając hipotetyczny zarzut, zapytał: „ Czy „S” nie zdradziła świata pracy ?” Resumując ten wątek warto przytoczyć wypowiedź metropolity krakowskiego kardynała Franciszka Macharskiego, który na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu powiedział „ Nie przeszłoby tak łatwo wprowadzenie stanu wojennego gdyby także nie postawa Kościoła”.
Paweł Petryka

Nr.15. Kraków, piątek 13 kwietnia 2012. R. LXIX.

Już jutro! A co będzie pojutrze?
Faszyści powracają na ulice (fetyszyści?)

W sobotę czeka nas jeszcze raz to samo. Rocznica obchodów powstania ONR, czyli zjazd oenerowców z całego kraju na wspólny przemarsz. Przemarsz, który wyróżnia się od innych zgromadzeń środowisk skrajnie prawicowych w tym kraju, swoim szczerym, paramilitarnym charakterem.
Ubrany w mundury, skrajnie prawicowy aktyw, niosący organizacyjne sztandary ze swoją przedwojenną symboliką, militarny szyk i oprawa, w połączeniu ze skrajnie prawicowymi, nacjonalistycznymi hasłami i przemówieniami, to wszystko nie pozostawia złudzeń: dzisiejszy ONR jest i chce być tym czym był ONR przedwojenny. Odwołuje się do, i podąża za, swoją faszystowską tradycją lat 30-tych.
Jedno spojrzenie na plakat wzywający do tegorocznego marszu, który odbędzie się 14 kwietnia w Katowicach, starczy, aby zrozumieć, że neofaszystowska buta w polskim wykonaniu, będzie tego dnia jeszcze raz celebrowana. Plakatu nie powstydziłyby się największe tuzy totalitarnej propagandy, a w oczach generała Franco czy Josepha Goebbelsa, na widok maszerującej ulicami europejskiego miasta umundurowanej młodzieży z falangami na sztandarach, pojawiłyby się zapewne łezki wzruszenia.
Może to i dobrze, że w czasach, gdy skrajna prawica coraz częściej kamufluje swoje prawdziwe oblicze, chowając się za przeróżnymi maskami, stary dobry ONR przypomina społeczeństwu, że idee narodowo-radykalne, czyli polskie wcielenie myśli faszystowskiej, to w rzeczy samej prosta droga do kulturowego i ideowego totalitaryzmu, do społeczeństwa pod ciężkim paramilitarnym (czy wręcz militarnym) butem, do politycznego reżimu, do zaszczutego i zastraszonego społeczeństwa, to droga do ONR-owskich bojówek straszących na ulicach. Do droga najgorszych koszmarów lat trzydziestych, ale też lat powojennych, gdy idee dyscypliny, militaryzmu i totalitaryzmu kontynuowali staliniści. To droga na szczęście wciąż jeszcze daleka, ale dobrze widzieć, że ktoś tą drogą podąża. Dobrze wiedzieć zawczasu.
Więcej http://lukrecjasugar.wordpress.com/2012/03/31/kolejny-marsz-fetyszystow-w-katowicach/
JD

___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Huczne obchody żałoby
Jak można było to przewidzieć, PiS wraz ze zwolennikami hucznie obchodził drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej. To, że rząd RP wciąż kręci w tej sprawie, oczywiście wymaga wyjaśnień. Śmierć tak wielu ludzi można jednak choć przez jeden dzień w roku uczcić bez wiecu, na którym pali się kukły. Prezes jednak lubi bawić się zapałkami, takiej okazji przepuścić nie mógł. W końcu dopiero co skończył się Wielki Post.

Wina ministra
Były minister sportu Tomasz Lipiec oskarżony jest o dawanie łapówek. Nie przyznaje się do winy. Przyznaje jednak, że płacił publicznymi pieniędzmi za pracę własnej gospodyni domowej. Naszym zdaniem taka samokrytyka to przesada. Przecież wiadomo, że pani pracując dla pana ministra pracowała w rzeczywistości dla dobra naszego kraju, zatem wynagrodzenie z państwowej kasy słusznie się jej należało. A jeżeli prawo stanowi inaczej, to należy je zmienić. Przecież i ten rząd i przyszłe rządy tak ciężko pracują na rzecz Polski.

Janusz Wszechwładny
Janusz Palikot publicznie ogłosił, że wstrzymał przyjęcia do swojej partii. Nie, nie wszystkim chętnym. Tylko tym, którzy w dzisiejszym sejmie zasiadają w barwach PO. Janusz łaskawie zgodził się, że takie transfery na dużą skalę nie tylko rozbiłyby koalicję, ale przyśpieszyły wybory. A tego, kierując się względem spokoju społecznego i chęcią redukcji wydatków budżetowych, chciałby uniknąć. Pozostaje nam wyrazić dowody wdzięczności za tak obywatelską postawę.

Janusz Mniej Wszechwładny
Drugi wielki oryginał naszej polityki, Janusz Korwin-Mikke, nie ma za to cienia wątpliwości w swojej działalności politycznej. Tak mu pilno do uszczęśliwienia wszystkich Polaków, że już rozpoczął zbieranie podpisów poparcia dla własnego ugrupowania. Jego zdaniem nie ma na co czekać w tak krytycznej sytuacji, trzeba ratować kraj. Złośliwi mówią, że trauma nie zarejestrowania komitetów w poprzednich wyborach nie opuszcza JKM ani na chwilę. Nieco bardziej złośliwi twierdzą, że nawet gdyby zbierał 10 lat, to i tak zabraknie mu czasu. Redakcja kibicuje, doceniając samozaparcie zawodnika.

