Nr.49. Kraków, piątek 25 listopada 2011. R. LXIII.
25 listopada 2011 Dodaj komentarz
Tygodnik można kupić w Krakowie w dobrych kioskach, księgarniach i od naszych gazeciarzy stojących na rogu Rynku Głównego i Ulicy Brackiej.
Zapraszamy do prenumeraty – zamówienia prosimy składać drogą mailową: naprzod.info@wp.pl
___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________
Bronią Krytyki Politycznej
Sześć środowisk wystosowało listy otwarte w obronie „Krytyki Politycznej” i prowadzonego przez nią centrum Nowy Wspaniały Świat. Sygnatariusze protestują przeciw „próbom powiązania Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat z aktami przemocy, do jakich doszło 11 listopada”; przeinaczaniu rzeczywistości i kwestionowaniu dorobku NWŚ. Listy podpisali m.in.: Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Jerzy Skolimowski, Marcel Łoziński, Wojciech Marczewski, Krzysztof Krauze, Krystyna Zachwatowicz, Marek Kondrat, Andrzej Żuławski, Andrzej Chyra, Renata Dancewicz, Krystian Lupa, Adam Zagajewski i Tomasz Stańko.
Pupa przylutowana do stołka
Julia Pitera – wbrew doniesieniom niektórych mediów – zapewnia, że nie przestała być ministrem.- Przecież nie mam wpływu na to, co piszą dziennikarze – komentuje. Po podaniu przez premiera składu nowego rządu i ogłoszeniu, że zadania posłanki przejęło CBA, wydawało się jasne, że Julia Pitera przestała być ministrem ds. zwalczania korupcji. Tyle że, jak tłumaczy sama zainteresowana, taka nazwa jej funkcji nigdy nie była oficjalna, a od 2007 r. Jest sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i nadal robi swoje. Co? Nie bardzo wiadomo… Podobno złożyła wniosek o dymisję ale premier na jego rozpatrzenie ma trzy miesiące.
Prawdziwa miłość – nie kocha się „za coś”!
„Albo jest się przy stole, albo w karcie dań” – tak obrazowo postraszył nas premier Donald Tusk, żeby nam się wydawało, że dzięki proponowanym cięciom w „socjalu” będziemy mieli lepszą pozycję w Unii Europejskiej. Mówił – silni przetrwają, słabi będą w kłopotach. Dlatego reformy, choć muszą boleć, są niezbędne. Exposé było, przynjamniej w części adresowane do agencji ratingowych, z którym podobno musimy się liczyć. Pytanie na ile to tyuskowe gadanie zostało potraktowane serio. My już od dawna wiemy, że Tusk jedno mówi (jak np. w sprawie abonamentu RTV, czy wejścia do strefy euro) a robi drugie, czyli w zasadzie nic! I za to „nic” Polacy Tuska kochają…
A taki Kaczyński, nie kocha
– Jeśli pan premier Donald Tusk nie będzie chował się za immunitetem i powtórzy publicznie frazę, że Jarosław Kaczyński odpowiada za tych chuliganów, którzy rozrabiali na marszu 11. listopada, zostanie pozwany w trybie i cywilnym i karnym – zapowiedział rzecznik PiS Adam Hofman.
W odpowiedzi rzecznik rządu Paweł Graś odesłał ciekawych do książki Jarosława Kaczyńskiego, który mówi o kibolach jako o „patriotycznym elemencie”, który świetnie nadaje się do służby wojskowej i do wypowiedzi z kampanii wyborczej, gdzie PiS bronił kiboli rzekomo gnębionych i pozbawionych wolności słowa. Przypomniał też poręczenie udzielone przez posłankę Beatę Kempę i senatora Zbigniewa Romaszewskiego za niejakiego „Starucha” szefa kiboli oskarżanego o pobicie i rabunek….
I jego już nie kochają…
Po oficjalnym osunięciu z PiS, do którego doszło w zeszły piątek, rozłamowcy ruszają w Polskę. „Droga nie będzie łatwa, ale prowadzi do zwycięstwa” – mówił Zbigniew Ziobro ukochany wnuczek wszystkich (?) babć moherowych, który razem z Jackiem Kurskim i Tadeuszem Cymańskim oraz dwudziestką członków sejmowego klubu Solidarna Polska. Zakłada nowa partię. Na razie, na żywej tkance PiSowskiej, mają powstawać „Kluby Solidarnej Polski”, jądro „ruchu społecznego” o tej nazwie. Ciekawe, ilu ludzi z PiS już Jarka nie kocha?