Bunt warchołów i wrogich sił
Robotnicy odmówili budowania autostrady A1. Uznali, że nie będą przykładali ręki do czegoś, co grozi katastrofą. GDDKiA nie ma sobie nic do zarzucenia. Według nich plany spornego wiaduktu są dobre, a to, co mówią bezpośredni wykonawcy nie jest prawdą. W efekcie droga na euro2012 powstanie już po mistrzostwach. I tak dobrze, że tylko miesiąc.

Gospodarska wizyta Platiniego
W kwestii samego euro2012 najwięcej do powiedzenia ma oczywiście UEFA. Jej szef przyjechał, rzucił okiem i stwierdził, że trzeba wszędzie, na każdym z czterech stadionów, wymienić trawę. Ma to służyć polskim piłkarzom, jak się wyraził na konferencji prasowej. Dlatego polscy podatnicy rzucą kolejne parę milionów. Jak wiadomo bowiem, gospodarzom trawa pomaga najbardziej. Mamy nadzieję, że i w tym wypadku ludowa mądrość nas nie zawiedzie. Niezależnie jednak od tego, kto zdobędzie puchar zwycięzca już jest znany. To właśnie UEFA, która zarobi na całej imprezie.

Logika ministra sprawiedliwości
Jarosław Gowin stwierdził autorytatywnie, że Polska nie potrzebuje przyjmować przepisów Rady Europy dotyczących przemocy domowej. Według niego problem nie istnieje. Gdyby istniał, to byłby nagłośniony, a tak przecież nie jest. Zajmują się nim tylko feministki, które chcą jedynie rozbicia dobrych polskich katolickich rodzin. Trudno się z panem ministrem nie zgodzić. Skoro kobieta jest własnością mężczyzny, to nic nikomu do tego, co z nią robi. Byleby się nie rozwiedli, bo to wielki grzech.
KM
________________________________________________________________________
Publicystyka
___________________________________________________________________________

„Miliardy, miliardami, a dróg i tak nie będzie”

29 lutego bieżącego roku, z rozbrajającą szczerością, Minister Nowak stwierdził, że nie ma on żadnego wpływu na wysokość opłat, jakie musimy uiszczać korzystając z „polskiej sieci autostrad”. Mimo iż formalnie należą one do Państwa, w praktyce – pełną władzę nad nimi mają prywatne firmy, dla których autostrady stają się prywatnym folwarkiem. Mamy więc cenę przejazdu z Krakowa do Katowic, w cenie 18 złotych. Dla porównania – przejazd z Dublina do Dundalk (pod granicą z Wielką Brytanią), kosztuje 1,80 euro. Nawet w przeliczeniu nie daje nam to zbliżonej kwoty, mimo iż trasa długością podobna (trasa w Polsce jest o parę kilometrów krótsza).

Żeby mieć jeszcze lepsze porównanie, można przejechać się oboma odcinkami autostrad. I tak, jak na polskiej A4 można się spodziewać szeregu utrudnień, ograniczeń prędkości i remontów, tak ze świecą szukać takowych w Irlandii. Co ciekawe, tu i tu, budowały drogi prywatne konsorcja. Tu i tu wykonawcy zapłacono. Skąd więc ta różnica?

Jak donoszą dzisiaj media, firmy zajmujące się budowaniem dróg, domagają się zwiększenia poziomu finansowania bieżących inwestycji. Jak podaje PAP, jako uzasadnienie takowych, padło nawet odwołanie się do wojny w Libii… Cóż za kreatywność!

Co ciekawe jednak, GDDKiA, skontrolowała kończone i zakończone już inwestycje drogowe. I co się okazało? Drogi już chwile po oddaniu dostają pęknięć, dziur i różnych inne defektów powstałych w wyniku niedopatrzeń i uchybień ze strony wykonawcy. I to mnie akurat nie dziwi, bo ciągle mam w głowie afery z kradzieżami materiałów z budów autostrad – a to wywożenie piasku na podkład, a to co innego. Każdy sobie jakoś radzi. Każdy, oprócz kierowców, bo Ci wyjścia nie mają. No przynajmniej poza przesiadką do komunikacji zbiorowej…

Wróćmy jednak do tematu absurdów polskiego drogownictwa – tych przecież co niemiara. Szkoda tylko, że niejednokrotnie patologie rodzą się już w urzędach, które przetarg na remonty i budowy dróg ogłaszają. Opieranie się jedynie o najniższą cenę budowy, brak nadzoru nad inwestycjami, brak koordynacji z innymi inwestycjami – to tylko szczyt góry. W Polsce panuje pewien system bezradności, z którego nie potrafimy się wyrwać. Myślę, że każdy z nas potrafi podać przykład nieprzemyślanych działań. Sam mogę podać jeden przykład marnotrawienia funduszy publicznych.

Bydgoszcz, remont ulicy Przemysłowej. Kilka miesięcy utrudnień i oto udało się wyremontować drogę w całej swej okazałości – gładki i równiutki asfalt cieszył mieszkańców ledwo miesiąc. Chwilę bowiem po zakończeniu remontu, do swoich prac na tym terenie przygotowywali się wodociągowcy – którzy rozryli nową drogę i zajęli się swoimi sprawami. Jak to potem wyglądało, możemy się jedynie domyślać.

Inną sprawą może być remont jednej z głównych dróg Bydgoszczy – ul. Wyszyńskiego. Tu też, chwilę po remoncie okazało się, że trzeba wszystko poprawiać, bo kilka miesięcy użytkowania sprawiło, że droga miała fatalny stan.

I to nie przeszkadza wykonawcom drogowych inwestycji. To dla nich żadna ujma na honorze firmy. To wręcz norma na rynku, którą nikt się nie przejmuje. Liczy się przecież kasa, jaką można zagarnąć. Nie liczy się termin inwestycji. Nie liczy się także jej jakość. Ale to nie dziwi w typowo polskim kapitalizmie…

Mamy więc drogi za pół darmo, o jakości, jakiej można by się przy takich cenach spodziewać. I co z tego, że kolejne miliardy przesuwane są z kolei, na drogownictwo. Co z tego, skoro urzędy dbają jedynie o ilość, a nie o jakość? Co z tego, skoro samym inwestorom zależy jedynie na kontrakcie i transzach na konto?
DK

źródłow: http://www.lewicowa.pl

___________________________________________________________________________
Kalendarium wydarzeń – 7 kwietnia – 13 kwietna
___________________________________________________________________________

7 kwietnia
1870 – urodził się Gustav Landauer, niemiecki anarchista (zm.1919)

8 kwietnia
1859 – urodził się Edmund Husserl, niemiecki filozof (zm.1938)

9 kwietnia
1937 – Jednogodzinny strajk generalny w Łodzi przeciwko rozwiązaniu przez rząd Rady Miejskiej zdominowanej przez lewicę.

10 kwietnia
2010 – w Smoleńsku w katastrofie lotniczej zginęło 96 osób, na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim

11 kwietnia
1920 – W Warszawie zarejestrowane zostało Stowarzyszenie Byłych Więźniów Politycznych, skupiające skazanych uczestników walki społeczno-rewolucyjnej w latach zaborów. SBWP kierowali działacze PPS.

12 kwietnia
1850 – Rozpoczęto budowę Twierdzy Kraków.

13 kwietnia
1943 – Radio berlińskie podało komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 12 tys. polskich oficerów. Tym samym świat dowiedział się o zbrodni katyńskiej.
KM

___________________________________________________________________________
Zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w Krakowie
________________________________________________________________

Wydarzenia organizowane przez PSR Kraków.

19 kwietnia g. 18.30
Otwarte spotkanie PSR
(miejsce podamy w terminie późniejszym)

A już w maju
17 maja WOR. Nr.5
Wykład wygłosi prof. Vetulani – Racjonalista roku 2011.
JCC Kraków ul. Miodowa 24, g. 18.00

___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe

___________________________________________________________________________
Historia PRL (55)
___________________________________________________________________________

Tragiczny grudzień

Kilkaset tysięcy żołnierzy wojsk Układu Warszawskiego w najwyższym pogotowiu bojowym rozlokowanych wokół polskich granic, polskie wody terytorialne blokowane przez okręty floty bałtyckiej ZSRR, a w kraju agresywne wystąpienia opozycji – tak wyglądał początek grudnia 1981 roku.