Winien Ziobro i koledzy
Na 16 stronach listu adresowanego do członków PiS Jarosław Kaczyński wyjaśnia powody kolejnych klęsk wyborczych partii. Winni są oczywiście ziobryści, którzy od dawna knuli licząc na porażkę w wyborach najpierw Lecha a potem Jarosława Kaczyńskich i na klęskę w wyborach parlamentarnych. Wszystko przez zgubne ambicje i chęć wyrwania stołka spod pupy prezesa!
W środę Kaczyński i Ziobro w trakcie peregrynacji po pisowskich strukturach, zetknęli się niemal oko w oko w Nowym Sączu. Spieszymy uspokoić miłośników prawicy – do mordobicia nie doszło!
Są faszyści, czy ich nie ma?
Mówienie o zagrożeniu ONR-owskim we współczesnej Polsce to jakiś nonsens – stwierdził na łamach „Rzeczpospolitej” Antoni Z. Kamiński.- Środowisko lewicy usiłuje sobie stworzyć chochoła, żeby móc z nim walczyć! – stwierdza.
Obóz Narodowo-Radykalny miał przed wojną wyraziście faszystowskie oblicze a fakt, że dziś nie tylko istnieje ale przymierza się do sformowania partii politycznej ma chyba jednoznaczne znaczenie? Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce dowiemy się, z „Rzepy” że to lewica macha łapkami w „starorzymskim pozdrowieniu” i otwiera na amerykańskich serwerach strony „Red Watch” by wystawiać na celownik ludzi o lewicowych poglądach publikując ich nazwiska, zdjęcia, adresy i numery telefonów z wyraźnymi sugestiami jak rozprawić się z tą „czerwoną zarazą”.
Obsceniczny NOP
Narodowe Odrodzenie Polski zarejestrowało w warszawskim sądzie swoje „znaki towarowe” w tym m.in. symbol przedwojennej faszyzującej „Falangi”, zakazany w Niemczech „Krzyż celtycki” i tzw. „zakaz pedałowania” – znaczek o wyraźnie obscenicznej treści. Efektem jest szeroka fala sprzeciwu, a prokuratura odwołuje się od decyzji sądu, a pan minister Gowin dystansuje się od sprawy i nie chce komentować decyzji niezawisłego sądu. Niezawisły? Bardzo dobrze, ale dlaczego głupi?
Podejrzany Gromosław C.
Kilkanaście lat trwały dochodzenia prokuratury w sprawie podejrzeń o korupcją przy prywatyzacji warszawskiego Stoenu i kilku innych „drobiazgów”. Najbardziej znany z podejrzanych to b. „bohater narodowy Polski i USA” gen. Gromosław C. Wieloletni szef UOP, który z paskudnego komucha przerobił się na rycerza wolności wywożąc dyskretnie z Afganistanu kilku agentów CIA. Niektórych ta przemiana dziwi, nas – niespecjalnie. Jak ktoś nie chce „bronić socjalizmu jak niepodległości” (choć przecie obiecywał!) to jego miłość do kapitalizmu musi się objawiać ideowo: miłością do pieniądza!
Czy sąd może orzec przepadek zagrabionego mienia? W końcu transakcja
okazuje się bezprawna! Czy dyrekcja firmy, która korumpowała
urzędników też trafi pod sąd?
Fałszywy obraz wydarzeń 11 listopada?
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich uważa, że znaczna część mediów stronniczo relacjonowała przebieg „warszawskiej manifestacji patriotycznej” 11 listopada i zignorowała jej skalę, budując relacje wokół starć demonstrantów z policją. W efekcie, zdaniem SDP, miliony widzów otrzymały fałszywy obraz wydarzeń. „W relacjach nie uwzględniono ewidentnych błędów służb zabezpieczających ani nie zadawano pytań o możliwość celowego prowokowania i zamieszek” napisano w oświadczeniu podpisanym przez prezesa Krzysztofa Skowrońskiego oraz wiceprezesów – Agnieszkę Romaszewską-Guzy i Piotra Legutkę. I można by się tym przejąć, gdyby nie fakt, że SDP od dawna jest już mocno upolitycznione o czym świadczą najlepiej nazwiska pp. prezesostwa!
Zasłużony dla IV RP
Ryszard Zając – niegdyś współpracownik „Nie” Jerzego Urbana potem także „Faktów i Mitów” a nawet poseł SLD, okazał się informatorem Cezarego Gmyza z „Rzeczpospolitej” który doniósł jakoby Grzegorz Piotrowski miał pisywać w tygodniku Romana Kotlińskiego. Przypominamy sobie pana Zająca jako świadka przeciw ludziom lewicy intensywnie wykorzystywanego przez ziobrystowska prokuraturę w czasach IV RP. Jego rewelacja jakoś się nie potwierdzały, ale widać wciąż jest przydatny! Kto mu wreszcie nasypie soli na ogon?