3 grudnia 1981 roku odbyło się w Radomiu posiedzenie prezydium Komisji Krajowej „Solidarność”, na którym związek wystosował nowe żądania wobec władzy. Domagano się pełnego dostępu do mediów oraz udziału w wyborach do rad narodowych, a w przypadku zatwierdzenia przez Sejm ustawy o nadzwyczajnych pełnomocnictwach dla rządu, w tym wydania zakazu strajku na okres zimowy- „ S” zapowiedziała wprowadzenie strajku generalnego. Zapowiedziano również blokadę większości reform rządowych, łącznie z zapowiedzianą na następny rok reformą gospodarczą. Ewentualne rozmowy z władzą przywódca „S” Lech Wałęsa skwitował tak : „ Nie ma porozumienia, bo nie ma się z kim porozumiewać.” Jednak najbardziej niebezpiecznym pomysłem była zapowiedź zorganizowania 17 grudnia w Warszawie w rocznicę Grudnia 70′ wielkiej manifestacji ulicznej. Władza poprzez swojego agenta Eligiusza Naszkowskiego- przewodniczącego regionalnej „S” w Pile, który nagrał przebieg obrad- była doskonale zorientowana w nastrojach związkowców, zwłaszcza że ci prześcigali się w radykalnych pomysłach. Jan Rulewski wystąpił z żądaniem cofnięcia mandatu zaufania społecznego dla rządu generała Wojciecha Jaruzelskiego i powołania rządu tymczasowego. Nawet zwany dziś z rozsądku Zbigniew Bujak- przekonany wtedy o słabości władzy- mówił : „Zaczynamy już krążyć jak sępy nad trupem, no któryś się jeszcze trochę rusza, ale już wiadomo, że można oczy wydziobywać”.
Solidarności była nastawiona na walkę z władzą i niszczenie obowiązującego w Polsce ustroju, jednak prócz populistycznych haseł sama miała niewiele do zaoferowania społeczeństwu. Mimo to zdecydowanie parła do rządzenia, chociaż nie byłaby w stanie władzy podźwignąć. Zwykle opozycyjna opcja polityczna organizuje tzw. gabinet cieni, czyli przygotowuje swoich członków do objęcia najważniejszych stanowisk w państwie. Wtedy tego nie było. Nawet 9 lat później, już w warunkach demokracji,kiedy „S” miała swojego prezydenta i większość parlamentarną, przyszło jej z wielkim trudem organizować kolejne rządy. W 1992 roku na spotkaniu w Hucie Warszawa Wałęsa mówił : „Nie jesteśmy przygotowani do sprawowania władzy tak samo, jak nie byliśmy gotowi do jej przejęcia w 1981 roku”.
Jednak w roku 1981 jeszcze wszystko zdawało się być czarno-białe : zła, komunistyczna i dyktatorska władza oraz dobra wspaniała opozycja, która miała stworzyć z Polski drugą Japonię. Wkrótce też groźby konferencji radomskiej zaczęły się ziszczać. Na 17 grudnia zaplanowano w Warszawie wielką manifestację polityczną, w której miało uczestniczyć nawet kilkaset osób . Brzmiało to bardzo groźnie- ogromna rzesza bojowo nastawionych ludzi z radykalnymi hasłami, w wielkim mieście po zmroku, kiedy o prowokację czy nieprzewidziane zdarzenia nie trudno… Władza obawiając się powtórki z Poznania’ 56, czy Wybrzeża’ 70, robiła wszystko, aby nie dopuścić do eskalacji tej atmosfery powstaniowej, której punktem kulminacyjnym miał być wiec na placu Defilad. Pamiętano też kulisy powstania w Budapeszcie w 1956 roku, kiedy zaczęło się od przypadkowego rozbrojenia jednego z żołnierzy, a późnej ruszyła już cała lawina dramatycznych zdarzeń zakończonych brutalną radziecką interwencją. Warto też pamiętać, że państwa zachodnie ( Francja, Wielka Brytania oraz Izrael) wykorzystały wtedy tragedię Węgrów , kiedy cały świat zwrócony był na Budapeszt, i realizując swoje interesy w Egipcie przeprowadziły inwazję wojskową na ten kraj (kryzys sueski).
Do władzy od dłuższego czasu zaczęły docierać niepokojące sygnały, że z wartowni wielu zakładów zaczęła ginąć broń, a organizowana na prędce tzw. straż robotnicza gromadzi, hełmy, pałki i różne narzędzia służące do walki. Robotnicze grupy tworzyły między sobą systemy łączności, trwało też szkolenie załogi na temat tego, jak blokować zakłady pracy. Działania te nie były spontaniczne, lecz obrazowały szerszą i skoordynowaną akcję. Nie bez znaczenia był też aspekt socjologiczny, gdyż wtedy działalność opozycyjna była organizowana głównie przez ludzi młodych – początkujących robotników, studentów. Przywódcy wielu regionów „S” liczyli zaledwie dwadzieścia kilka lat, a mimo to z dnia na dzień uzyskiwali ogromną władze, przewodzili setkami tysięcy ludzi, wyrastali na gwiazdy, odbierali często wręcz żenujące publiczne hołdy – również od znanych ludzi nauki i kultury.
Coraz bardziej zaczął dojrzewać klimat do jakiegoś spektakularnego wydarzeni. W wielu rozgrzanych głowach kłębiły się myśli o wywołaniu rewolucyjnych zamieszek, czy wręcz o kolejnym powstaniu. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Wałęsa nazywał ówczesną „S” „ narodową insurekcją”, a sztandar związku winien być traktowany : „jak sztandar narodowego powstania”. Tarnowska „Solidarność” wystosowała list do kolegów związkowców : „Wzywamy wszystkie ogniwa „Solidarności” w Polsce, aby przy najbliższej potyczce z komunistami niezwłocznie przystąpić do likwidacji, obojętnie jakimi środkami, wszystkich sędziów, prokuratorów, sekretarzy partii, funkcjonariuszy SB bez względu na płeć, łącznie z rodzinami” (sic!). Zebrania i wiece związkowe kłębiły się od nienawiści , a hasła padały rozmaite…Na przykład w Zawierciu : „Powiesić na szubienicach miliony partyjniaków…”, a wszędzie popularnym stało się powiedzenie : „ Na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”. Zupełnie też kosmicznym pomysłem była próba porozumienia się „S” z Moskwą z pominięciem polskiego rządu, w tym celu prof. Romuald Kukołowicz udał się w Rzymie do ambasady ZSRR z propozycją rozmów, jednak nie chciano tam z nim rozmawiać i odesłano do…ambasady radzieckiej w Warszawie.
5 grudnia na posiedzeniu Biura Politycznego jego członkowie opowiedzieli się za wprowadzeniem stanu wojennego, a do podjęcia ostatecznej decyzji w dowolnie wybranym momencie upoważniono gen. Jaruzelskiego. Sama nazwa „stan wojenny” brzmi groźnie, jednak należy pamiętać, że w ustawodawstwie PRL nie było definicji „stanu wyjątkowego”, a każde państwo na wypadek nadzwyczajnych okoliczności musi mieć przygotowany jakiś wariant obronny. Jest to zazwyczaj ten sam „stan wojenny” eufemistyczne nazywany stanem wyjątkowym lub nadzwyczajnym. Przed Polską takie obostrzenia wprowadziła chociażby w 1968 roku Francja na skutek studenckiej rewolty , czy później w Wielka Brytania podczas zaognienia konfliktu z IRA. Oczywiście Polska Ludowa od dawana miała przygotowany tego typu wariant, którego strategia była opracowywana chociażby podczas manewrów wojskowych „Lato 67” oraz „Kraj 73”. Jednak od 1980 roku prace nad możliwością wprowadzenia stanu nadzwyczajnego znacznie zintensyfikowano.
Tymczasem- wraz ze zbliżaniem się terminu wielkiej manifestacji w Warszawie- sytuacja w kraju stawała się coraz bardziej napięta. 7 grudnia do gen Jaruzelskiego zatelefonował radziecki przywódca Leonid Breżniew : „ Kontrrewolucja siedzi wam na karku. Jeśli nie podejmiecie koniecznych środków, będzie za późno. A to już sprawa nas wszystkich”. Zachodnia prasa zaczęła alarmować o gotowości wojsk Układu Warszawskiego do interwencji w Polsce, a na rozkładówce Newsweeka zamieszono barwny rysunek z czołgami i dywizjami wojsk wokół polskich granic. Sytuację próbował ratować prymas Józef Glemp, który na początku grudnia trzykrotnie spotykał się z Wałęsą i jego najbliższymi doradcami : Bronisławem Geremkiem, Tadeuszem Mazowieckim i Andrzejem Wielowieyskim. Rozmowy te były bardzo burzliwe, a prymas bez ogródek zwrócił się do związkowców: „ Uprawiając taką politykę, panowie, przekroczyliście mandat dany wam przez świat pracy. Jeśli chcecie prowadzić czystą grę polityczną- utwórzcie komitet przy Zarządzie „Solidarności”, a nie wciągajcie do gry całego związku”. Niespokojnie było również przy polskich granicach, gdzie trwało ostatnie dogrywanie przygotowywanej od 1980 roku interwencji wojskowej w Polsce o kryptonimie „Bratnia pomoc”. W kwietniu- bez uzgodnienia z polskimi władzami- dowództwo radzieckie zorganizowało mosty powietrzne i przebazowało do jednostek wojskowych armii radzieckiej 32 śmigłowce Mi-6, samoloty AN, Ił oraz inny niezidentyfikowany sprzęt wojskowy. Według tego planu w okolicach 14 grudnia na terytorium Polski miało wkroczyć ok miliona radzieckich żołnierzy z Nadbałtyckiego, Białoruskiego i Przykarpackiego Okręgu Wojskowego . W wspomóc ich miały-8 i 9 dywizja pancerna Armii Ludowej NRD -oraz w ramach operacji „Karkonosze”- 45 tysięcy żołnierzy Czechosłowackich. Dodatkowo wojska CZS wyposażone były w tzw. uzbrojenie szturmowe w rodzaju armatek wodnych, gazów łzawiących i pałek. Stan podwyższonej gotowości do wkroczenia trwał do kwietnia 1982 roku.

Plany operacyjne naszych południowych i zachodnich sąsiadów są dosyć dobrze znane, gdyż latach 90. rządy Vaclava Havla i Helmuta Kohla chętnie współpracowały z polską komisją sejmową udostępniając jej swoje archiwa. W tym miejscu szokująca musi być wypowiedź Jana Nowaka- Jeziorańskiego, który- najwyraźniej licząc na nowy „cud nad Wisłą” mówił : „ Trzeba było zdecydować się na skierowanie Wojska Polskiego przeciw dywizjom interwencji i zagrozić tym sąsiadom (…) skoncentrowane przez Sowiety siły byłyby niewystarczające, gdyby spotkały się z oporem polskich sił zbrojnych”. No cóż, najwyraźniej inaczej tą sytuację oceniało się z Warszawy, a inaczej z bezpiecznego Waszyngtonu.
Obecnie w Polsce sprawa niedoszłej interwencji państw UW budzi wciąż kontrowersje. Forsowana jest IPN- owska wersja wydarzeń, że Moskwa zaangażowana w Afganistanie- wcale nie zamierzała w Polsce interweniować, a Jaruzelski wprowadził stan wojenny, by nie dzielić się władzą z „Solidarnością”. Jednak w świecie ten problem widziany jest zgoła odmiennie. Prezydent Francji Francois Mitterrand: „Widziałem zawsze tylko dwie, a nie trzy możliwości: albo rząd polski przywróci porządek, albo uczyni to Związek Radziecki” („Die Zeit” 20/1987); gen. Aleksander Haig, sekretarz stanu USA: „Nigdy nie było wątpliwości, że ten powszechny ruch w Polsce zostanie zdławiony przez ZSRR. Jedynymi pytaniami były: kiedy to nastąpi i z jakim stopniem brutalności” („Reagan and Foreign Policy”, New York 1984); Zbigniew Brzeziński doradca prezydenta Jimmy’ego Cartera : „ Według danych wywiadu amerykańskiego radzieckie wojska stały w tych dniach na pozycjach wyjściowych do interwencji w Polsce”.
11 i 12 grudnia w Stoczni Gdańskiej obradowała Krajowa Komisja „Solidarności”. Związkowcy wiedzieli już o ruchach milicji i wojska, ale nikt tego nie traktował poważnie. Wciąż panował duch radykalizmu i konfrontacji. Zatwierdzono decyzje podjęte na konferencji radomskiej, jednak pojawiały się głosy by iść jeszcze dalej. „Obecnie nie stać nas na to, by dać hasło : szable w dłoń, ale może uświadomić władzy, że potrafimy się bez niej obejść”- wołał Andrzej Słowik. Jan Rulewski apelowało o powołanie rządu tymczasowego, natomiast Seweryn Jaworski mówił : „ Bierzemy władzę w zakładach pracy już nawet nie przy pomocy powolnych „S” samorządów, lecz metodą faktów dokonanych (…) Gospodarka jest więc nasza, a kto rządzi dobrami, ten dyktuje warunki”. W tym samym czasie generał Wojciech Jaruzelski wystąpił do Rady Państwa o zgodę na wprowadzenie stanu wojennego.
Paweł Petryka

Nr.14. Kraków, piątek 6 kwietnia 2012. R. LXIX.

Róbmy politykę!

Jeżeli chcesz być sam gospodarzem na swojej ziemi, to musisz w swoje ręce ująć władzę w Polsce*

Podczas ostatnich wyborów Platforma Obywatelska używała hasła: Nie róbmy polityki, budujmy…(szkoły/drogi/stadiony/co tam jeszcze). Dziś widzimy, że było to kłamstwo. Politycy chcą, byśmy nie robili polityki, bo to dla nich zagrożenie. Nie chcą mieć konkurencji po prostu.
Aby być w stanie realizować swoje wizje rozwoju społeczności w jakiej żyjemy, można zjednoczyć wysiłki w partii politycznej. Jeśli chcemy zachować szkoły, szpitale, komunikację zbiorową, możemy to zrobić tylko wspólnie.

Nie siedź z założonymi rękoma, załóż koło PPS!
Założenie koła PPS jest bardzo proste. Wystarczy zebrać 5 osób i przeprowadzić zebranie założycielskie. Na zebraniu trzeba wybrać przewodniczącego/przewodniczącą, skarbnika i sekretarza.
To wszystko – można już działać. Tylko jednocząc wysiłki będziemy w stanie obronić się przed tymi, którzy codziennie pozbawiają nas kolejnych praw w imię prywatyzacji.