Życie doczesne, też ważne!
Natychmiast po exposé premiera przewodniczący Komisji Konkordatowej Episkopatu abp Stanisław Budzik zadeklarował gotowość do dialogu z rządem w sprawie Funduszu Kościelnego i księżych emerytur. Fundusz, stworzony w zastępstwie upaństwowionych przez krwawą komunę kościelnych dóbr, dawno przestał mieć rację bytu bo dobra te zostały klerowi zwrócone z nawiązką, więc nie ma powodu, by za księże emerytury płaciło państwo. Premier Donald Tusk oświadczył w exposé, że potrzebna jest „dyskusja nad emerytalnym zabezpieczeniem duchownych, którzy powinni być objęci powszechnym systemem ubezpieczeń”, ani słowem nie wspomniał jednak o tabunach katechetów, którzy pierwotnie mieli być opłacani przez kościół a od dawna już żyją (i są ubezpieczani) z budżetowych pieniędzy przeznaczonych na oświatę. Zastanawia też szybkość reakcji abp. Budzika. Czyżby już z nim ten punkt konsultowano?
Fakt, kościół katolicki, dbając o nasze „życie po śmierci”, umie zadbać o „życie doczesne” swych funkcjonariuszy.
Kościelny wywiad?
Janusz Palikot zażądał od premiera wyjaśnień dlaczego tak wielu przedstawicieli „watykańskiego wywiadu – Opus Dei” zasiada w polskim rządzie. Chodzi o Radosława Sikorskiego, Jarosława Gowina i Tomasza Arabskiego. „Czy jesteśmy już watykańskim kondominium” – pytał Palikot i nie wykluczył wniosku o powołania w tej sprawie sejmowej komisji nadzwyczajnej.
Polacy nie gęsi, swego boga mamy!
Kilkumetrowy starosłowiański Światowid z blachy stał przez dziesięciolecia w Myszkowie jako reklama fabryki naczyń. Figurę kupił właściciel częstochowskiego klubu muzycznego „Don Kichot” i dziś Światowid stoi przed lokalem w pobliżu Jasnej Góry i częstochowskiej kurii biskupiej. Teraz o Światowida upomniał się Rodzimy Kościół Polski, działający od 1995 roku, uznany urzędowo związek wyznaniowy. Głównymi symbolami tego kościoła były dotąd posąg Światowida wyciągnięty za Zbrucza, stojący w Muzeum Archeologicznym w Krakowie i mała , drewniana figurka Światowida z Wolina. Rodzimy Kościół Polski upomina się teraz o „nowe, godne miejsce ustawienia idola, uniemożliwiające jego profanację”.
I proszę, znów mamy, jak w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu, religijną „samowolę budowlaną”
Za narkotyki nie karać!
Dwadzieścia światowych osobistości apeluje, by przestać karać za zażywanie narkotyków, a zamiast tego leczyć i łagodzić skutki społeczne. Pod listem podpisali się Wisława Szymborska i Lech Wałęsa a obok polskich noblistów znalazł się m.in. były prezydent USA Jimmy Carter. List, to reakcja na raport Światowej Komisji do spraw Polityki Narkotykowej. Dokument wykazuje, że ogólnoświatowa walka z narkotykami kosztuje 100 mld dolarów rocznie, a mimo to ich konsumpcja i dostępność systematycznie rosną. Według ONZ narkotyki zażywa 250 mln ludzi. Stały się już elementem naszej kultury, podobnie jak alkohol. ”Wizja świata wolnego od narkotyków, z tak wielkim przekonaniem nakreślona przez osoby wspierające wojnę z narkotykami, nigdy nie była bardziej odległa. Musimy poważnie rozważyć wycofanie środków wykorzystywanych obecnie dla kryminalizowania dziesiątków milionów ludzi i przeznaczenie ich na politykę redukcji szkód. To jedno z kluczowych wyzwań naszych czasów” – czytamy w liście.
Vivaldi – jak brzydkie słowa
Kościół to nie jest miejsce na muzykę świecką – napisał w liście do muzyków kościelnych metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Jego zdaniem koncerty takiej muzyki w świątyniach sprawiają, że „nieuszanowana jest sakralność miejsca”.Do wszystkich wiernych w diecezji zaadresował natomiast Słowo Pasterskie na Adwent 2011 r. – Pisze tam m.in.: Zwróćmy uwagę na miłosierdzie wyrażane słowem. Zacznijmy od usunięcia z naszego języka przekleństw i wyzwisk, słów raniących i poniżających, zachowań wprowadzających niepokój i dzielących ludzi – apeluje duchowny.
Chcesz czatować z Rydzykiem?