Tutaj można znaleźć statut PPS
a tu Deklaracje: Programowa i Ideowa

Wszystkie informacje można uzyskać tu:
telefon kontaktowy 796-074-074
mail :ppswro@gmail.com
___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Poszukiwanie miejsca na ziemi
Janusz Palikot stwierdził, że musi wyprowadzić się z Lublina, bo to miasto zbyt klerykalne. Zbyt wiele kościołów, zbyt wielu katolików a na dodatek jeszcze KUL. Nie powiedział, gdzie się przeprowadzi, służymy zatem radą. W Krakowie na pewno jest więcej kościołów niż w Lublinie, w Warszawie Episkopat, o Toruniu nie wspominamy przez grzeczność. Obawiamy się, że kościoły są w Polsce wszędzie, zatem wybór będzie na pewno trudny. Trzymamy jednak kciuki, aby i ta trudna operacja się powiodła.

Konsultacje po polsku
Koalicja PO-PSL, która przetrwała kryzys swego kilkuletniego pożycia, nie zawodzi. W swoim stylu urządza konsultacje społeczne wówczas, gdy już dawno decyzje podjęto. Chodzi oczywiście o wiek emerytalny. Obie partie wydrukowały własne ulotki, w których przekonują obywateli o konieczności dziejowej. W każdej normalnej firmie najpierw prowadzi się kampanię reklamową, a potem wprowadza produkt, ale rząd nie firma, nie musi działać z sensem.

Swięte oburzenie wrocławskiej radnej
Radna miasta Wrocławia Wanda Ziembicka-Has zrzędliwie skomentowała zwołanie specjalnej sesji rady na Wielki Piątek. Jako, że wniosek złożyła opozycyjna w radzie PO, radna odwołała się do Boga, który „widzi i nie grzmi” na takie bezeceństwo. Zapomniała biedaczka, że przewodniczącym rady jest jej kolega z Klubu Radnych Rafała Dutkiewicza i to on ustalił taki termin. My chcemy przypominieć jedynie, że większość Polek i Polaków spędzi w pracy nie tylko Wielki Czwartek, Wielki Piątek, ale też Wielką Sobotę. I Bóg nie zagrzmi na pracodawców…

Euro w budowie
Po hucznych otwarciach stadionów na Euro2012, praca nadal wre. Szczególnie w stolicy, gdzie teren jest wciąż placem budowy i we Wrocławiu, gdzie po raz kolejny strajkują nieopłaceni podwykonawcy. Do imprezy nieco ponad dwa miesiące, a tu takie rzeczy. Przed pół wiekiem szybko wykryto by wraży spisek, mający na celu dyskredytację naszej ojczyzny. Jako że obecna władza coraz częściej sięga do sprawdzonych metod, czekamy z niecierpliwością. I liczymy po cichu, że choć tym razem nie będzie w to zamieszana osoba prezesa PiS.

Czar starego fotografa

W tygodniu po sforsowaniu rządowego projektu reformy emerytalnej sensacją jest zwolnienie etatowego fotografa z Kancelarii Premiera. Ten dobry człowiek stracił pracę, co jest zawsze przykre, ale dla niego szczególnie. Powodem jest sześćdziesiątka na karku. W tym wieku może być naprawdę ciężko znaleźć nową posadę. W mediach zawrzało, bo opozycja od razu wykorzystała szansę na przypomnienie premierowi, że obiecywał pracę dla sześćdziesięciolatków. Naszym zdaniem niesłusznie. Premier patrząc na skład sejmu od tylu już lat, wie chyba co mówi. Tym bardziej, że złośliwi już mówią, że sam da przykład i będzie premierem do 67 roku życia.

Minister Gowin zmienia prawo
Ministerstwo sprawiedliwości działa czynnie w kierunku większego dobra narodu. Minister zapowiedział ostatnio, że odda prokuraturę pod kontrolę parlamentarną. Ten arcyciekawy pomysł, burzący odwieczny trójpodział władzy, wyglądany jest przez obywateli z utęsknieniem. Czekamy zwłaszcza na sejmowe relacje z przesłuchań.

Niewiarygodne dane
Ostatnio sporo zamieszania zrobiły w mediach dane, które poinformowały społeczeństwo o wielce radosnym fakcie. Oto już za sześćdziesiąt pięć lat nasze pensje się zrównają. Przyjmując oczywiście za konkret redukcję różnicy w zarobkach o punkt procentowy rocznie. Jesteśmy nieco sceptyczni wobec tej wizji. Trudno nam sobie wyobrazić, by Niemcy, Francuzi, Anglicy, a nawet Włosi czy Hiszpanie zgodzili się pracować za tak głodowe stawki.
KM

________________________________________________________________________
OŚWIADCZENIE
___________________________________________________________________________

Kraków, 4. 04.2012

Oświadczenie Koalicji Postęp i Świeckość

W roku 1999 Polska podpisała „Konwencję o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej
w dziedzinie zastosowania biologii i medycyny” zwaną w skrócie: „Europejską Konwencją Bioetyczną”,
jednak jej nie ratyfikowała.
„Europejska Konwencja Bioetyczna” reguluje kwestie wyrażania zgody na ingerencję we własne
zdrowie, transplantacji, genotypu (genomu) ludzkiego, ochronę życia prywatnego i prawa do informacji
w zakresie ochrony zdrowia oraz badań naukowych na ludziach.
Minister Jarosław Gowin jako przewodniczący specjalnego zespołu ds. spraw konwencji bioetycznej
zaproponował, by „Europejska Konwencja Bioetyczna” została ratyfikowana z dodatkową deklaracją, która
zakłada, że postanowienia konwencji będą odnosiły się do fazy prenatalnej rozwoju ludzkiego zarodka na
mocy Konstytucji RP i orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Embrion miałby posiadać status osobowy na
równi z urodzoną osobą. Konsekwencją przyjęcia tej deklaracji byłaby nadrzędność jego prawa do życia, co
w prostej linii może prowadzić do zagrożenia zdrowia czy życia kobiety, w której ciele zarodek się rozwija.
Deklaracja ta byłaby sprzeczna z duchem Konwencji a ponadto stanowiłaby pozaustawowe zaostrzenie
przepisów do ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Wykluczyłaby możliwość legalnych aborcji w przypadku gwałtu, ciężkich uszkodzeń płodu czy zagrożenia
zdrowia kobiety. Zakaz zamrażania zarodków i brak możliwości doboru ze względu na eliminację uszkodzeń
genetycznych uniemożliwiłby skuteczne przeprowadzanie zabiegów in vitro. Często bowiem nie wystarczy
jeden zabieg, trzeba go powtarzać 2 lub 3 razy i przy każdej próbie kobieta musi stosować środki
hormonalne. Po ewentualnym przyjęciu deklaracji zabiegi in vitro stałyby się w Polsce albo nielegalne, albo
niemożliwe do przeprowadzenia.
Koalicja Postęp i Świeckość wyraża sprzeciw wobec proponowanej przez ministra Jarosława Gowina
dodatkowej deklaracji do „Europejskiej Konwencji Bioetycznej”. Domagamy się od polskich władz
państwowych niezwłocznej ratyfikacji Konwencji w jej dotychczasowym kształcie, bez uzupełnień
i zniekształceń. Żądamy wyłączenia deklaracji „gowinowskiej” z procesu ratyfikacji.
Każdy człowiek ma prawo samodzielnie podejmować decyzje dotyczące swojego życia, dokonywać
wyborów, które wpływają na jego jakość. Polskie prawo pozbawia kobietę tego fundamentu
człowieczeństwa, uniemożliwiając autonomiczne decydowanie o własnym ciele. Zarodek jest częścią ciała
kobiety, zatem od jej niczym nie ograniczonej woli powinno zależeć, co chce z nim zrobić. Kobiety nie mogą
być traktowane jak inkubatory. Jeśli nie decydują się na dziecko, powinny mieć prawo do aborcji na życzenie.
W polskiej polityce głos kobiet domagających się przestrzegania podstawowego prawa do
samostanowienia, jest zagłuszany przez działalność kościoła katolickiego. Dotyczy to m. in. edukacji
seksualnej, środków antykoncepcyjnych, aborcji i in vitro. Kościół w sposób skandaliczny wpływa na
tworzenie prawa, np. wymagając od parlamentarzystów całkowitego posłuszeństwa pod groźbą
ekskomuniki. Księża dyskryminują kobiety, traktują je przedmiotowo, czyniąc z macierzyństwa
niepodlegający krytyce „boski obowiązek”. Kościół katolicki żąda od kobiety donoszenia ciąży za wszelką
cenę, nawet za cenę własnego życia. Prawo nie może być dłużej uzależnione od dyktatu Episkopatu. Żądamy
przecięcia pępowiny łączącej państwo z kościołem i świeckiego prawa – prawa, które gwarantuje kobiecie
samodzielność i niezależność bez względu na wyznanie czy bezwyznaniowość.
Pod oświadczeniem podpisują się następujące organizacje i osoby prywatne, które wchodzą w skład
Koalicji Postęp i Świeckość:
Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów odział Kraków
Stowarzyszenie Wolnomyśliciele
Federacja Młodych Socjaldemokratów – małopolska
Towarzystwo Kultury Świeckiej Zarząd Małopolski
Zieloni 2004 koło krakowskie
Stowarzyszenie Ruch Poparcia Palikota
Federacja Anarchistyczna – sekcja Czarna Galicja
Stowarzyszenie „Kobiety dla Małopolski”
Jewish Community Center Kraków
Wydawnictwo Ha!art
Partia Kobiet Małopolska
Racja Polskiej Lewicy Małopolska
oraz indywidualnie
Jan Hartman
Zofia Łapniewska
Beata Zaduminska
Adam Jaśkow
________________________________________________________________________
Publicystyka
___________________________________________________________________________