Szef Radia Maryja chce czatować w sieci z młodzieżą. Pierwszy czat ma się odbyć 26 listopada, potem co dwa tygodnie. Żeby otrzymać login umożliwiający uczestnictwo w rozmowie trzeba wypełnić kwestionariusz (do pobrania na stronie WSKSiM). A tam: imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, imiona rodziców, seria i numer dowodu osobistego lub legitymacji szkolnej, numer PESEL, adres, numer telefonu, e-mail, ukończona szkoła średnia (i rok ukończenia) albo szkoła lub uczelnia, w której uczy się chętny do dyskusji, kierunek, specjalność. Do tego jeszcze zgoda na przetwarzanie danych osobowych. Wypełniony druk należy przesłać na adres uczelni ojca dyrektora – z dołączoną kserokopią dowodu osobistego albo legitymacji szkolnej i fotografią.
Nie boją się GMO
Pięć organizacji rolniczych w tym hodowcy drobiu i producenci kukurydzy zwracają się do prezesa Polskiej Akademii Nauk prof. Michała Kleibera z prośbą o zajęcie oficjalnego stanowiska przez PAN w sprawie GMO oraz ich zastosowania w rolnictwie. Chodzi głównie o negatywną kampanię na temat organizmów genetycznie zmodyfikowanych, prowadzoną w polskich mediach i jej rozmaite polityczne formy wsparcia – od ekologów po o. Rydzyka. „Mając na uwadze osiągnięcia światowej i polskiej nauki, poparte licznymi, powtarzalnymi i udokumentowanymi, badaniami naukowymi uważamy, iż informacje głoszone przez przeciwników biotechnologii są nieprawdziwe i godzące w wiarygodność wysokiej rangi naukowców również polskich, których badania wykazują wiele pozytywnych aspektów GMO” piszą autorzy listu.
JD
___________________________________________________________________________
List od rozwścieczonego Józka:
___________________________________________________________________________
REFORMATOŁY
Wykorzystując „efekt szoku” politycy – pod dyktando finansowej plutokracji – psują jakość życia,ludziom pracy najemnej. (kłania się demaskatorska książka – Naomi Klein)
We Francji kryzys – sprokurowany przecież przez banksterów – służy za pretekst do rozmontowywania welfare state, mozolnie budowanego przez socjalistów od lat 30-tych zeszłego wieku.
http://forsal.pl/artykuly/568670,leniwy_styl_zycia_francuzow_musi_przejsc_do_historii.html
Fundamentalistyczny neoliberalizm nie kapituluje. Jego apostołowie każą nam maszerować wstecz pod sztandarami fałszywej wolności, aż do XIX wieku, kiedy tydzień pracy miał 72 godziny, a w kopalniach pracowały dzieci, zaś o płatnych urlopach i emeryturach nikt nie słyszał.
Dziś w Polsce „tylnymi drzwiami” wracamy w XIX wiek w czasy „dzikiego kapitalizmu” – przecież w Najjaśniejszej już nie maja urlopów samozatrudnieni i pracujący na umowach „śmieciowych”. Oni nie mają też „limitowanego” czasu pracy. Czy na tym ma polegać rozwój i postęp?
W PRL-u, Gierek r e f o r m o w a ł kraj, wprowadzając zmiany na lepsze i nieco poprawiając jakość życia ludzi pracy najemnej i chłopów. Zapewnił chłopom nieodpłatną opiekę medyczną a robotnikom wolne soboty – początkowo (w 1973) dwa razy w roku (za odpracowaniem), następnie sześć w 1974 roku; poczynając od 1975 roku było to 12 dni w roku, potem dwie i trzy soboty miesięcznie. To mogło być nazywane reformami!!
W PRL-u słowo „reforma” miało u ludzi pracy afiliację pozytywną, kojarzyło się ze zmianą na lepsze. Banda neoliberalnych szalbierzy nazywa reformami posunięcia które są zmianami na gorsze i służą „żyłowniu” ludzi.
We wtorek, 22 11.br. Balcerowicz mówił w TVN24: „…reformy nie są krzywdą. Przeciwnie – są środkiem do awansu, narodowego awansu… Reformy są dobre dla ludzi. Naprawdę nie robi się im krzywdy, tylko poprawia szansę na rozwój.
Tak zwany „rozwój” ma prowadzić do niewolnictwa: samozatrudnienie, bez płatnego urlopu, albo bezrobocie, niemal dożywotni kredyt mieszkaniowy, a tuż przed śmiercią odwrócona hipoteka – pierdolić taki rozwój!
Józek
___________________________________________________________________________
PUBLICYSTYKA
___________________________________________________________________________
Lewicowe media – tak, ale jak?
Już wkrótce, bo 26 listopada we Wrocławiu debata programowa PPS. Jako coś w rodzaju wisienki na tym wspaniałym torcie mamy w planach dyskusję w ramach Społecznego Klubu Dyskusyjnego na temat „Media, polityka, lewica”. Jako, że raczej nie wezmę udziału w dyskusji, chciałbym już teraz wtrącić swoje trzy grosze.
Temat potraktowany tak szeroko, jak to tylko możliwe, można o nim długo. Jako że nie ma tu miejsca na rozwlekłe intelektualne wywody, których i tak nikt nie będzie w stanie przeczytać, potraktuję temat wybiórczo. Chciałbym skupić się na jednej, jedynej sprawie – dlaczego nie ma w Polsce lewicowych mediów?
Największą winę za ten stan rzeczy ponoszą ludzie lewicy. Od chwili upadku komunizmu właściwie roztrwoniono wszystko, co tylko można było – tytuły, wydawnictwa, dystrybucję. Co więcej, nie widać na horyzoncie nikogo, kto byłby w stanie cokolwiek zmienić. Nie ma na to woli żadnej z partii, tak przecież licznych po tej stronie spektrum. Nie ma woli samych działaczy, dziennikarzy, wydawców. Jest tylko narzekanie, że media mainstreamowe nie pokazują lewicowych polityków i nie publikują lewicowych dziennikarzy.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Po pierwsze zrozumieć trzeba, że nikt nie da nam nic za darmo. Po prawej stronie sceny politycznej już dawno to zrozumieli i uparcie budują swoje media. Ponoszą porażki, ale się nie poddają. Ludzie lewicy poddali się już dawno, stwierdzając, że się nie da, że brak zapotrzebowania w społeczeństwie, że brak reklamodawców. Takim myśleniem utrwalamy tylko korzystny dla prawicy stan rzeczy. A że jednak można, dowiodła „Krytyka polityczna”.
Kolejną klęską jest obecność lewicy w internecie. To po prostu czarna rozpacz. Rozwiązania techniczne rodem z końcówki ostatniego stulecia, opracowanie graficzne na poziomie dzisiejszych gimnazjalistów. Nawet największy z lewicowych portali informacyjnych – lewica.pl – nie zmienił wyglądu od chwili powstania w 2001 roku. Ale co tu mówić o mediach, jak nawet tak ogromna partia jak SLD serwuje przekaz internetowy na poziomie znudzonych lekcjami nastolatków, tłumacząc przy tym, że robi to celowo, by dotrzeć do młodych. O innych partiach lewicowych w sieci trudno jest powiedzieć jakieś dobre słowo. Ich strony są nieprofesjonalne, ubogie w treści, odstraszające wyglądem. Jak w takim razie zachęcić ludzi by te strony odwiedzali? W mediach społecznościowych lewicowe partie i organizacje istnieją na marginesie. A przecież to darmowe narzędzia, więc odpada odwieczny argument o braku środków. W obliczu platform udostępniających zdjęcia i pliki video nieistotne też stają się argumenty o braku czasu czy umiejętności. Ponadto brak większej platformy blogerskiej w obliczu istnienia kilku prawicowych nie jest żadnym osiągnięciem. Jest oddawaniem inicjatywy w ręce drugiej strony w poczuciu zupełnej niemocy.
Najczęstszą wymówką jest brak środków. To prawda – wszystko kosztuje. Widziałem jednak rozkręcanie kilku inicjatyw lewicowych mediów. Cechą wspólną wszystkich tych projektów był kompletny brak wizji. Nie, nie brak wizji w kwestiach ideologicznych – tu wizji niekiedy było aż nadto. Mówię o wizji organizacyjnej, o sprawnie działającej machinie decyzyjnej, która będzie realizowała założony z góry plan rozwoju. Tego nie ma i, co gorsza, nie widać ludzi, którzy byliby jednocześnie zdolni i chętni do prowadzenia takiego projektu. A bez organizacji, która wprowadzi założenia ramowe trudno mówić o szansach powodzenia całego przedsięwzięcia. Nie buduje się domów bez planu.
Potrzebujemy zatem gruntownego przemyślenia całej kwestii. Należy zacząć od znalezienia ludzi, którzy będą w stanie zrealizować czysto administracyjne podstawy działania i konsekwentnie się ich trzymać. Tylko wówczas będziemy w stanie przełamać istniejący stan prawicowej dominacji medialnej. Nie będzie to zadanie łatwe, nie będzie też wykonane z dnia na dzień. Ale jest to zadanie wykonalne i, przede wszystkim, zadanie konieczne. W przeciwnym razie sytuacja lewicy będzie się tylko pogarszała.
KM
___________________________________________________________________________
ZAPROSZENIA
___________________________________________________________________________
PROGRAM
Ogólnopolskiej Debaty Programowej PPS
CO DALEJ Z LEWICĄ?
Polska Partia Socjalistyczna
Wrocław, 26 listopada 2011 r.
Debata programowa PPS „CO DALEJ Z LEWICĄ?”
godz. 11.00-17.00, sala konferencyjna Wrocław, ul. Kołłątaja 31, I.p.
11:00 – 14:00: I CZĘŚĆ DEBATY
11:00 – 11.20: Powitanie przez organizatorów, przedstawienie uczestników, ekspertów – prowadzenie: Ewa Miszczuk, Przewodnicząca PPS Dolny Śląsk.
11:20 – 12.00: Prof. Maria Szyszkowska: „Stan polskiej lewicy”
12:00 – 14.00: „Co dalej z lewicą?” – dyskusja z udziałem ekspertów, działaczy PPS, zaproszonych organizacji i osób – prowadzenie: Bogusław Gorski, Przewodniczący Rady Naczelnej PPS.
14.00-14.20: Przerwa kawowa
14.20- 17.00 II. CZĘŚĆ DEBATY
14.20 – 14.30: Wprowadzenie do dyskusji
14.30 – 16.50: Dyskusja programowa – prowadzenie: Ewa Miszczuk, Bogusław Gorski, PPS.
Problemy do dyskusji:
? Strategie działania PPS w aktualnej sytuacji politycznej.
? Możliwości i przeszkody realizacji celów i dążeń programowych PPS.
? Priorytety działalności partii w obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej Polski.
16.50 – 17.00: Podsumowanie i zakończenie obrad.
17.00- 18.30: Przerwa obiadowa.
18.30 – 20.30. Społeczny Klub Dyskusyjny pt. „MEDIA, POLITYKA, LEWICA”, klubokawiarnia Tajne Komplety, Wrocław, Rynek – Przejście Garncarskie 2.
20.30 – ….. Spotkanie integracyjne
Serdecznie zapraszamy!
Organizatorzy:
Polska Partia Socjalistyczna oddział Dolny Śląsk
Rada Naczelna PPS
Współorganizatorem Debaty jest Fundacja im. Róży Luksemburg.
Kontakt:
Tomasz Rollnik, Sekretarz PPS Dolny Śląsk: tel.: 796-074-074 e-mail: ppswro@gmail.com
http://www.pps.info.pl/
http://polskapartiasocjalistycznawroclaw.wordpress.com/
___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe !
___________________________________________________________________________
Historia PRL (38)
___________________________________________________________________________
Gierek i Kościół
Każda zmiana władzy w Polsce była doskonałą okazją dla Kościoła, aby mógł zwiększyć swoje wpływy. Epoka Gierka zapoczątkowała prawdziwy wzrost potęgi Kleru, która będzie już wzrastać bez względu na polityczne uwarunkowania.
Stosunki na linii państwo-Kościół po ciężkim dla kleru okresie rządów Władysława Gomułki wkraczały w nową fazę. Edward Gierek chcąc za wszelką cenę pozyskać zaufanie społeczne, chętnie przystał na nieformalny układ zapewniający nowemu gabinetowi- w zamian za określone przywileje- przychylność Kościoła w utrwalaniu władzy.
Na początek umorzono więc Kościołowi zaległe podatki z tytułu użytkowania nieruchomości w kwocie przekraczającej sto milionów złotych. Masowo też Urząd do Spraw Wyznań, na czele którego stał wicepremier Wincenty Kraśko ( dziadek Piotra Kraśki- znanego prezentera TVP,) wydawał pozwolenia na budowę nowych kościołów. Jednak największym prezentem było uchwalenie przez sejm 23 czerwca 1971 roku ustawy, na mocy której rada ministrów miała w drodze uchwały przekazać na własność Kościołowi katolickiemu 4800 świątyń, 1500 innych budynków oraz 900 ha gruntów rolnych na Ziemiach Zachodnich. Kierownictwo partii dorzuciło do tego kolejne 662 obiekty (kościoły, klasztory, zabudowania mieszkalne oraz cmentarze). Majątek ten przed wojną należał do Episkopatu III Rzeszy oraz tamtejszego Kościoła Ewangelickiego.
Jak to się stało, że polski Episkopat wszedł w posiadanie majątku na obszarach, które swój związek z Polską utraciły kilkaset lat wcześniej ? Tuż po wojnie w ramach zagospodarowywania Ziem Zachodnich polski Kościół na mocy decyzji lokalnych urzędników otrzymał w administrowanie część nieruchomości należących do Kościołów i związków wyznaniowych działających w III Rzeszy. Biskupi dowodzili przy tym, że mają do nich prawo ze względu na obowiązujące ustawy, zasady moralne oraz dobro państwa. Jeżeli jakoś można tłumaczyć sukcesję dóbr należących do Kościoła katolickiego III Rzeszy, to już zupełnie irracjonalne wydaje się domaganie przekazania majątku Kościołów ewangelickich. Co ważne, w 1945 roku weszły w życie dekrety, które zakładały, że cały majątek będący w posiadaniu przedsiębiorstw, uczelni, organizacji społecznych, Kościołów oraz osób fizycznych znajdujący się na ziemiach zachodnich i północnych oraz na terenie Wolnego Miasta Gdańska staje się z urzędu własnością państwa polskiego. Kościołowi katolickiemu oraz innym grupom wyznaniowym władza przekazywała w użytkowanie niektóre świątynie, cmentarze oraz budynki parafialne. Państwo jako właściciel zastrzegło sobie jednak prawo do pobierania czynszu oraz podatku od nieruchomości. Jak już było wspomniane, kardynał Stefan Wyszyński polecił duchowieństwu uchylanie się od tych świadczeń, które ostatecznie rząd Gierka zdecydował się umorzyć w imię dobrych stosunków z Kościołem. Co ciekawe, w rok po decyzji polskiego Sejmu obdarowującego Kościół poniemeickimi dobrami papież Paweł VI (28 czerwca 1972 roku), wydał encyklikę „Episcoporum Poloniae Coetus”, która tworząc nowe diecezje ( opolską, wrocławską, gorzowską, szczecińsko – kamieniecką, koszalińsko- kołobrzeską oraz warmińską) regulowała status prawny Kościoła na polskich Ziemiach Zachodnich. De facto oznaczało uznanie przez Watykan granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Można więc domniemywać, że targ został dobity. Było to klasyczne działanie na szkodę państwa polskiego, gdyż ministrowie rządu Kazimierza Marcinkiewicza zanegowali w ten sposób legalność przejęcia przez Polskę nieruchomości należących do podmiotów niemieckich. Ci sami urzędnicy zgodzili się także na przyjęcie zasady, że osoby prawne polskich związków wyznaniowych są następcami niemieckich instytucji kościelnych i mogą ubiegać się o zwrot majątku (sic!). Oczywiście Kościół zaraz uruchomił falę procesów rewindykacyjnych dotyczących nawet obiektów utraconych w XVI wieku, w czasach reformacji. Jako ciekawostkę warto dodać, że zdaniem wspomnianej komisji, definicja „polskie związki wyznaniowe” dotyczyła wyłącznie Kościoła rzymskokatolickiego, choć majątek utracili również ewangelicy, jednak polskiego kościoła ewangelickiego już nie dopuszczono do tego procederu.
Reasumując, trzeba stwierdzić, że Kościół katolicki otrzymał w czasach Gierka, oprócz majątku utraconego na obszarze II RP, który znalazł się w granicach Polski Ludowej, także majątek związków wyznaniowych działających na obecnych Ziemiach Odzyskanych. Władze Polski Ludowej przekazały mu także cerkwie i inne nieruchomości Kościoła prawosławnego.
Ekipa Gierka diametralnie zliberalizowała ograniczoną za czasów Gomułki politykę budownictwa skalnego. Tylko w pierwszej połowie lat 70 wybudowano w Polsce 538 kościołów, czyli więcej niż w całym dotychczasowym okresie powojennym .Usankcjonowano również nielegalne budowy kościołów, które zaczęto wcześniej stawiać bez wymaganych pozwoleń władz. W tym procederze brylował głownie biskup przemyski Ignacy Tokarczuk, choć zdarzały się również przypadki jak w okolicach Grójca lub Zawiercia, gdzie władza zdecydowała się na wyburzenie nielegalnie wzniesionych świątyń. Co ciekawe rekord w budownictwie sakralnym został pobity 10 lat później, w epoce stanu wojennego, kiedy to, tylko w ciągu tylko trzech lat rząd generała Wojciecha Jaruzelskiego wydał pozwolenie na budowę 1376 nowych kościołów. Innym łakomym kąskiem dla Kościoła było przyzwolenie mu na prowadzenie w zasadzie monopolistycznej działalności w nekrobiznesie. Tylko w 1970 roku Kościół zarządzał 6531 cmentarzami, co stanowiło 75 proc. ogółu cmentarzy w Polsce. Ponadto Kościół, co było nieosiągalne dla zwykłych obywateli ( zakaz posiadania kserokopiarek), mógł prowadzić działalność wydawniczą, poligraficzną, produkcyjną (dewocjonalia), a nawet prowadzić restauracje i hotele. Można więc śmiało stwierdzić, iż okres ten położył wymiernie podwaliny pod obecną potęgę ekonomiczną Kościoła w Polsce, tak nadszarpniętą w epoce Bolesława Bieruta i Władysława Gomułki. Od tego czasu, a był to dopiero środek epoki PRL, nie można już mówić o prześladowaniu i dyskryminacji Kościoła, oczywiście nie licząc wyjątków personalnych np. księży- Jerzego Popiełuszki, czy Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i co trzeba jasno podkreślić- nie cieszących się poparciem episkopatu. Wymownym był również fakt, iż Kościół w drugiej połowie okresu PRL cieszył się dużo większą swobodą niż chociażby w Czechach lub na Węgrzech już po transformacji ustrojowej.
W czasach gierkowskich podjęto próbę nawiązania oficjalnych stosunków dyplomatycznych z Watykanem. Rząd polski wyszedł z założenia, że taka polityka umocni pozycję PRL w obozie państw zachodnich, a zarazem będzie przysłowiowym gwoździem do trumny dla niedysponującego i tak już żadną władzą oraz wewnętrznie skłóconego Rządu emigracyjnego w Londynie z Alfredem Urbańskim na wyrost tytułowanym premierem. Ten rząd przypominał raczej klub dyskusyjno- towarzyski niż namiastkę jakiejś poważnej władzy. Inną kwestią był fakt, iż rozmowy miały być prowadzone bezpośrednio na linii rząd-Stolica Apostolska z pominięciem polskiego Episkopatu, aby zmarginalizować jego pozycję.
Dziwnym trafem środowiska emigracyjne zaczęły wnikliwie badać życiorys Gierka i jego pobyt we Francji oraz w Belgii. Później na antenie Radia Wolna Europa Jan Nowak Jeziorański, aby skompromitować I sekretarza wypuszczał swoje „ rewelacje”, jakoby Gierek mieszkając we Francji nie należał do partii komunistyczne,j tylko do związków zawodowych, a później będąc w Belgii, nie pracował w kopalni tylko jako stróż w ambasadzie II RP w Brukseli. Informacje te, sformułowane w stylu „Radia Erewań: odniosły zdecydowanie odwrotny skutek, wystawiając odpowiednią cenzurkę ich autorom.
Strona polska przesłała do Watykanu wstępne warunki umowy. Aby doszło do porozumienia, Watykan miał wyegzekwować od Episkopatu Polski bezwzględne przestrzeganie porządku prawnego w PRL, a władze państwowe muszą mieć wpływ na obsadzanie stanowisk biskupów, sufraganów oraz przewodniczącego Episkopatu. Jednak w międzyczasie w Sofii odbyła się narada szefów Urzędów do Spraw Wyznań państw Układu Warszawskiego, gdzie zadecydowano, iż państwa bloku na razie wstrzymają się z nawiązaniem stosunków dyplomatycznych z Watykanem. Informacja ta przedostała się do Watykanu, który jednak chciał kontynuować rozmowy z Polską i na zachętę zlikwidował kierowaną przez Kazimierza Papee placówkę dyplomatyczną rządu emigracyjnego w Londynie przy Stolicy Apostolskiej. Było to raczej zakończenie dyplomatycznej fikcji, gdyż Kazimierz Papee, po cofnięciu akredytacji przez papieża Jana XXIII pełnił jedynie obowiązki chargé d’affaires (dyplomata niższej rangi), jednak gest ten doceniono w Warszawie, zwłaszcza, że rozmowy ze strony Watykanu prowadził nieprzychylny prymasowi Wyszyńskiemu arcybiskup Agostino Casaroli.
Efektem rozmów było podpisanie 6 lipca 1974 roku przez Casaroliego oraz wiceministra spraw zagranicznych Józefa Czyrka protokołu ustanawiającego stałe kontakty robocze realizowane poprzez specjalnych wysłanników- ze strony polskiej był to Kazimierz Szablewski .Jednak prymas Wyszyński obawiając się, że wysłannik papieża ograniczy wpływy Episkopatu wyraził sprzeciw wobec tej decyzji i zasugerował podpisanie konkordatu, na co jednak nie chciała się zgodzić ekipa Gierka. Ostatecznie człowiekiem Watykanu w Polsce został arcybiskup Luigi Poggi, jednak nie urzędował w Warszawie ograniczając się jedynie do kilku wizyt.
Paweł Petryka
Ukoronowaniem polsko-watykańskiego flirtu było spotkanie Edwarda Gierka z papieżem Pawłem VI, które odbyło się 1 grudnia 1977 roku w Watykanie. Miało ono wzmocnić pozycję społeczną Gierka po stłumieniu rok wcześniej robotniczych protestów na Mazowszu.