Śmieszne żale
Jak co roku pierwszy kwietnia stał się dniem pełnym żartów i śmiechu. Mieliśmy wysyp (na nieszczęście naszego kraju nieprawdziwych) informacji polityków różnych opcji o zakończeniu politycznej kariery, mieliśmy inne – mniej lub bardziej udane – żarty. Mnie osobiście najbardziej, bo do łez, rozbawił tekst na lewica.pl, rzekomo pióra samego wielkiego Jacka Żakowskiego. Taki mocny żart. Miało być śmieszno, wyszło straszno. Czyli tak jak zwykle na polskiej lewicy.
Na pierwszy rzut oka trudno się do czegoś w tekście przyczepić. Autorka – słabo maskująca swoją płeć – opisuje trudności bycia publicystką, dziennikarką, komentatorką życia publicznego. Wskazuje słusznie istniejące ograniczenia istniejące w dzisiejszym medialnym światku. Bezlitośnie obnaża system, w którym dyskryminacja kobiet powoduje, że o wiele trudniej jest im się przebić. Wszystko to piękne, słuszne i głęboko przejmujące. Tak przejmujące, że aż zęby bolą od czytania. Takich tekstów powstały jeśli nie setki to przynajmniej dziesiątki i żaden nie zmienił ani na jotę oblicza ziemi. Czy to naszej, ojczystej czy też obcej. Za to siermiężny styl propagandowej agitki na poziomie powiatowego aktywisty może jedynie potencjalnego czytelnika (lub czytelniczkę) odrzucać.
O ile jednak kwestia stylu to sprawa indywidualna, o tyle stawianie wniosków powinno jednak charakteryzować się czymś, co pozwoli umieścić je w jakimś konkretnym miejscu istniejącej debaty. Niczego takiego w całym tym, dość przecież długim i tematycznie rozciągniętym, tekście nie znalazłem. Choć czytałem trzy razy. Podczas każdej lektury miałem wrażenie uczestniczenia w kolejnej debacie środowisk lewicowych, gdzie wciąż te same osoby wymieniają te same poglądy w gronie tych samych widzów. Wszyscy zgodnie potakują, poutyskują na ten lub inny element rzeczywistości i rozejdą do domów w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Tak samo tutaj – oczywiste oczywistości i propozycje rozwiązań dobre może przed dziesięciu laty.
Stawiane przez autorkę pomysły na zmianę sytuacji sprowadzają lewicę do rzędu, jakże częstych ostatnimi czasy, pokornie błagających system o zmianę. Nie płacą w niszach, tych drukowanych i tych wirtualnych? A powinni, bo przecież państwo, bo wartość, bo opinia publiczna i tak dalej. Ja nie wiem, czy powinni. Być może zdrowiej jest jednak wówczas, kiedy nie płacą właśnie, a kiedy sam ruch jest na tyle silny, by być w stanie udźwignąć podobne przedsięwzięcia. Zależność od reklamy ma być zła a zależność od państwowej kasy już nie? Czy zatem mamy podążąć drogą tak wydeptaną przez tak zwane z europejska „ngo’sy”, czyli zwyczajnie żebrać o pieniądze gdzie się da? Dla mnie to uwłaczające, ale mogę się oczywiście mylić. Choć losy naszego wspaniałego „trzeciego sektora” mówią, że raczej mam rację.
Podobnie z psioczeniem na „markę” i wszechobecną magię „nazwiska”. Można się zgadzać lub nie, problem zapewne w jakimś tam stopniu istnieje, ale nie sposób zgodzić się na proponowane rozwiązania. Choćby dlatego, że one istniały od początku narodzin polskiej blogosfery. Do całkiem niedawna pisanie pod nazwiskiem było największym z możliwych wykroczeń przeciw niepisanej netykiecie, faux pas z gatunku tych niewybaczalnych. Postulat pisania i publikacji „no name, no logo” nijak się zatem ma do rzeczywistości, powtarzając coś, co już było. I nikt wówczas na blogach nie zarabiał.
Piszę to wszystko, bo jakoś smutno mi, że chcący uchodzić za poważne miejsce portal dumnie ogłasza tego rodzaju rewelacje niczym objawienie nowej taktyki ruchu albo nową deklarację ideową. Odgrzewany kotlet zawsze pozostanie odgrzewanym właśnie, takim bez smaku właśnie.
A przecież nie o to chodzi. Potrzeba nam, ludziom lewicy, konkretnych rozwiązań, działających w dzisiejszych warunkach. Od dawna powtarzam, że lewicowym mediom przydałby się – dla odmiany – menager z prawdziwego zdarzenia. Nie wystarczy już bowiem dzisiaj toczenie poważnych i górnolotnych sporów ideologicznych, by zaistnieć w przestrzeni medialnej. Potrzeba też – jeśli nie przede wszystkim – działających rozwiązań w tak przyziemnej dla rewolucjonistów (i rewolucjonistek rzecz jasna) kwestii jak fundusze. Kto nie wierzy, niech spyta, wspomnianego zresztą w tekście, Sławomira Sierakowskiego. Może on i nie mędrzec, ale sprawny organizator. A takich potrzeba lewicowym mediom, bo inaczej nadal nieliczne lewicowe pisemka i portale będą niknąć w zalewie prawicowych, tak jak dzieje się to nadal.
Tak właśnie myślę, choć mogę racji nie mieć. W końcu jestem tylko mężczyzną. W dodatku bez nazwiska.
KM

___________________________________________________________________________
Kalendarium wydarzeń – 31 marca – 6 kwietnia
___________________________________________________________________________

31 marca
1924 – początek strajku powszechnego 150 tysięcy górników Zagłębia i Górnego Śląska proklamowanego przez klasowe związki zawodowe; postulat cofnięcia wydłużenia czasu pracy.

1993 – z inicjatywy PPS powołano Ogólnokrajowy Komitet do spraw Walki z Bezrobociem.

1 kwietnia
1939 – zmarł Anton Makarenko, radziecki pedagog, pisarz (ur. 1888)

2 kwietnia
1936 – strajki protestacyjne w całym kraju przeciwko masakrze w Krakowie w dniu 23 marca.

3 kwietnia
1886 – w Warszawie urodził się Stefan Okrzeja, bojowiec PPS, bohater ruchu robotniczego.

4 kwietnia
1968 – zmarł Martin Luther King, amerykański pastor, działacz społeczny, laureat Pokojowej Nagrody Nobla za rok 1964 (ur. 1929)

5 kwietnia
1989 – Podpisano porozumienie Okrągłego Stołu.

6 kwietnia
1882 – urodziła się Rose Schneidermann, amerykańska działaczka związkowa, socjalistka i feministka. To właśnie jej przypisuje się autorstwo zawołania „Bread and Roses”
KM

___________________________________________________________________________
Zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w Krakowie
________________________________________________________________

Wydarzenia organizowane przez PSR Kraków.

6 kwietnia 2012 Kraków, Klub Kultury Kazimierz, g. 18.00
Wszechnica Oświeceniowo Racjonalistyczna nr. 4– Moje życie, moja śmierć.
Debata o eutanazji.
Wprowadzenie Elżbieta Binswanger-Stefańska – publicystka i tłumaczka
Są sytuacje, kiedy śmierć może być większym dobrem niż życie – Dobrze o prawie do dobrej śmierci (eutanazji) czyli Moje życie moja śmierć” – prelekcja i dyskusja na temat etycznych problemów związanych z prawem do własnej śmierci

19 kwietnia g. 18.30
Otwarte spotkanie PSR
(miejsce podamy w terminie późniejszym)

A już w maju
17 maja WOR. Nr.5
Wykład wygłosi prof. Vetulani – Racjonalista roku 2011.
JCC Kraków ul. Miodowa 24, g. 18.00

___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe