Nr.49. Kraków, piątek 25 listopada 2011. R. LXIII.

Tygodnik można kupić w Krakowie w dobrych kioskach, księgarniach i od naszych gazeciarzy stojących na rogu Rynku Głównego i Ulicy Brackiej.
Zapraszamy do prenumeraty – zamówienia prosimy składać drogą mailową: naprzod.info@wp.pl

___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Bronią Krytyki Politycznej
Sześć środowisk wystosowało listy otwarte w obronie „Krytyki Politycznej” i prowadzonego przez nią centrum Nowy Wspaniały Świat. Sygnatariusze protestują przeciw „próbom powiązania Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat z aktami przemocy, do jakich doszło 11 listopada”; przeinaczaniu rzeczywistości i kwestionowaniu dorobku NWŚ. Listy podpisali m.in.: Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Jerzy Skolimowski, Marcel Łoziński, Wojciech Marczewski, Krzysztof Krauze, Krystyna Zachwatowicz, Marek Kondrat, Andrzej Żuławski, Andrzej Chyra, Renata Dancewicz, Krystian Lupa, Adam Zagajewski i Tomasz Stańko.

Pupa przylutowana do stołka
Julia Pitera – wbrew doniesieniom niektórych mediów – zapewnia, że nie przestała być ministrem.- Przecież nie mam wpływu na to, co piszą dziennikarze – komentuje. Po podaniu przez premiera składu nowego rządu i ogłoszeniu, że zadania posłanki przejęło CBA, wydawało się jasne, że Julia Pitera przestała być ministrem ds. zwalczania korupcji. Tyle że, jak tłumaczy sama zainteresowana, taka nazwa jej funkcji nigdy nie była oficjalna, a od 2007 r. Jest sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i nadal robi swoje. Co? Nie bardzo wiadomo… Podobno złożyła wniosek o dymisję ale premier na jego rozpatrzenie ma trzy miesiące.


Prawdziwa miłość – nie kocha się „za coś”!

„Albo jest się przy stole, albo w karcie dań” – tak obrazowo postraszył nas premier Donald Tusk, żeby nam się wydawało, że dzięki proponowanym cięciom w „socjalu” będziemy mieli lepszą pozycję w Unii Europejskiej. Mówił – silni przetrwają, słabi będą w kłopotach. Dlatego reformy, choć muszą boleć, są niezbędne. Exposé było, przynjamniej w części adresowane do agencji ratingowych, z którym podobno musimy się liczyć. Pytanie na ile to tyuskowe gadanie zostało potraktowane serio. My już od dawna wiemy, że Tusk jedno mówi (jak np. w sprawie abonamentu RTV, czy wejścia do strefy euro) a robi drugie, czyli w zasadzie nic! I za to „nic” Polacy Tuska kochają…


A taki Kaczyński, nie kocha

– Jeśli pan premier Donald Tusk nie będzie chował się za immunitetem i powtórzy publicznie frazę, że Jarosław Kaczyński odpowiada za tych chuliganów, którzy rozrabiali na marszu 11. listopada, zostanie pozwany w trybie i cywilnym i karnym – zapowiedział rzecznik PiS Adam Hofman.
W odpowiedzi rzecznik rządu Paweł Graś odesłał ciekawych do książki Jarosława Kaczyńskiego, który mówi o kibolach jako o „patriotycznym elemencie”, który świetnie nadaje się do służby wojskowej i do wypowiedzi z kampanii wyborczej, gdzie PiS bronił kiboli rzekomo gnębionych i pozbawionych wolności słowa. Przypomniał też poręczenie udzielone przez posłankę Beatę Kempę i senatora Zbigniewa Romaszewskiego za niejakiego „Starucha” szefa kiboli oskarżanego o pobicie i rabunek….

I jego już nie kochają…
Po oficjalnym osunięciu z PiS, do którego doszło w zeszły piątek, rozłamowcy ruszają w Polskę. „Droga nie będzie łatwa, ale prowadzi do zwycięstwa” – mówił Zbigniew Ziobro ukochany wnuczek wszystkich (?) babć moherowych, który razem z Jackiem Kurskim i Tadeuszem Cymańskim oraz dwudziestką członków sejmowego klubu Solidarna Polska. Zakłada nowa partię. Na razie, na żywej tkance PiSowskiej, mają powstawać „Kluby Solidarnej Polski”, jądro „ruchu społecznego” o tej nazwie. Ciekawe, ilu ludzi z PiS już Jarka nie kocha?


Winien Ziobro i koledzy

Na 16 stronach listu adresowanego do członków PiS Jarosław Kaczyński wyjaśnia powody kolejnych klęsk wyborczych partii. Winni są oczywiście ziobryści, którzy od dawna knuli licząc na porażkę w wyborach najpierw Lecha a potem Jarosława Kaczyńskich i na klęskę w wyborach parlamentarnych. Wszystko przez zgubne ambicje i chęć wyrwania stołka spod pupy prezesa!
W środę Kaczyński i Ziobro w trakcie peregrynacji po pisowskich strukturach, zetknęli się niemal oko w oko w Nowym Sączu. Spieszymy uspokoić miłośników prawicy – do mordobicia nie doszło!

Są faszyści, czy ich nie ma?
Mówienie o zagrożeniu ONR-owskim we współczesnej Polsce to jakiś nonsens – stwierdził na łamach „Rzeczpospolitej” Antoni Z. Kamiński.- Środowisko lewicy usiłuje sobie stworzyć chochoła, żeby móc z nim walczyć! – stwierdza.
Obóz Narodowo-Radykalny miał przed wojną wyraziście faszystowskie oblicze a fakt, że dziś nie tylko istnieje ale przymierza się do sformowania partii politycznej ma chyba jednoznaczne znaczenie? Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce dowiemy się, z „Rzepy” że to lewica macha łapkami w „starorzymskim pozdrowieniu” i otwiera na amerykańskich serwerach strony „Red Watch” by wystawiać na celownik ludzi o lewicowych poglądach publikując ich nazwiska, zdjęcia, adresy i numery telefonów z wyraźnymi sugestiami jak rozprawić się z tą „czerwoną zarazą”.


Obsceniczny NOP

Narodowe Odrodzenie Polski zarejestrowało w warszawskim sądzie swoje „znaki towarowe” w tym m.in. symbol przedwojennej faszyzującej „Falangi”, zakazany w Niemczech „Krzyż celtycki” i tzw. „zakaz pedałowania” – znaczek o wyraźnie obscenicznej treści. Efektem jest szeroka fala sprzeciwu, a prokuratura odwołuje się od decyzji sądu, a pan minister Gowin dystansuje się od sprawy i nie chce komentować decyzji niezawisłego sądu. Niezawisły? Bardzo dobrze, ale dlaczego głupi?

Podejrzany Gromosław C.
Kilkanaście lat trwały dochodzenia prokuratury w sprawie podejrzeń o korupcją przy prywatyzacji warszawskiego Stoenu i kilku innych „drobiazgów”. Najbardziej znany z podejrzanych to b. „bohater narodowy Polski i USA” gen. Gromosław C. Wieloletni szef UOP, który z paskudnego komucha przerobił się na rycerza wolności wywożąc dyskretnie z Afganistanu kilku agentów CIA. Niektórych ta przemiana dziwi, nas – niespecjalnie. Jak ktoś nie chce „bronić socjalizmu jak niepodległości” (choć przecie obiecywał!) to jego miłość do kapitalizmu musi się objawiać ideowo: miłością do pieniądza!
Czy sąd może orzec przepadek zagrabionego mienia? W końcu transakcja
okazuje się bezprawna! Czy dyrekcja firmy, która korumpowała
urzędników też trafi pod sąd?


Fałszywy obraz wydarzeń 11 listopada?

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich uważa, że znaczna część mediów stronniczo relacjonowała przebieg „warszawskiej manifestacji patriotycznej” 11 listopada i zignorowała jej skalę, budując relacje wokół starć demonstrantów z policją. W efekcie, zdaniem SDP, miliony widzów otrzymały fałszywy obraz wydarzeń. „W relacjach nie uwzględniono ewidentnych błędów służb zabezpieczających ani nie zadawano pytań o możliwość celowego prowokowania i zamieszek” napisano w oświadczeniu podpisanym przez prezesa Krzysztofa Skowrońskiego oraz wiceprezesów – Agnieszkę Romaszewską-Guzy i Piotra Legutkę. I można by się tym przejąć, gdyby nie fakt, że SDP od dawna jest już mocno upolitycznione o czym świadczą najlepiej nazwiska pp. prezesostwa!

Zasłużony dla IV RP
Ryszard Zając – niegdyś współpracownik „Nie” Jerzego Urbana potem także „Faktów i Mitów” a nawet poseł SLD, okazał się informatorem Cezarego Gmyza z „Rzeczpospolitej” który doniósł jakoby Grzegorz Piotrowski miał pisywać w tygodniku Romana Kotlińskiego. Przypominamy sobie pana Zająca jako świadka przeciw ludziom lewicy intensywnie wykorzystywanego przez ziobrystowska prokuraturę w czasach IV RP. Jego rewelacja jakoś się nie potwierdzały, ale widać wciąż jest przydatny! Kto mu wreszcie nasypie soli na ogon?


Życie doczesne, też ważne!

Natychmiast po exposé premiera przewodniczący Komisji Konkordatowej Episkopatu abp Stanisław Budzik zadeklarował gotowość do dialogu z rządem w sprawie Funduszu Kościelnego i księżych emerytur. Fundusz, stworzony w zastępstwie upaństwowionych przez krwawą komunę kościelnych dóbr, dawno przestał mieć rację bytu bo dobra te zostały klerowi zwrócone z nawiązką, więc nie ma powodu, by za księże emerytury płaciło państwo. Premier Donald Tusk oświadczył w exposé, że potrzebna jest „dyskusja nad emerytalnym zabezpieczeniem duchownych, którzy powinni być objęci powszechnym systemem ubezpieczeń”, ani słowem nie wspomniał jednak o tabunach katechetów, którzy pierwotnie mieli być opłacani przez kościół a od dawna już żyją (i są ubezpieczani) z budżetowych pieniędzy przeznaczonych na oświatę. Zastanawia też szybkość reakcji abp. Budzika. Czyżby już z nim ten punkt konsultowano?
Fakt, kościół katolicki, dbając o nasze „życie po śmierci”, umie zadbać o „życie doczesne” swych funkcjonariuszy.


Kościelny wywiad?

Janusz Palikot zażądał od premiera wyjaśnień dlaczego tak wielu przedstawicieli „watykańskiego wywiadu – Opus Dei” zasiada w polskim rządzie. Chodzi o Radosława Sikorskiego, Jarosława Gowina i Tomasza Arabskiego. „Czy jesteśmy już watykańskim kondominium” – pytał Palikot i nie wykluczył wniosku o powołania w tej sprawie sejmowej komisji nadzwyczajnej.


Polacy nie gęsi, swego boga mamy!

Kilkumetrowy starosłowiański Światowid z blachy stał przez dziesięciolecia w Myszkowie jako reklama fabryki naczyń. Figurę kupił właściciel częstochowskiego klubu muzycznego „Don Kichot” i dziś Światowid stoi przed lokalem w pobliżu Jasnej Góry i częstochowskiej kurii biskupiej. Teraz o Światowida upomniał się Rodzimy Kościół Polski, działający od 1995 roku, uznany urzędowo związek wyznaniowy. Głównymi symbolami tego kościoła były dotąd posąg Światowida wyciągnięty za Zbrucza, stojący w Muzeum Archeologicznym w Krakowie i mała , drewniana figurka Światowida z Wolina. Rodzimy Kościół Polski upomina się teraz o „nowe, godne miejsce ustawienia idola, uniemożliwiające jego profanację”.
I proszę, znów mamy, jak w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu, religijną „samowolę budowlaną”

Za narkotyki nie karać!
Dwadzieścia światowych osobistości apeluje, by przestać karać za zażywanie narkotyków, a zamiast tego leczyć i łagodzić skutki społeczne. Pod listem podpisali się Wisława Szymborska i Lech Wałęsa a obok polskich noblistów znalazł się m.in. były prezydent USA Jimmy Carter. List, to reakcja na raport Światowej Komisji do spraw Polityki Narkotykowej. Dokument wykazuje, że ogólnoświatowa walka z narkotykami kosztuje 100 mld dolarów rocznie, a mimo to ich konsumpcja i dostępność systematycznie rosną. Według ONZ narkotyki zażywa 250 mln ludzi. Stały się już elementem naszej kultury, podobnie jak alkohol. ”Wizja świata wolnego od narkotyków, z tak wielkim przekonaniem nakreślona przez osoby wspierające wojnę z narkotykami, nigdy nie była bardziej odległa. Musimy poważnie rozważyć wycofanie środków wykorzystywanych obecnie dla kryminalizowania dziesiątków milionów ludzi i przeznaczenie ich na politykę redukcji szkód. To jedno z kluczowych wyzwań naszych czasów” – czytamy w liście.

Vivaldi – jak brzydkie słowa
Kościół to nie jest miejsce na muzykę świecką – napisał w liście do muzyków kościelnych metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Jego zdaniem koncerty takiej muzyki w świątyniach sprawiają, że „nieuszanowana jest sakralność miejsca”.Do wszystkich wiernych w diecezji zaadresował natomiast Słowo Pasterskie na Adwent 2011 r. – Pisze tam m.in.: Zwróćmy uwagę na miłosierdzie wyrażane słowem. Zacznijmy od usunięcia z naszego języka przekleństw i wyzwisk, słów raniących i poniżających, zachowań wprowadzających niepokój i dzielących ludzi – apeluje duchowny.

Chcesz czatować z Rydzykiem?
Szef Radia Maryja chce czatować w sieci z młodzieżą. Pierwszy czat ma się odbyć 26 listopada, potem co dwa tygodnie. Żeby otrzymać login umożliwiający uczestnictwo w rozmowie trzeba wypełnić kwestionariusz (do pobrania na stronie WSKSiM). A tam: imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, imiona rodziców, seria i numer dowodu osobistego lub legitymacji szkolnej, numer PESEL, adres, numer telefonu, e-mail, ukończona szkoła średnia (i rok ukończenia) albo szkoła lub uczelnia, w której uczy się chętny do dyskusji, kierunek, specjalność. Do tego jeszcze zgoda na przetwarzanie danych osobowych. Wypełniony druk należy przesłać na adres uczelni ojca dyrektora – z dołączoną kserokopią dowodu osobistego albo legitymacji szkolnej i fotografią.


Nie boją się GMO

Pięć organizacji rolniczych w tym hodowcy drobiu i producenci kukurydzy zwracają się do prezesa Polskiej Akademii Nauk prof. Michała Kleibera z prośbą o zajęcie oficjalnego stanowiska przez PAN w sprawie GMO oraz ich zastosowania w rolnictwie. Chodzi głównie o negatywną kampanię na temat organizmów genetycznie zmodyfikowanych, prowadzoną w polskich mediach i jej rozmaite polityczne formy wsparcia – od ekologów po o. Rydzyka. „Mając na uwadze osiągnięcia światowej i polskiej nauki, poparte licznymi, powtarzalnymi i udokumentowanymi, badaniami naukowymi uważamy, iż informacje głoszone przez przeciwników biotechnologii są nieprawdziwe i godzące w wiarygodność wysokiej rangi naukowców również polskich, których badania wykazują wiele pozytywnych aspektów GMO” piszą autorzy listu.
JD

___________________________________________________________________________

List od rozwścieczonego Józka:

___________________________________________________________________________


REFORMATOŁY

Wykorzystując „efekt szoku” politycy – pod dyktando finansowej plutokracji – psują jakość życia,ludziom pracy najemnej. (kłania się demaskatorska książka – Naomi Klein)
We Francji kryzys – sprokurowany przecież przez banksterów – służy za pretekst do rozmontowywania welfare state, mozolnie budowanego przez socjalistów od lat 30-tych zeszłego wieku.
http://forsal.pl/artykuly/568670,leniwy_styl_zycia_francuzow_musi_przejsc_do_historii.html
Fundamentalistyczny neoliberalizm nie kapituluje. Jego apostołowie każą nam maszerować wstecz pod sztandarami fałszywej wolności, aż do XIX wieku, kiedy tydzień pracy miał 72 godziny, a w kopalniach pracowały dzieci, zaś o płatnych urlopach i emeryturach nikt nie słyszał.
Dziś w Polsce „tylnymi drzwiami” wracamy w XIX wiek w czasy „dzikiego kapitalizmu” – przecież w Najjaśniejszej już nie maja urlopów samozatrudnieni i pracujący na umowach „śmieciowych”. Oni nie mają też „limitowanego” czasu pracy. Czy na tym ma polegać rozwój i postęp?
W PRL-u, Gierek r e f o r m o w a ł kraj, wprowadzając zmiany na lepsze i nieco poprawiając jakość życia ludzi pracy najemnej i chłopów. Zapewnił chłopom nieodpłatną opiekę medyczną a robotnikom wolne soboty – początkowo (w 1973) dwa razy w roku (za odpracowaniem), następnie sześć w 1974 roku; poczynając od 1975 roku było to 12 dni w roku, potem dwie i trzy soboty miesięcznie. To mogło być nazywane reformami!!
W PRL-u słowo „reforma” miało u ludzi pracy afiliację pozytywną, kojarzyło się ze zmianą na lepsze. Banda neoliberalnych szalbierzy nazywa reformami posunięcia które są zmianami na gorsze i służą „żyłowniu” ludzi.
We wtorek, 22 11.br. Balcerowicz mówił w TVN24: „…reformy nie są krzywdą. Przeciwnie – są środkiem do awansu, narodowego awansu… Reformy są dobre dla ludzi. Naprawdę nie robi się im krzywdy, tylko poprawia szansę na rozwój.
Tak zwany „rozwój” ma prowadzić do niewolnictwa: samozatrudnienie, bez płatnego urlopu, albo bezrobocie, niemal dożywotni kredyt mieszkaniowy, a tuż przed śmiercią odwrócona hipoteka – pierdolić taki rozwój!
Józek

___________________________________________________________________________
PUBLICYSTYKA
___________________________________________________________________________

Lewicowe media – tak, ale jak?

Już wkrótce, bo 26 listopada we Wrocławiu debata programowa PPS. Jako coś w rodzaju wisienki na tym wspaniałym torcie mamy w planach dyskusję w ramach Społecznego Klubu Dyskusyjnego na temat „Media, polityka, lewica”. Jako, że raczej nie wezmę udziału w dyskusji, chciałbym już teraz wtrącić swoje trzy grosze.
Temat potraktowany tak szeroko, jak to tylko możliwe, można o nim długo. Jako że nie ma tu miejsca na rozwlekłe intelektualne wywody, których i tak nikt nie będzie w stanie przeczytać, potraktuję temat wybiórczo. Chciałbym skupić się na jednej, jedynej sprawie – dlaczego nie ma w Polsce lewicowych mediów?
Największą winę za ten stan rzeczy ponoszą ludzie lewicy. Od chwili upadku komunizmu właściwie roztrwoniono wszystko, co tylko można było – tytuły, wydawnictwa, dystrybucję. Co więcej, nie widać na horyzoncie nikogo, kto byłby w stanie cokolwiek zmienić. Nie ma na to woli żadnej z partii, tak przecież licznych po tej stronie spektrum. Nie ma woli samych działaczy, dziennikarzy, wydawców. Jest tylko narzekanie, że media mainstreamowe nie pokazują lewicowych polityków i nie publikują lewicowych dziennikarzy.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Po pierwsze zrozumieć trzeba, że nikt nie da nam nic za darmo. Po prawej stronie sceny politycznej już dawno to zrozumieli i uparcie budują swoje media. Ponoszą porażki, ale się nie poddają. Ludzie lewicy poddali się już dawno, stwierdzając, że się nie da, że brak zapotrzebowania w społeczeństwie, że brak reklamodawców. Takim myśleniem utrwalamy tylko korzystny dla prawicy stan rzeczy. A że jednak można, dowiodła „Krytyka polityczna”.
Kolejną klęską jest obecność lewicy w internecie. To po prostu czarna rozpacz. Rozwiązania techniczne rodem z końcówki ostatniego stulecia, opracowanie graficzne na poziomie dzisiejszych gimnazjalistów. Nawet największy z lewicowych portali informacyjnych – lewica.pl – nie zmienił wyglądu od chwili powstania w 2001 roku. Ale co tu mówić o mediach, jak nawet tak ogromna partia jak SLD serwuje przekaz internetowy na poziomie znudzonych lekcjami nastolatków, tłumacząc przy tym, że robi to celowo, by dotrzeć do młodych. O innych partiach lewicowych w sieci trudno jest powiedzieć jakieś dobre słowo. Ich strony są nieprofesjonalne, ubogie w treści, odstraszające wyglądem. Jak w takim razie zachęcić ludzi by te strony odwiedzali? W mediach społecznościowych lewicowe partie i organizacje istnieją na marginesie. A przecież to darmowe narzędzia, więc odpada odwieczny argument o braku środków. W obliczu platform udostępniających zdjęcia i pliki video nieistotne też stają się argumenty o braku czasu czy umiejętności. Ponadto brak większej platformy blogerskiej w obliczu istnienia kilku prawicowych nie jest żadnym osiągnięciem. Jest oddawaniem inicjatywy w ręce drugiej strony w poczuciu zupełnej niemocy.
Najczęstszą wymówką jest brak środków. To prawda – wszystko kosztuje. Widziałem jednak rozkręcanie kilku inicjatyw lewicowych mediów. Cechą wspólną wszystkich tych projektów był kompletny brak wizji. Nie, nie brak wizji w kwestiach ideologicznych – tu wizji niekiedy było aż nadto. Mówię o wizji organizacyjnej, o sprawnie działającej machinie decyzyjnej, która będzie realizowała założony z góry plan rozwoju. Tego nie ma i, co gorsza, nie widać ludzi, którzy byliby jednocześnie zdolni i chętni do prowadzenia takiego projektu. A bez organizacji, która wprowadzi założenia ramowe trudno mówić o szansach powodzenia całego przedsięwzięcia. Nie buduje się domów bez planu.
Potrzebujemy zatem gruntownego przemyślenia całej kwestii. Należy zacząć od znalezienia ludzi, którzy będą w stanie zrealizować czysto administracyjne podstawy działania i konsekwentnie się ich trzymać. Tylko wówczas będziemy w stanie przełamać istniejący stan prawicowej dominacji medialnej. Nie będzie to zadanie łatwe, nie będzie też wykonane z dnia na dzień. Ale jest to zadanie wykonalne i, przede wszystkim, zadanie konieczne. W przeciwnym razie sytuacja lewicy będzie się tylko pogarszała.
KM
___________________________________________________________________________
ZAPROSZENIA
___________________________________________________________________________

PROGRAM
Ogólnopolskiej Debaty Programowej PPS
CO DALEJ Z LEWICĄ?

Polska Partia Socjalistyczna
Wrocław, 26 listopada 2011 r.

Debata programowa PPS „CO DALEJ Z LEWICĄ?”
godz. 11.00-17.00, sala konferencyjna Wrocław, ul. Kołłątaja 31, I.p.

11:00 – 14:00: I CZĘŚĆ DEBATY
11:00 – 11.20: Powitanie przez organizatorów, przedstawienie uczestników, ekspertów – prowadzenie: Ewa Miszczuk, Przewodnicząca PPS Dolny Śląsk.
11:20 – 12.00: Prof. Maria Szyszkowska: „Stan polskiej lewicy”
12:00 – 14.00: „Co dalej z lewicą?” – dyskusja z udziałem ekspertów, działaczy PPS, zaproszonych organizacji i osób – prowadzenie: Bogusław Gorski, Przewodniczący Rady Naczelnej PPS.

14.00-14.20: Przerwa kawowa

14.20- 17.00 II. CZĘŚĆ DEBATY
14.20 – 14.30: Wprowadzenie do dyskusji
14.30 – 16.50: Dyskusja programowa – prowadzenie: Ewa Miszczuk, Bogusław Gorski, PPS.
Problemy do dyskusji:
? Strategie działania PPS w aktualnej sytuacji politycznej.
? Możliwości i przeszkody realizacji celów i dążeń programowych PPS.
? Priorytety działalności partii w obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej Polski.
16.50 – 17.00: Podsumowanie i zakończenie obrad.

17.00- 18.30: Przerwa obiadowa.

18.30 – 20.30. Społeczny Klub Dyskusyjny pt. „MEDIA, POLITYKA, LEWICA”, klubokawiarnia Tajne Komplety, Wrocław, Rynek – Przejście Garncarskie 2.

20.30 – ….. Spotkanie integracyjne

Serdecznie zapraszamy!

Organizatorzy:
Polska Partia Socjalistyczna oddział Dolny Śląsk
Rada Naczelna PPS
Współorganizatorem Debaty jest Fundacja im. Róży Luksemburg.

Kontakt:
Tomasz Rollnik, Sekretarz PPS Dolny Śląsk: tel.: 796-074-074 e-mail: ppswro@gmail.com
http://www.pps.info.pl/
http://polskapartiasocjalistycznawroclaw.wordpress.com/

___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe !

___________________________________________________________________________
Historia PRL (38)
___________________________________________________________________________

Gierek i Kościół

Każda zmiana władzy w Polsce była doskonałą okazją dla Kościoła, aby mógł zwiększyć swoje wpływy. Epoka Gierka zapoczątkowała prawdziwy wzrost potęgi Kleru, która będzie już wzrastać bez względu na polityczne uwarunkowania.

Stosunki na linii państwo-Kościół po ciężkim dla kleru okresie rządów Władysława Gomułki wkraczały w nową fazę. Edward Gierek chcąc za wszelką cenę pozyskać zaufanie społeczne, chętnie przystał na nieformalny układ zapewniający nowemu gabinetowi- w zamian za określone przywileje- przychylność Kościoła w utrwalaniu władzy.

Na początek umorzono więc Kościołowi zaległe podatki z tytułu użytkowania nieruchomości w kwocie przekraczającej sto milionów złotych. Masowo też Urząd do Spraw Wyznań, na czele którego stał wicepremier Wincenty Kraśko ( dziadek Piotra Kraśki- znanego prezentera TVP,) wydawał pozwolenia na budowę nowych kościołów. Jednak największym prezentem było uchwalenie przez sejm 23 czerwca 1971 roku ustawy, na mocy której rada ministrów miała w drodze uchwały przekazać na własność Kościołowi katolickiemu 4800 świątyń, 1500 innych budynków oraz 900 ha gruntów rolnych na Ziemiach Zachodnich. Kierownictwo partii dorzuciło do tego kolejne 662 obiekty (kościoły, klasztory, zabudowania mieszkalne oraz cmentarze). Majątek ten przed wojną należał do Episkopatu III Rzeszy oraz tamtejszego Kościoła Ewangelickiego.

Jak to się stało, że polski Episkopat wszedł w posiadanie majątku na obszarach, które swój związek z Polską utraciły kilkaset lat wcześniej ? Tuż po wojnie w ramach zagospodarowywania Ziem Zachodnich polski Kościół na mocy decyzji lokalnych urzędników otrzymał w administrowanie część nieruchomości należących do Kościołów i związków wyznaniowych działających w III Rzeszy. Biskupi dowodzili przy tym, że mają do nich prawo ze względu na obowiązujące ustawy, zasady moralne oraz dobro państwa. Jeżeli jakoś można tłumaczyć sukcesję dóbr należących do Kościoła katolickiego III Rzeszy, to już zupełnie irracjonalne wydaje się domaganie przekazania majątku Kościołów ewangelickich. Co ważne, w 1945 roku weszły w życie dekrety, które zakładały, że cały majątek będący w posiadaniu przedsiębiorstw, uczelni, organizacji społecznych, Kościołów oraz osób fizycznych znajdujący się na ziemiach zachodnich i północnych oraz na terenie Wolnego Miasta Gdańska staje się z urzędu własnością państwa polskiego. Kościołowi katolickiemu oraz innym grupom wyznaniowym władza przekazywała w użytkowanie niektóre świątynie, cmentarze oraz budynki parafialne. Państwo jako właściciel zastrzegło sobie jednak prawo do pobierania czynszu oraz podatku od nieruchomości. Jak już było wspomniane, kardynał Stefan Wyszyński polecił duchowieństwu uchylanie się od tych świadczeń, które ostatecznie rząd Gierka zdecydował się umorzyć w imię dobrych stosunków z Kościołem. Co ciekawe, w rok po decyzji polskiego Sejmu obdarowującego Kościół poniemeickimi dobrami papież Paweł VI (28 czerwca 1972 roku), wydał encyklikę „Episcoporum Poloniae Coetus”, która tworząc nowe diecezje ( opolską, wrocławską, gorzowską, szczecińsko – kamieniecką, koszalińsko- kołobrzeską oraz warmińską) regulowała status prawny Kościoła na polskich Ziemiach Zachodnich. De facto oznaczało uznanie przez Watykan granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Można więc domniemywać, że targ został dobity. Było to klasyczne działanie na szkodę państwa polskiego, gdyż ministrowie rządu Kazimierza Marcinkiewicza zanegowali w ten sposób legalność przejęcia przez Polskę nieruchomości należących do podmiotów niemieckich. Ci sami urzędnicy zgodzili się także na przyjęcie zasady, że osoby prawne polskich związków wyznaniowych są następcami niemieckich instytucji kościelnych i mogą ubiegać się o zwrot majątku (sic!). Oczywiście Kościół zaraz uruchomił falę procesów rewindykacyjnych dotyczących nawet obiektów utraconych w XVI wieku, w czasach reformacji. Jako ciekawostkę warto dodać, że zdaniem wspomnianej komisji, definicja „polskie związki wyznaniowe” dotyczyła wyłącznie Kościoła rzymskokatolickiego, choć majątek utracili również ewangelicy, jednak polskiego kościoła ewangelickiego już nie dopuszczono do tego procederu.

Reasumując, trzeba stwierdzić, że Kościół katolicki otrzymał w czasach Gierka, oprócz majątku utraconego na obszarze II RP, który znalazł się w granicach Polski Ludowej, także majątek związków wyznaniowych działających na obecnych Ziemiach Odzyskanych. Władze Polski Ludowej przekazały mu także cerkwie i inne nieruchomości Kościoła prawosławnego.

Ekipa Gierka diametralnie zliberalizowała ograniczoną za czasów Gomułki politykę budownictwa skalnego. Tylko w pierwszej połowie lat 70 wybudowano w Polsce 538 kościołów, czyli więcej niż w całym dotychczasowym okresie powojennym .Usankcjonowano również nielegalne budowy kościołów, które zaczęto wcześniej stawiać bez wymaganych pozwoleń władz. W tym procederze brylował głownie biskup przemyski Ignacy Tokarczuk, choć zdarzały się również przypadki jak w okolicach Grójca lub Zawiercia, gdzie władza zdecydowała się na wyburzenie nielegalnie wzniesionych świątyń. Co ciekawe rekord w budownictwie sakralnym został pobity 10 lat później, w epoce stanu wojennego, kiedy to, tylko w ciągu tylko trzech lat rząd generała Wojciecha Jaruzelskiego wydał pozwolenie na budowę 1376 nowych kościołów. Innym łakomym kąskiem dla Kościoła było przyzwolenie mu na prowadzenie w zasadzie monopolistycznej działalności w nekrobiznesie. Tylko w 1970 roku Kościół zarządzał 6531 cmentarzami, co stanowiło 75 proc. ogółu cmentarzy w Polsce. Ponadto Kościół, co było nieosiągalne dla zwykłych obywateli ( zakaz posiadania kserokopiarek), mógł prowadzić działalność wydawniczą, poligraficzną, produkcyjną (dewocjonalia), a nawet prowadzić restauracje i hotele. Można więc śmiało stwierdzić, iż okres ten położył wymiernie podwaliny pod obecną potęgę ekonomiczną Kościoła w Polsce, tak nadszarpniętą w epoce Bolesława Bieruta i Władysława Gomułki. Od tego czasu, a był to dopiero środek epoki PRL, nie można już mówić o prześladowaniu i dyskryminacji Kościoła, oczywiście nie licząc wyjątków personalnych np. księży- Jerzego Popiełuszki, czy Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i co trzeba jasno podkreślić- nie cieszących się poparciem episkopatu. Wymownym był również fakt, iż Kościół w drugiej połowie okresu PRL cieszył się dużo większą swobodą niż chociażby w Czechach lub na Węgrzech już po transformacji ustrojowej.

W czasach gierkowskich podjęto próbę nawiązania oficjalnych stosunków dyplomatycznych z Watykanem. Rząd polski wyszedł z założenia, że taka polityka umocni pozycję PRL w obozie państw zachodnich, a zarazem będzie przysłowiowym gwoździem do trumny dla niedysponującego i tak już żadną władzą oraz wewnętrznie skłóconego Rządu emigracyjnego w Londynie z Alfredem Urbańskim na wyrost tytułowanym premierem. Ten rząd przypominał raczej klub dyskusyjno- towarzyski niż namiastkę jakiejś poważnej władzy. Inną kwestią był fakt, iż rozmowy miały być prowadzone bezpośrednio na linii rząd-Stolica Apostolska z pominięciem polskiego Episkopatu, aby zmarginalizować jego pozycję.

Dziwnym trafem środowiska emigracyjne zaczęły wnikliwie badać życiorys Gierka i jego pobyt we Francji oraz w Belgii. Później na antenie Radia Wolna Europa Jan Nowak Jeziorański, aby skompromitować I sekretarza wypuszczał swoje „ rewelacje”, jakoby Gierek mieszkając we Francji nie należał do partii komunistyczne,j tylko do związków zawodowych, a później będąc w Belgii, nie pracował w kopalni tylko jako stróż w ambasadzie II RP w Brukseli. Informacje te, sformułowane w stylu „Radia Erewań: odniosły zdecydowanie odwrotny skutek, wystawiając odpowiednią cenzurkę ich autorom.

Strona polska przesłała do Watykanu wstępne warunki umowy. Aby doszło do porozumienia, Watykan miał wyegzekwować od Episkopatu Polski bezwzględne przestrzeganie porządku prawnego w PRL, a władze państwowe muszą mieć wpływ na obsadzanie stanowisk biskupów, sufraganów oraz przewodniczącego Episkopatu. Jednak w międzyczasie w Sofii odbyła się narada szefów Urzędów do Spraw Wyznań państw Układu Warszawskiego, gdzie zadecydowano, iż państwa bloku na razie wstrzymają się z nawiązaniem stosunków dyplomatycznych z Watykanem. Informacja ta przedostała się do Watykanu, który jednak chciał kontynuować rozmowy z Polską i na zachętę zlikwidował kierowaną przez Kazimierza Papee placówkę dyplomatyczną rządu emigracyjnego w Londynie przy Stolicy Apostolskiej. Było to raczej zakończenie dyplomatycznej fikcji, gdyż Kazimierz Papee, po cofnięciu akredytacji przez papieża Jana XXIII pełnił jedynie obowiązki chargé d’affaires (dyplomata niższej rangi), jednak gest ten doceniono w Warszawie, zwłaszcza, że rozmowy ze strony Watykanu prowadził nieprzychylny prymasowi Wyszyńskiemu arcybiskup Agostino Casaroli.

Efektem rozmów było podpisanie 6 lipca 1974 roku przez Casaroliego oraz wiceministra spraw zagranicznych Józefa Czyrka protokołu ustanawiającego stałe kontakty robocze realizowane poprzez specjalnych wysłanników- ze strony polskiej był to Kazimierz Szablewski .Jednak prymas Wyszyński obawiając się, że wysłannik papieża ograniczy wpływy Episkopatu wyraził sprzeciw wobec tej decyzji i zasugerował podpisanie konkordatu, na co jednak nie chciała się zgodzić ekipa Gierka. Ostatecznie człowiekiem Watykanu w Polsce został arcybiskup Luigi Poggi, jednak nie urzędował w Warszawie ograniczając się jedynie do kilku wizyt.
Paweł Petryka

Ukoronowaniem polsko-watykańskiego flirtu było spotkanie Edwarda Gierka z papieżem Pawłem VI, które odbyło się 1 grudnia 1977 roku w Watykanie. Miało ono wzmocnić pozycję społeczną Gierka po stłumieniu rok wcześniej robotniczych protestów na Mazowszu.

Nr.48. Kraków, piątek 18 listopada 2011. R. LXIII.

Tygodnik można kupić w Krakowie w dobrych kioskach, księgarniach i od naszych gazeciarzy stojących na rogu Rynku Głównego i Ulicy Brackiej.
Zapraszamy do prenumeraty – zamówienia prosimy składać drogą mailową: naprzod.info@wp.pl

Exposé pana Tuska
Postraszyć podwyżkami – omijać rafy

 Dług publiczny spadnie w 2012 r. do 52 proc. i do 47 proc. na koniec 2015 roku – zapowiedział pan premier Donald Tuska w piątkowym exposé. Liczy na obniżenie deficytu budżetowego na koniec tej kadencji „do mniej więcej 1 proc. PKB” i straszył: „Huragan kryzysu finansowego zagraża bezpieczeństwu najbardziej rozwiniętych państw, to że wokół nas w Europie i na świecie miliony ludzi przyzwyczajonych do spokoju, do bezpieczeństwa, staje dzisiaj w obliczu zagrożenia nędzą i destabilizacją”.
Trzeba więc sięgnąć do kieszeni obywateli – Proponujemy, aby od 2013 roku zrównywać wiek przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn – zapowiedział premier. Ma się to podobno odbywać niemal bezboleśnie – co cztery miesiące o 1 miesiąc. Poziom 67. lat w przypadku mężczyzn ma zostać osiągnięty w 2020 roku, w przypadku kobiet w 2040 r. Emerytury mają być dzięki temu wyższe, lepiej będą się też miały fundusze emerytalne. Wydłużenie okresu oczekiwania na emeryturę ma swoje niemiłe konsekwencje nie tylko osób starszych ale też dla młodych, którzy dłużej będą czekali na miejsca pracy,.
Sposobem na zrównoważenie finansów ZUS ma być podwyższenie składki rentowej o 2 proc. po stronie pracodawcy. To niepokojące, bo podnosi koszty pracy i osłabia dynamikę gospodarki.

Piszczy w emeryturach
Innym pomysłem jest, od dawna oczekiwane, ograniczenie przywilejów emerytalnych: mundurówek, górników, prokuratorów, sędziów i księży. Utrzymane będą przywileje dla górników pracujących przy wydobyciu „a jeśli w sprawie księży trzeba będzie zrewidować konkordat – to nie cofniemy się i przed takim krokiem” zapewniał premier. Nowe zasady emerytalne dla mundurowych, to emerytura najwcześniej w wieku 55 lat, przy służbie minimum 25-letniej. Będą też nowe zasady dla prokuratorów w stanie spoczynku. Zmiany nastąpią przy waloryzacji rent i emerytur. Zamiast waloryzacji procentowej ZUS będzie dodawał pewną kwotę – taką sama dla wszystkich, co uderzy tych którzy mają emerytury wysokie, ma też nastąpić zmiana w opodatkowaniu artystów i dziennikarzy, którzy stracą uprawnienia do 50 proc. obniżki podatku na „koszty uzyskania dochodu” ale dopiero gdy ten dochód przekroczy 85 tys. rocznie .

Dogadali to z PSL-em?
– Zaproponujemy zmianę systemu KRUS – zapowiedział Tusk. -. Państwo dalej ma zamiar opłacać składkę za rolników w gospodarstwach do 6 hektarów. W gospodarstwach od 6 do 15 hektarów będzie obowiązywała połowa składki, powyżej 15 hektarów – cała składka.
-Rolnictwo to też forma działalności gospodarczej – zauważył premier. Od 2013 r. stopniowo, wprowadzać się będzie w rolnictwie rachunkowość i podatek dochodowy. Ciekawe, czy te pomysły uzgodnił już z koalicjantem, czy też zabawa dopiero się zacznie.
Oszczędności to m.in. likwidacja ulgi dla rodzin z jednym dzieckiem, o dochodzie powyżej 85 tys. rocznie, za to będzie podwyżka o 50 proc. ulgi prorodzinnej na każde trzecie i kolejne dziecko. To uderzy szczególnie w młode małżeństwa, chyba, że tafią się trojaczki! Przykrą niespodzianką jest likwidacja ulgi na Internet.
– Intencją mojego rządu będzie budowanie silnej Polski w centrum Unii – obiecuje Tusk w swoim exposé – ale nie zająknął się nawet słowem na temat planów wejścia do strefy Euro ani o stosunku rządu do pogłębienia integracji europejskiej. Dlaczego? Bo podobno Polacy boją się euro, choć ta „zagrożona” waluta ma się znacznie lepiej niż nasza złotówka, a integracja z Unią nie podoba się ONR-owi, PiS-owi i Rydzykoidom. A integracja gospodarcza i polityczna naszego kontynentu to kluczowe problemy. Na dziś i na jutro.
 Dratewka

___________________________________________________________________________

Okrągły stół po raz drugi

Leszek Miller zaproponował okrągły stół lewicy. Człowiek, który – według jego własnych słów – jest jedynym, który zrobił karierę w tym i tamtym systemie (czyżby kariera Aleksandra Kwaśniewskiego jako komunistycznego ministra sportu i dwukrotnego prezydenta „nowej” Polski nie znajdowała uznania w oczach nowego zbawcy polskiej lewicy?). Próbuje zatem sprawdzonych już metod, które przed laty dały mu nie tylko szansę przeżycia, ale wyniosły go ponownie do władzy.
„Nie ma wroga na lewicy” – to hasło z lat 30. ubiegłego wieku znowu ma robić furorę. Podobnie jak wówczas, jest sprytnym wybiegiem partyjnych aparatczyków, którzy pod pozorem sojuszu, wspólnego frontu czy szerokiej koalicji chcą spacyfikować niezależną od własnych ośrodków myśl, ubezwłasnowolnić lub złamać niezależnych działaczy i przejąć niczego nie spodziewający się elektorat. Nie ma w tym nic dziwnego, wykształcenie zdobywane w partyjnych szkołach kładło nacisk na historię jednolitego frontu ludowego mocniej, niż na historię Polski. To przecież taktyka, która towarzyszowi Stalinowi i posłusznym wykonawcom jego woli przyniosła wielkie sukcesy.
Obecność ludzi Palikota uświadomiła nie tylko komentatorom życia politycznego istnienie alternatywnego od postkomunistycznego obozu lewicy. Tych lewic jest jednak więcej, jednak na razie nie są one widoczne. Często nie są widoczne na własne życzenie, bo uwierzyły, że szerokie koalicje, współpraca są podstawą sukcesu. W efekcie wszystkie ugrupowania się zlały w jedno – w obraz wiecznej niemocy, bezideowej treści. A przecież w bezideowości trudno przebić czołowych graczy polskiej sceny politycznej (może z wyjątkiem PiS, choć i tu kolejne sukcesje zdają się wskazywać na wybujałe ambicje jednostek przedkładane nad dobro państwa i jego obywateli).
Media i różne autorytety, naukowcy i obserwatorzy polityczni przekonują nas na wszystkie sposoby, że nadeszły oto czasy postpolityki, że właściwie idee nic nie znaczą, a lud złożony z obywateli myśli tylko o sobie w kategoriach egoistycznie nastawionych jednostek. Kiedy jednak spotykam się z tym ludem, kiedy słucham rozmów w tramwajach i na przystankach, to mam odmienne wrażenie. Nadal żywe są słowa Cezarego Baryki z „Przedwiośnia” Żeromskiego: „Nie! Polsce trzeba na gwałt wielkiej idei!”. Ci ludzie chcą, by jednak prawica znaczyła prawicę, a lewica lewicę, by rozdźwięk między nimi był łatwy do zmierzenia i objęcia wzrokiem, by słowa nie znaczyły tyle co czyny, a dziennikarskie interpretacje nie oznaczały istnienia ersatzu rzeczywistości.
W tym wszystkim jest właśnie miejsce na lewicę nie skompromitowaną latami komunizmu i nawrócenia na gospodarczy liberalizm. Jest miejsce na lewicę, której nie przeszkadza znak krzyża i która chce czegoś więcej niż rewolucja kulturalna, przeprowadzana wbrew wszystkim i wszystkiemu. Jest miejsce na lewicę, która nie będzie wstydziła się mówić o swoim patriotyzmie i nie będzie za wszelką cenę tworzyć wspólnych, bezideowych frontów z każdym, komu zamarzy się społeczna inżynieria na żywym społeczeństwie.
Pytanie tylko, czy znajdzie się ktoś zainteresowany budowaniem takiej lewicy.
KM

___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Rząd przemeblowany
Nowi ministrowie: skarbu państwa – Mikołaj Budzanowski, pracy i polityki społecznej – Władysław Kosiniak-Kamysz, spraw wewnętrznych – Jacek Cichocki, edukacji narodowej – Krystyna Szumilas, transportu, budownictwa i gospodarki morskiej – Sławomir Nowak i minister środowiska – Marcin Korolec to postacie, które trudno skomentować, bo albo zasługiwały się na wiceministerialnych stanowiskach, albo niewiele wiadomo o ich możliwościach. Jako młoda, bardzo estetyczna gwiazda PO, zapisała się „rzucona na sport” Joanna Mucha, konkretne, trudne zdania otrzymał Michał Boni jako minister administracji i cyfryzacji, który będzie pilnował ogromnych pieniędzy przeznaczonych na informatyzację administracji państwowej. Zaskoczeniem jest nominacja Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości. To pierwszy taki minister bez prawniczego wykształcenia, za to z wielkim reformatorskim zapałem. Tusk nie ukrywa, że zamierza w ten sposób utemperować radykalizm wewnątrzpltformianej krytyki – niech się Gowin przekona jak trudno reformować polski system prawny, który rzeczywiście jest stajnią Augiasza!
Na zdrowie „rzucony został” – Bartosz Arłukowicz. Najwyraźniej Tusk nie traktuje go jak swego i zawsze będzie mógł stwierdzić, że ten zakup z SdPl nie był udany. Słowem jeśli Arłukowiczowi się uda, będzie to sukces PO, jeśli nie to zawsze będzie można go wywalić na zbita twarz, bez złych konsekwencji dla partii rządzącej. Fotel ministerialny opuszcza m.in. Pitera! Ciekawe, że tak długo to trwało…

PiS wzywa do ziobrystów kapitulacji

Komitet Polityczny PiS wykluczył z partii członków klubu Solidarna Polska – 16 posłów i 1 senatora, argumentując, że w momencie założenia własnego klubu, państwo ci sami wykluczyli się z szeregów partii. Uchwała Komitetu Politycznego PiS wejdzie w życie w piątek. – Jeśli ktoś z posłów do piątku złoży pismo u marszałka Sejmu, że przystępuje do klubu PiS, to jego uchwała nie będzie obejmowała.

Ratunku! Niemcy mnie biją!
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, uważa że premier Donald Tusk odpowiada za to, że „niemieccy bojówkarze bili Polaków z historycznych grup rekonstrukcyjnych przy biernej postawie policji”. W piątek na ulicach Warszawy doszło do starć z policją w wyniku, których zatrzymano 210 osób, w tym 95 obcokrajowców. 40 policjantów zostało lekko rannych. Do szpitali przewiezionych zostało 29 osób, które odniosły obrażenia. Niemieccy antufaszyści zostali zatrzymani grubo przed głównymi awanturami i na pewno nie można im przypisać spalenia wozu transmisyjnego TVN i ataków na dziennikarzy radia i fotoreporterów.
Ciekawe, dlaczego nam to przypomina pewien epizod na pokładzie samolotu Lufthansy?

Święto skompromitowane?
-Obchody tego święta zostały skompromitowane. To co pozostało, to element państwowy, oficjalne obchody, które z natury jednoczą. Jednak one też zostały przytłumione – uważa prof. Aleksander Smolar, który był gościem „Kropki nad i”. Nastąpiła banalizacja ekstremistycznych manifestacji Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, ponieważ w imię prawa wolności słowa zaczęli się przyłączać ludzie, których o ekstremizm oskarżać nie można. I dodał, że jego zdaniem „w czasie kampanii wyborczej stała się rzecz bardzo groźna – doszło do pewnego aliansu sił prawicowych z lumpami”. – My z historii znamy tego typu alianseA może by z niego wogóle zrezygnować? Historie ma swieżą, bo tylko dwukrotnie było obchodzone w czasach II RP a i pgoda bywa w listopadzie nienajlepsza…

Ekspose premiera – krótsze niż to przed czterema laty

Premier Donald Tusk przekonywał we wtorek na posiedzeniu Rady Krajowej, że w najbliższych tygodniach Platforma będzie musiała udowodnić, że stać ją na trudne decyzje. „Te cele to głębokie, twarde reformy, zawsze z myślą o ludziach, Polsce, tak, aby reputacja naszego państwa, a co za tym idzie jego pozycja finansowa, bezpieczeństwo papierów dłużnych, lokat i oszczędności naszych obywateli pozostały niezagrożone” – zaznaczył szef rządu – ciekawe jak niewiele z tych zapowiedzi ostało się w wystapieniu Donalda Tuska przed Sejmem. Jedno jest pewne – straszenie krzyzysem jest dobre na wszystko – a na pewno na podnoszenie podatków o likwidację wielu praw nabytych.
Sprawy in vitro, zostaly zrzucone na Arłukowicza i on bedzie musiał użerać się z ludowcami i zawsze będzie mozna powiedzieć, że zapłacono za nie brakiem reformy KRUSu.
Poważnie niepokoja plany wydlużenia wieku emerytalnego bo to nie tylko zagrożenie, że starsi bedą musieli liczyć na pomoc społeczna zanim dostaną emerytury, a mlodzi stracą miejsca pracy. Niestety o wydłużeniu wieku emerytalnego mówi też była prezes ZUS, posłanka Anna Bankowska (SLD)?

Nie tylko gaz
W 2012 r. KGHM zakończy wiercenia w Niecce Grodzieckiej w pobliżu Bolesławca. Wyniki są bardzo obiecujące. To dziś najbardziej perspektywiczny obszar występowania ekonomicznych zasobów rud miedzi w Polsce. Zawartość miedzi w rudzie wynosi 2 proc., a srebra – 65 g na tonę. Nieuzbrojonym okiem widać drobinki rodzimego srebra. Nic, tylko kopać!

Czy z komuną też walczył na haju?

Warszawska prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie posiadania narkotyków przez Krzysztofa Piesiewicza, któremu wygasł mandat senatora, a tym samym immunitet chroniący go w śledztwie. Prokurator prowadzący śledztwo ws. Piesiewicza, Józef Gacek, mówił wcześniej, że z ekspertyz wykonanych na potrzeby śledztwa wynika jednoznacznie, iż senator zażywał kokainę. Za posiadanie narkotyków grozi do 3 lat więzienia.

A jednak były naciski!

Prokurator Marek Wełna ujawnił po latach, jak urzędnicy rządu PiS kazali mu szukać haków na przeciwników politycznych. 3 listopada jako świadek w procesie jaki prezes PiS Jarosław Kaczyński wytoczył Romanowi Giertychowi podkreślił, że „Święczkowski, Ziobro i Kaczmarek mówili wprost, że takie są oczekiwania pana Jarosława Kaczyńskiego”. „Chodziło im o takie osoby, jak: Leszek Miller, Jacek Piechota, Józef i Maria Oleksowie, Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy. Wełna opisał również „przypadek pani Patrycji Koteckiej, aktualnej małżonki pana Ziobro”. Za rządów PiS piastowała ona stanowisko dyrektorskie w Telewizji Polskiej. Gdy nie chciał udostępnić jej akt jednej ze spraw, Bogdan Święczkowski. zadzwonił i kazał mu „przynieść tę opinię w zębach”.
– Oczywiście efektem tego musi być wszczęcie postępowania przez prokuraturę – ocenił na antenie Radia ZET Krzysztof Kwiatkowski, w tym momencie jeszcze minister sprawiedliwości. Ciekawe, czy pan minister Gowin też będzie tego zdania?

Czy sprawa śmierci Olewnika na trzecie i czwarte dno?

Prokuratorzy podejrzewają, że uprowadzenie Krzysztofa Olewnika z jego domu w 2001 roku mogło zostać sfingowane – mówi tvn24.pl Krzysztof Trynka, rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej. W czwartek, od rana śledczy wraz z policją prowadzili przeszukania mieszkań i domów członków rodziny Olewników w Drobinie. Zabezpieczyli m.in. dyski komputerów, korespondencję Krzysztofa Olewnika oraz nagrania rozmów z okresu porwania biznesmena.

Księżula wypadł głupio.
Znany z pracy charytatywnej ks. Stryczek, szef krakowskiego Stowarzyszenia Wiosna, chwaląc sie swoją „wrażliwościa społeczną” zgłosił w Internecie chęć objęcia szefostwa lewicy. „Pozostaje jeszcze jedna, wstydliwa kwestia – pisał. – Wierzę w Boga i jestem księdzem. Od mojego nawrócenia zaczęło się też moje zaangażowanie społeczne. Czy to jest przeszkodą? – pyta. – Proszę o odpowiedź…”
I odpowiedzi się doczekał, bo szef krakowskiego SLD Grzegorz Gądek poslał mu ankietę członkowską i zaproponował własną rekomendację, jesli tylko ankietę wypełni.

Powstało Stowarzyszenie im. Daszyńskiego
W Warszawie powstało Stowarzyszenie im. Ignacego Dszyńskiego, które w swojej działalności podejmuje na co dzień współpracę z Polską Partią Socjalistyczną–PPS, partią swojego patrona oraz z innymi środowiskami Lewicy. Na głównej stronie internetowej http://www.daszynski-stowarzyszenie.manifo.com znajdujemy dwa loga PPS (stare z młotem i nowsze ze strzałami), oraz loga „Przeglądu Socjalistycznego”, „Przeglądu” i stowarzyszenia „Pokolenia” dotąd raczej wiązanego z SLD. Jego adres to e-mail: daszynskistowarzyszenie@gmail.pl
JD
___________________________________________________________________________
Z listów do Józka
___________________________________________________________________________

Pod rozwagę!

Najpierw pytanie – Czy to jest dobry pomysł, aby powierzać zreperowanie zegarka komuś, kto go ewidentnie zepsuł?
Lucas Papadimos został tymczasowym premierem Grecji. Prześledźmy jego życiorys i sprawdźmy czym się zajmował. Oczywiście Papadimos jest członkiem Grupy Bilderberg.Papadimos był prezesem Banku Grecji w latach 1994-2002. To on był architektem wprowadzenia Grecji do strefy Euro.(1 stycznia 2001 r. bezgotówkowo, a 1 stycznia 2002 w gotówce) Jako były pracownik amerykańskiego banku centralnego (FED) oraz były wykładowca ekonomii na Uniwersytecie Columbia,Papadimos miał znakomite kontakty sferach amerykańskiej finansjery. Dzięki temu podczas wprowadzania Grecji do strefy Euro uzyskał „pomoc” amerykańskich banków z Wall Street w skonstruowaniu pozornie wiarygodnej, „kreatywnej księgowości”.
Z pomocą banków Goldman Sachs i JP Morgan Chase, Grecja ukryła swoje długi przez przeniesienie ich do instrumentów pochodnych (derywatów). Porozumienie dotyczące derywatów zostało podpisane z Goldman Sachs w 2002 roku. W szczególności obejmowało ono swapy walutowe, dzięki którym dług publiczny w dolarach i jenach był zamieniany na pewien okres czasu na dług w euro – do wymiany z powrotem na oryginalną walutę w późniejszym terminie. Banki pomogły Grecji opracować mechanizm swapów walutowych, w którym używały fikcyjnych kursów walutowych, pozwalając Grecji wymienić waluty i dług za dodatkowy kredyt w wysokości 1 mld USD. Przebrany za „swap” kredyt ten nie pojawił się w rządowych statystykach zadłużenia. W ten sposób udało się, poprzez swapy „legalnie” obejść, zasady Maastricht. W nagrodę Papadimos został na osiem lat vice prezesem w Europejskim Banku Centralnym.
Personalne rozwiązanie w Grecji jest z naszego polskiego punktu widzenia o tyle istotne, bowiem dowodzi, że tzw. „RYNKI FINANSOWE” dalej kontrolują sytuację i dyktują politykom rozwiązania zgodne z duchem i literą Konsensusu Waszyngtońskiego. (to samo ma miejsce we Włoszech, gdzie premierem został Mario Monti, kolega Balcerowicza z think tankuBruegel oraz prawicowego amerykańskiego Peterson Institute)
Zapewne wgłębianie się w „problem grecki” nie leży w Twojej sferze zainteresowań, ale gdyś chciał się w tym temacie oczytać rekomenduję:http://www.internacjonalista.pl/ekonomia/fiasko-neoliberalizmu/2088-grzegorz-konat-nowa-grecka-mitologia.html
___________________________________________________________________________
PUBLICYSTYKA
___________________________________________________________________________

Koniec kapitalizmu (w naszych głowach)

Czym jest kapitalizm? Jak funkcjonuje jego społeczna reprezentacja? I jakie są jej implikacje? Jak przekłada się ona na wyobraźnię i praktykę polityczną? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że na te jakże oklepane pytania udzielono wyczerpujących odpowiedzi. Odpowiedzi, które stanowią podstawowe abecadło antykapitalistycznych ruchów lewicowych i anarchistycznych. Teraz, gdy kapitalistyczny system jest opisany i zdiagnozowany w całej rozciągłości, pozostaje nam pracować nad efektywnymi narzędziami zmiany systemowej i społecznej, tak aby zbudować projekt alternatywny, taki, który – podobnie jak kapitalizm – „myślałby o wszystkim”.
W teoriach politycznych głównego nurtu oraz teoriach (neo)marksistowskich kapitalizm jawi się jako żywy system, który podporządkował swoim imperatywom cały świat; który stanowi matrycę dla projektu demokracji liberalnej; który reorganizuje całe społeczeństwa podług własnych logik; który spenetrował i determinuje praktycznie wszystkie aspekty życia ludzkiego.

Jako antykapitalistyczne aktywistki i aktywiści budzimy się co rano w kapitalizmie i na kapitalizm. Kapitalizm jawi się naszej wyobraźni jako swoisty wszechwładny duch historii, samonapędzająca i samoorganizująca się energia. Potężny, wytrwały, aktywny, ekspansywny, dynamiczny, penetrujący, dyscyplinujący, kolonizujący, reprodukujący się samoistnie, racjonalny, motywowany swoimi własnymi prawami oraz logikami, zwycięski, organizujący i zorganizowany, zawsze dominujący. Słowem – wszechogarniająca totalność, nie mająca sobie równych totalności, przynajmniej jak na razie.

Przy takiej konceptualizacji kapitalizmu w naszych głowach perspektywa innego, lepszego świata jest, jeśli nie niemożliwa za naszego życia, to na pewno zamieszkująca odległe horyzonty przyszłości.

I tak na pytanie, czy możliwe jest, że my – jako my z krwi i kości – obudzimy się kiedyś nie w kapitalizmie i nie na kapitalizm, odpowiedzieć musimy, po ciężkim westchnięciu, przecząco…

A jednak taka perspektywa jest, jak przekonuje nas feministyczny duet J.K. Gibson-Graham w błyskotliwych rozprawach The End of Capitalism (As We Knew It) oraz A Postcapitalist Politics, jak najbardziej możliwa.

Jak to jest, pytają badaczki, że to, co społeczne, rozumiemy jako przestrzeń, w której różne dyskursy rywalizują ze sobą o ustanowienie hegemonii, poprzez którą organizują konkretny porządek społeczny, a to, co ekonomiczne – przestrzeń ekonomiczną – myślimy jako zabetonowany monolit. Czemu w odniesieniu do kapitalistycznej ekonomii uaktywniamy myślenie metafizyczne i esencjalizujące, a nie robimy tego wobec płci i seksualności, które poddajemy poststrukturalistycznej dekonstrukcji? Dlaczego myślimy kapitalizm poprzez organicystyczne metafory, przyznając mu racjonalność, logikę, cechy myślącej, żyjącej istoty? Jak to się dzieje, że uciekając od binarnego myślenia, ten nieszczęsny binaryzm zatrudniamy, lokując praktyki niekapitalistyczne jako podporządkowane kapitalizmowi, jako negatywne w opozycji binarnej kapitalizm/niekapitalizm, myślane w relacji do i poprzez kapitalizm?

I tak myśląc to, co społeczne, i to, co ekonomiczne, poprzez (metafizycznie i esencjalnie rozumiany) kapitalizm, narratywizowany jako projekt „koniecznie i naturalnie hegemoniczny”, tworzymy pewną społeczną reprezentację, którą następnie legitymizujemy i dalej „uhegemoniczniamy”, podtrzymujemy, kiedy wyobrażamy sobie wszystko jako wyrosłe, zanurzone, funkcjonalne poprzez, w i wobec ekonomii kapitalistycznej.

Jak zauważają J.K. Gibson-Graham, „kiedy teoretyczki i teoretycy opisują patriarchat, rasizm lub obowiązkową heteroseksualność, czy też kapitalistyczną hegemonię, nie tylko nakreślają formację, którą mają nadzieje zdestabilizować lub zastąpić. Tworzą również reprezentację przestrzeni społecznej, obdarzając ją równocześnie mocą sprawczą. Na tyle, na ile ta reprezentacja stanie się wpływowa, może przyczynić się do hegemonii ‚hegemonicznej formacji’; bez wątpienia wpłynie ona na nasze wyobrażenia dotyczące możliwości różnicy oraz zmiany, w tym możliwość udanych interwencji politycznych.”

Stąd metafizyka, esencjalizm, binaryzm czy wreszcie organicystyczne metafory, zatrudniane w myśleniu kapitalizmu, prowadzą do konceptualizacji wszystkich praktyk niekapitalistycznych jako praktyk z konieczności i naturalnie wyrosłych z kapitalizmu, niewystarczających, nieracjonalnych, nieskutecznych, słabych, bo lokalnych (w przeciwieństwie do mocarnego, „globalnego kapitalizmu”). „Inne i inni kapitalizmu nie spełniają oczekiwań jako prawdziwa forma ekonomii: sfeminizowana inna kapitalizmu – gospodarstwo domowe – wydaje się być pozbawiona jego wydajności i racjonalności; jego ludzki inny – socjalizm – wydaje się nie mieć jego produktywności; a inne formy ekonomii nie mają jego globalnej rozpiętości bądź też wrodzonej tendencji do dominacji i ekspansji”.

Dlatego, jak sugerują badaczki, zanim zaczniemy zmieniać świat, warto by było przyjrzeć się naszym wyobrażeniom o świecie, w którym żyjemy i w którym mamy organizować ruch oporu, pomysły na inny, lepszy świat. Bo jeśli – zapominając o zastosowaniu pewnych, wypracowanych w ramach współczesnych teorii krytycznych, narzędzi – nadmuchamy konceptualnie ten kapitalistyczny balon do rozmiarów uciskających prawie absolutnie wyobraźnię polityczną, to będzie nam ciężko walczyć z czymś, co jest tak potężne jak wszechświat, co jest tak totalne, jak powietrze, którym oddychamy. Pozostanie nam stworzyć tak samo potężną totalność (co proszę?), jak sam totalny kapitalizm, albo skapitulować przed kapitalizmem z ludzką twarzą. Możemy też czekać kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt lat na kolejny kryzys, mając nadzieję, że być może on zapoczątkuje przewrót systemowy (choć z kryzysem też możemy mieć problem, jeśli – konceptualizując kapitalizm jako organizm – pomyślimy o kryzysie jako o antybiotyku, który ma oczyścić chorujący organizm, dając mu kolejnego kopa).

Rafał Majka (Młodzi Socjaliści)
źródło:mlodzisocjalisci.pl

___________________________________________________________________________
ZAPROSZENIA
___________________________________________________________________________

PROGRAM
Ogólnopolskiej Debaty Programowej PPS
CO DALEJ Z LEWICĄ?

Polska Partia Socjalistyczna
Wrocław, 26 listopada 2011 r.

Debata programowa PPS „CO DALEJ Z LEWICĄ?”
godz. 11.00-17.00, sala konferencyjna Wrocław, ul. Kołłątaja 31, I.p.

11:00 – 14:00: I CZĘŚĆ DEBATY
11:00 – 11.20: Powitanie przez organizatorów, przedstawienie uczestników, ekspertów – prowadzenie: Ewa Miszczuk, Przewodnicząca PPS Dolny Śląsk.
11:20 – 12.00: Prof. Maria Szyszkowska: „Stan polskiej lewicy”
12:00 – 14.00: „Co dalej z lewicą?” – dyskusja z udziałem ekspertów, działaczy PPS, zaproszonych organizacji i osób – prowadzenie: Bogusław Gorski, Przewodniczący Rady Naczelnej PPS.

14.00-14.20: Przerwa kawowa

14.20- 17.00 II. CZĘŚĆ DEBATY
14.20 – 14.30: Wprowadzenie do dyskusji
14.30 – 16.50: Dyskusja programowa – prowadzenie: Ewa Miszczuk, Bogusław Gorski, PPS.
Problemy do dyskusji:
 Strategie działania PPS w aktualnej sytuacji politycznej.
 Możliwości i przeszkody realizacji celów i dążeń programowych PPS.
 Priorytety działalności partii w obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej Polski.
16.50 – 17.00: Podsumowanie i zakończenie obrad.

17.00- 18.30: Przerwa obiadowa.

18.30 – 20.30. Społeczny Klub Dyskusyjny pt. „MEDIA, POLITYKA, LEWICA”, klubokawiarnia Tajne Komplety, Wrocław, Rynek – Przejście Garncarskie 2.

20.30 – ….. Spotkanie integracyjne

Serdecznie zapraszamy!

Organizatorzy:
Polska Partia Socjalistyczna oddział Dolny Śląsk
Rada Naczelna PPS
Współorganizatorem Debaty jest Fundacja im. Róży Luksemburg.

Kontakt:
Tomasz Rollnik, Sekretarz PPS Dolny Śląsk: tel.: 796-074-074 e-mail: ppswro@gmail.com
http://www.pps.info.pl/
http://polskapartiasocjalistycznawroclaw.wordpress.com/

___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe !

___________________________________________________________________________
Historia PRL (37)
___________________________________________________________________________

Krajobraz po burzy

Przybliżając nie co sylwetkę Edwarda Gierka, z czasów zanim został przywódcą państwa, wejdźmy w okres, który do dziś przez wielu określany jest jako najbardziej przyjazny społeczeństwu w całej historii Polski, czyli tzw. dekadę Edwarda Gierka.

Edward Gierek obejmując władzę w kraju, nie mógł nawet marzyć o takim kapitale zaufania, jaki otrzymał na początku swoich rządów jego poprzednik- Władysław Gomułka. Polska znajdowała się w straszliwym rozbiciu wewnętrznym spowodowanym robotniczą rewoltą w grudniu 1970 roku. Bilans rozruchów był wyjątkowo tragiczny -zginęło 45 osób (w tym dwóch milicjantów i jeden żołnierz), a 1165 zostało rannych (w tym 600 przedstawicieli wojska i milicji). Spalono 19 budynków, 10 czołgów i ponad setkę innych pojazdów. Straty materialne oszacowano na 400 mln ówczesnych złotych (średnia pensja wynosiła wtedy ok. 2 tyś zł).Winą za te tragiczne wydarzenia obarczono byłego pierwszego sekretarza Władysława Gomułkę, któremu chciano nawet wytoczyć proces sądowy. Jednak sprzeciwił się temu Gierek, gdyż zdawał sobie sprawę, że kiedyś sam może znaleźć się w podobnej sytuacji i … nie pomylił się ! Dziesięć lat później został wyrzucony z partii, pozbawiony wszystkich odznaczeń i na rok trafi do więzienia, ale nie uprzedzajmy faktów. Wracając do Grudnia ’70, to oberwało się również dowódcy wojska pacyfikującego strajki- generałowi Grzegorzowi Korczyńskiemu, którego wyrzucono z MON i oddelegowano na placówkę dyplomatyczną do Algierii, gdzie wkrótce popełnił samobójstwo.

Najważniejszym zadaniem nowego pierwszego sekretarza było odzyskanie zaufania społecznego wobec nowej ekipy rządzącej. W łagodzeniu napięć społecznych dużą rolę odegrał kalendarz, gdyż był to okres przed Świętami Bożego Narodzenia.

W tym miejscu nasuwa się dygresja, że taki scenariusz mógł był z góry brany pod uwagę przy wprowadzaniu na początku grudnia podwyżek cen żywności, które okazały się casus beli dla robotniczych protestów i w konsekwencji- zmiany ekipy rządzącej. Dziś oczywiście króluje oficjalny pogląd, iż były to wyłącznie spontaniczne wystąpienia robotników walczących z tyranią PZPR, gdyż jakikolwiek udział służb bezpieczeństwa w inspirowaniu i kierowaniu protestem odbiera tym wydarzeniom otoczkę martyrologiczną, swoistą czystość moralną oraz ducha romantyzmu. Jeżeli jednak przyjąć tezę, że doszło tzw. brudnych działań władzy, to kolejne pytanie, które trzeba zadać, brzmi : jaki udział w prowokowaniu konfliktów mógł mieć sam Gierek, który politycznie najwięcej skorzystał na tej rewolcie ? Jest wiele hipotez na ten temat, jednak najbardziej prawdopodobna wydaje się, teoria że Gierek okazał się „rozwiązaniem zastępczym”. Kiedy konflikt przybierał największą skalę, on jak oka w głowie strzegł swojego Śląska, na którym panował całkowity spokój. Gdy gen. Korczyński, odpowiedzialny za pacyfikację strajków, zdzwonił do niego z pytaniem, czy nie było by dobrze, gdyby prewencyjnie jedna dywizja pancerna przejechała przez centrum Katowic Gierek odparł (przeczuwając zapewne prowokację ?) , iż pierwszy czołg, który pojawi się na Śląsku zostanie natychmiast w pierwszej hucie przetopiony na stal.

Jeżeli już pokusić się o szukanie winnego tych wydarzeń, to był nim najprawdopodobniej szef MSW Mieczysław Moczar, który notabene dwa lata wcześniej prowokował wystąpienia studenckie, które do historii przeszły jako Marzec 68. To on, w grudniu 1970 roku, wykorzystując polityczną śmierć Gomułki szykował się do objęcia władzy i tak by się stało, gdyby nie sprzeciw Moskwy, która poufnymi kanałami poinformowała jego najbliższe otoczenie, iż jeśli szef „partyzantów” nie wycofa swojej kandydatury, to wypłyną kompromitujące materiały na jego temat. Moczar na serio potraktował to ostrzeżenie i natychmiast wycofał swoją kandydaturę, co umożliwiło wybór Gierka na funkcję szefa PZPR . Ten jednak wiedział, że ma w osobie Moczara potężnego przeciwnika, który będzie czyhał na jego potknięcie.

Półtora roku później, kiedy Gierek przebywał z wizytą w Pradze, Moczar zwołał do Olsztyna swoich zwolenników, w tym wiceministra spraw wew. Ryszarda Matejskiego i najprawdopodobniej szykowali się do przeprowadzenia zamachu stanu. Jednak na wieść o tym Gierek natychmiast przerwał wizytę, wrócił do Warszawy i rozprawił się z niedoszłymi puczystami. Wkrótce Matejski i jego najbliżsi współpracownicy zostali aresztowani pod zarzutem nielegalnego handlu dewizami , a Moczara, do niedawna jednego z najbardziej wpływowych ludzi w kraju, pozbawiono partyjnych funkcji i zesłano na mało znaczącą wtedy funkcję prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

Zakończenie robotniczej rewolty Wybrzeża wcale nie oznaczało zlikwidowania zarzewia buntów społecznych; byle iskra na nowo wzniecić konflikty. Gierek postanowił więc, wykonać wobec społeczeństwa szereg przyjaznych gestów- przede wszystkim zamroził wprowadzenie w życie feralnych podwyżek cen żywności, aż do 1976 roku (później ich wprowadzenie wywołało nową fale protestów tym razem na Mazowszu- w Radomiu i Ursusie). Następnie przekazał na wsparcie dla najuboższych grup społecznych 6.5 mld. złotych, a ukłonem w stronę inteligencji miała być odbudowa Zamku Królewskiego w Warszawie. Pewnej pomocy udzielił również ZSRR, który przekazał Polsce bezzwrotną dotację w wysokości 100 mln. USD, a także zaopatrując nasz kraj w dodatkową ilość surowców (ropa i gaz) oraz żywność. Gierek zadeklarował , że nie powtórzy się sytuacja, kiedy „Polak będzie strzelał do Polaka” i w późniejszym okresie swoich rządów, pomimo dużych nacisków wytrwał w tym zobowiązaniu.

Jednak na Wybrzeżu nadal wrzało, a w Stoczni Szczecińskiej wybuchł nowy strajk pod przywództwem Edmunda Bałuki. Gierek niewiele się namyślając, razem premierem Piotrem Jaroszewiczem oraz szefami MON- Wojciechem Jaruzelskim i MSW- Franciszkiem Szlachcicem udał się do Szczecina, gdzie w trudnych rokowaniach, godząc się na niektóre postulaty, jak na przykład przekształcenie komitetu strajkowego w komisję robotniczą, porozumiał się z załogą, która zakończyła protest. Można się tu dopatrywać pewnych analogii do powstania „Solidarności”, jednak wkrótce komisja robotnicza na skutek różnych czynników, m. in. prowokacji stosowanej przez bezpiekę (kompromitowanie przywódców) uległa rozwiązaniu. Niemniej wtedy to był dla Gierka duży sukces, więc aby kuć żelazo póki gorące, od razu udał się do Gdańska na rozmowy z tamtejszymi stoczniowcami. Tam jednak sytuacja była dużo łatwiejsza niż w Szczecinie, gdzie dużą rolę odgrywały lokalne konflikty również z udziałem członków PZPR. W Trójmieście nie było żadnych strajków, a istniało jedynie rozgoryczenie robotników brutalnie potraktowanych przez aparat władzy. Gierek, więc, jawił się im jako przedstawiciel nowej (lepszej) władzy naprawiający błędy poprzedników. Stoczniowcy poczuli się docenieni, że sam sekretarz generalny PZPR przybywa do nich, by wspólnie naprawiać sytuację w kraju. Na koniec w miarę przyjaznych rozmów Gierek zwrócił się do zebranych : „Możecie być przekonani, że my wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i nie mamy innego celu jak ten, któryśmy zadeklarowali : rozwijać kraj (…). Jeśli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się wspólnie osiągnąć. No więc jak, towarzysze ? Pomożecie? ” . „ Pomożemy !”- rozbrzmiała wśród burzy oklasków odpowiedź stoczniowców, wpisując się niemal od razu w klasykę polskich cytatów.

Wizyta Gierka na Wybrzeżu i rozmowy prowadzone jak równy z równym z przedstawicielami klasy robotniczej, zwłaszcza w tak trudnym okresie, zostały bardzo dobrze przyjęte przez ogół społeczeństwa, które udzieliło zarazem nowemu przywódcy kraju pewnego mandatu zaufania. Z resztą Gierek umiał zabiegać o coś, co dziś nazywamy PR-em. Często jeździł w tzw. teren, odwiedzał zakłady pracy, dużo rozmawiał z robotnikami, używając przy tym prostego języka, jadał z nimi posiłki w stołówkach zakładowych. Oczywiście wizyty te były szeroko relacjonowane w mediach. Nowym zwyczajem były również częste odwiedziny u „towarzysza Edwarda” licznych przedstawicieli różnych grup społecznych z całego kraju. Gierek z każdym serdecznie się witał, a później zaproszeni goście otrzymywali pamiątkowe zdjęcia, na których widniało jak ściskają dłoń pierwszego sekretarza. Zdjęcia te mające zaświadczać o prestiżu i uznaniu zasług delikwenta i przez wiele lat zdobiły ściany wielu ważnych gabinetów, aż zostały wyparte przez fotografie ważnych osobistości całujących prawicę JPII.
Duży udział w legitymowaniu nowej władzy miał również Kościół, który odetchnął z ulgą po zdymisjonowaniu Władysława Gomułki. Prymas Stefan Wyszyński w noworocznym kazaniu powiedział: „ Jestem przekonany, że budzi się zrozumienie w naszym życiu społeczno- politycznym i nadzieja, że po bolesnych krwawych doświadczeniach (…) pogłębiać się będzie zrozumienie praw Bożych, ducha społecznej miłości i sprawiedliwości”.

Z drugiej strony Kościół, podobnie jak w 1956 roku, wykorzystując zmianę koniunktury politycznej, przystąpił do religijnej ekspansji. Urzędy Państwowe wszystkich szczebli dosłownie zostały zasypane petycjami i żądaniami budowy nowych kościołów. Aktyw parafialny wręcz wymuszał na przedstawicielach władzy wydanie pozytywnych decyzji. Cała akcja sterowana była przez biskupów, np. biskup szczeciński Wilhelm Pluta mówił do podległych mu księży: „ Żądajcie, bo teraz jest dogodna sytuacja. Gdy za dwa lub trzy miesiące komuniści usiądą twardo w siodle, to nie dadzą nam niczego. My możemy budowę rozpocząć za dwa lub trzy lata, ale teraz niech dadzą zezwolenie. Iść i kategorycznie żądać”.

I zaiste, Kościół za udzielenie cichego poparcia nowej władzy otrzymał wiele koneksji materialnych, a idąc za ciosem biskupi postanowili załatwić również wiele swoich interesów jak na przykłąd sprawę zaległego podatku wobec skarbu państwa. Otóż Kościół z tytułu użytkowania swoich nieruchomości zobligowany był do płacenia czynszu. Jednak większa część kleru (55 proc. parafii i 75 proc. klasztorów) zgodnie z dyrektywą Episkopatu odmawiała płacenia tego podatku od nieruchomości, tak że na początku lat 70-tych zadłużenie wobec skarbu państwa przekroczyło grubo ponad sto milionów złotych, dodatkowo potęgując rozprężenie wśród duchownych uczciwie płacących swoje należności.

Paweł Petryka

Nr.47. Kraków, piątek 11 listopada 2011. R. LXIII.

Tygodnik można kupić w Krakowie w dobrych kioskach, księgarniach i od naszych gazeciarzy stojących na rogu Rynku Głównego i Ulicy Brackiej.
Zapraszamy do prenumeraty – zamówienia prosimy składać drogą mailową: naprzod.info@wp.pl

Gorące Święto Niepodległości

Planowano
Najpierw msze, składanie kwiatków, a później mniej, lub bardziej atrakcyjne imprezy na których łatwo się było przeziębić! Data Święta Niepodległości obchodzonbego po raz pierwszy w 1937 roku a więc na dwa lata przed II Wojną światową, była komromisem miedzy piłsudczykami (którzy chcieli pierwotnie daty 10 listopada – wtedy do Warszawy z Magdeburga przyjechał Piłsudski) a endecją. Ostatecznie zgodzono się na 11, bo to obchodzona szczególnie hucznie we Francji i Belgii data podpisania traktatu Wersalskiego, który zakończył I Wojnę Światową. Termin nie jest najlepszy, bo zimno, często pada a niekiedy sypie sniegiem ale w tym roku było znośnie. W Warszawie zarejestrowano 23 zgromadzenia publiczne, które wedle optymistycznych zapowiedzi organizatorów miały zgromadzić 60 tys. osób, w tym „Marsz Niepodległości” skindhaedów tradycyjnie blokowany przez lewicę. Środowiska antyfaszystowskie zarejestrowały zgromadzenia na trasie prawicowego Marszu Niepodległości: na rogu ulic Marszałkowskiej i Pięknej w godz. 11.30 – 20 i przy Marszałkowskiej nieopodal KFC w godz. 11 – 20. Koncert „Kolorowa Niepodległa” zorganizowany przez „Krytykę Polityczną” grał na rogu Wilczej i Marszałkowskiej od godz. 12. Zgromadzenia te zorganizowano blisko pl. Konstytucji, na którym zebrali się nacjonaliści.
Władze zmobilizowały dodatkowe siły policji.

Było
Do poważnych starć doszło podczas organizowanego przez nacjonalistów Marszu Niepodległości.

Kilka tysięcy uczestników marszu, wśród których byli pseudokibice, działacze ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, a także neofaszyści zebrało się na Placu Konstytucji. Pojawili się również nacjonaliści z Ukrainy (z flagami UPA), Węgier oraz Serbii.

W kilku miejscach doszło do ataków neofaszystowskich bojówkarzy na przechodniów oraz osoby zmierzające na blokadę marszu odbywającą się pod hasłem Kolorowa Niepodległa.

Na Nowym Świecie doszło do starcia między grupą aktywistów Antify, a pseudokibicami. Policja otoczyła kilkudziesięciu działaczy Antify i zatrzymała pod zarzutem „napaści na funkcjonariuszy”.

Na ulicy Marszałkowskiej około godziny 12.00 zebrało się około półtorej tysiąca osób z grup lewicowych i anarchistycznych. Pomimo próby przeciwdziałania ze strony policji uczestnicy Kolorowej Niepodległej zajęli oba pasy ruchu blokując planowaną trasę przemarszu nacjonalistów.

Gdy okazało się, że Marsz Niepodległości został zablokowany na pl. Konstytucji jego uczestnicy zaatakowali policję, która odpowiedziała używając armatek wodnych i gazu łzawiącego. W czasie starcia ucierpiało kilkanaście osób, w tym kilku dziennikarzy i 9 policjantów.

W wyniku blokady Marsz Niepodległości został przeprowadzony przez policję krótszą trasą do pomnika Romana Dmowskiego. Tam doszło do kolejnych zajść. Demonstranci podpalili samochody należące do TVNu oraz samochód Polskiego Radia.

W sumie policja zatrzymała dziś ok. 200 osób.

W Krakowie
zaczęło się od składania kwiatków przy sarkofagu Piłsudskiego – załapali się też pp. Kaczyńscy, a po południu na Rynku tradycyjna lekcja spiewania. Po raz kolejny rozdano 6,5 tys, spiewników z pieśniami patriotycznymi. Nic nie pomaga – publika dalej fałszuje jak nieszczęście!

___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami ___________________________________________________________________________

Dziewczęta wygrały!
Sześćdziesięciu ponurych kiboli z czapkami Legii wybrało się w środę pod warszawski pomnik swego idola – Romana Dmowskiego. Tu jednk zagrodził im drogę kolorowy tłum dziewcząt w wiankach, maskach kotków i tygrysków, a nad nimi górował King Kong na szczudłach. Feministki z Żelbetonu, zasłaniały skutecznie kolorowymi balonikami pomnik idola Młodzieży Wszechpolskiej. Skinchaedzi sięgneli po swój tradycyjny repertuar – okrzyki „Idźcie się leczyć pedały” i „Roman Dmowski wyzwoliciel Polski”, co niezbyt zgadza się z prawdą historyczną.

Krzyżacy atakują!
Na ręce nowej marszałek Ewy Kopacz trafił projekt ustawy ws. ochrony krzyża na sali obrad – powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem Sejm powinien poważnie traktować symbol, który jest nie tylko symbolem religijnym, ale jest również związanym z polską tradycją i kulturą. Wobec ataku ze strony Palikota musi być podstawa prawna do obecności krzyża w polskim Sejmie – powiedział podczas konferencji prasowej.
Na razie jest podstawa prawna dla jego nieobecności! Konstytucja mówi o neutralności światpoglądowej panstwa polskiego a do je zmiany trzeba odpowiedniej większoci, ktorej „krzyżacy” nie zbiorą..

Kto tu jest lobbystą?
Wanda Nowicka z Ruchu Palikota, która po przebojach została ostatecznie piątym wicemarszałkiem Sejmu stała się obiektem bezprzykładnej nagonki prawicy. PiS zarzuca jej rzekome lobbowanie na rzecz „firm produkujących narzędzia i pigułki służące do mordowania nienarodzonych”. Artur Górski (PiS) przekonywał wręcz, że Nowicka jest na liście płac „przemysłu proaborcyjnego i antykoncepcyjnego”. Tymczasem w sejmie funkcjonuje ogromna ilość lobbystów pewnej instytucji, ktorej specjalnością są pogrzeby i łatwo wskazać, że osoby te działają zmotywowane obietnicą „korzyści osobistych” w postaci życia pozagrobowego!

Solidarni – niesolidarni.
Siedemnastu parlamentarzystów PiS założyło własny klub w Sejmie – „Solidarna Polska”. Nie wystąpili z partii, jednak rzecznik PiS Adam Hofman zapowiedział, że zostaną z niej usunięci
Szefem klubu został Arkadiusz Mularczyk. Mularczyk zapewniła, że nie oznacza to rozstania z PiS, bo pamięta widać, że „lepiej być wyrzuconym niż mieć opinie rozłamowca”.
Wygląda na to, że pęknięcie będzie głębsze, gdy zacznie się sezon na regionalne zjazdy tej partii, bo tam zawiedzionych kandydatów jest wielu…

Zostać posłem w Polsce to zbrodnia?
Niedawno informowaliśmy o reaktywacji portalu, który jest związany z neofaszystowską organizacją Blood and Honour. Jednym z haseł witryny jest cytat: „Pamiętaj miejsca, twarze zdrajców rasy, oni wszyscy zapłacą za swoje zbrodnie”. Teraz neofaszyści rozszerzają listę „zdrajców rasy” i do listy dopisali m.in. nowych posłów: działaczkę społeczną i transseksualistkę Annę Grodzką oraz czarnoskórego posła, ekonomistę Killiona Munzele Munyamę. Pani poseł stwierdziła, że traktuje ten wpis jako wyróżnienie. Portal Redwatch funkcjonuje od 2006 roku, a ludzie, których dane wcześniej się na nim znalazły już wielokrotnie padali ofiarami różnego rodzaju ataków ze strony środowisk neofaszystowskich.

Blondynka – Kaczyńska
Marta Kaczyńska zachowała sie jak klasyczna „blondynka” i umieściła na swoim portalu głębokie rozważania – jak to się stało, że wielki samolot pasażerski na twardym pasie startowym na Okęciu wylądował bez podwozia, a „bombowiec” Tu 154 rozbił się na błocie?
Wywołany w ten sposób do tablicy kapitan Wrona przypomniał, że piloci Tu-154, kiedy zobaczyli ziemię, starali się uniknąć zderzenia. Uderzyli skrzydłem w grubsze drzewo, co spowodowało, że odpadła im końcówka skrzydła. Jeszcze w powietrzu samolot wykonał pół beczki i uderzył w ziemię – tłumaczył Wrona.
Na stronie kaczyńskiej pojawiła się cała seria podobnych wpisów, pochodzących od „braci smoleńskiej”, ale ktoś pewnie poradził „blondynce” żeby przestała się kompromitować, bo wpis jeszcze tego samego dnia zniknął. Wraz z jeszcze głupszymi komentarzami „smoleńskich” entuzjastów.

Wdowy żyją za długo
ZUSowi zabraknie 65 mld zł na wypłatę świadczeń, więc urzędnicy pana Tuska tłumaczą, że to skutek tego, że ZUS przyznaje bezterminowo renty rodzinne 50-letnim wdowom i na renty rodzinne więcej niż na renty z tytułu niezdolności do pracy. Pierwsze kosztowały nas w sierpniu tego roku aż 1,97 mld zł, drugie – 1,56 mld zł. Zdaniem polityków PO rzekomo nadmiernie hojny system skutecznie dezaktywuje osoby, które mogą pracować, szkoda tylko, że nie powiedzą gdzie osoby „+ 50” mogą pracę znaleźć? A może zdecydować sie na system indyjski i palić wdowy na stosie wraz z ciałem męża? Na pewno wypadnie taniej.

„Patriotyzm na co dzień”
Kilkudziesięciu agresywnych skinheadów chciało rozbić debatę organizowaną w warszawskim klubie Tbu przez radio Roxy FM na temat Marszu Niepodległości. W spotkaniu wzięli udział zarówno zwolennicy lewicy, jak i prawicy. W debacie, którą prowadzili Max Cegielski i Kazimiera Szczuka, brali też udział Rafał Ziemkiewicz i Samuel Pereira – dziennikarz Gazety Polskiej Codziennie. Mieli okazję sami zobaczyć jak wygląda prawicowy patriotyzm i musieli ostro gardłować, by skinheadzi ostatecznie odpuścili!

Ani to wyspa, ani zielona…
– Premier Tusk przygotowuje reformy strukturalne, które zapowie w expose – postraszył w TVN24 minister finansów Jacek Rostowski. Arguemntem za cięciami bużetrowymi i podnoszeniem podatków jest „nieprzewidywalność kryzysu i możliwość recesji w Polsce”. Jescze niedawno przed wyborami byliśmy „zieloną wyspą”. Widać po wyborach nam przeszło.

PiSowcy, jak Max-eurosierota
Husky o imieniu Max codziennie rano staje na skrzyżowaniu w Szczecinie, na którym po raz ostatni widział swego opiekuna. Właściciel ponad rok temu wyjechał do pracy do Norwegii, ale Max nie mógł pogodzić się z tą stratą. I tęskni.
Niestety – coraz więcej z nas będzie wyjeżdżało do pracy w innych krajach Unii i nie będzie to żadna „emigracja”, bo przecież wszyscy jesteśmy obywatelami Unii Europejskiej. Zresztą z Polski do Portugalii jest bliżej niż z Moskwy do Władywostoku, czy z Nowego Jorku do Los Angeles. Pytanie tylko, czy pies Max potrafi myśleć globalnie? Goście z PiS, którzy rozdzierają szaty nad faktem, że wielu ludzi wyjeżdza za pracą „w Europę”, tteż ego nie potrafią…

W sejmie jak w koszarach
Gdy poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń rekomendował Wandę Nowicką na wicemarszałka Sejmu i odnosząc się do ataków na kandydatkę, powiedział że wiele z tych zarzutów to „chwyty poniżej pasa”, liczna grupa posłów z premierem na czele, wybuchnęła śmiechem. – Zachowaliśmy się nieładnie, przegięliśmy – przyznał Eugeniusz Kłopotek, ale Julii Piterze Biedroń kojarzy sie tylko z jednym, a dla Stefana Niesiołowskiego nawet „uśmiech Biedronia jest irytujący”. O PiSowcach i „Solidarnych” wogóle szkoda gadać.

Kutz pogoni kota?
W trakcie swego wystapienia przy otwarciu posiedzenia nowo wybranego Senatu marszałek senior Kazimierz Kutz powiedział, że Senat VIII kadencji jest produktem wojny polsko-polskiej, wadliwej „jednomandatowej” ordynacji wyborczej i że ta kadencja będzie „kaleka i intelektualnie jałowa”. – Senat stał się zabawką mechaniczną nakręcaną przez PO – zaznaczył marszałek senior w swoim wystąpieniu. Protestuje PiS i chce Kutzowi oberwać głowę, marudzą senatorzy PO a nawet Cimoszewicz stwierdził, że „Pan Kazimierz pojechał po bandzie”.
I bardzo dobrze, ktoś musi tym pasibrzuchom w senacie pogonić kota!

Kochają bozię – bliźniego niekoniecznie!
Znana ze swego klerykalizmu Małopolska pod względem liczby pobrań narządów do przeszczepów zajmuje jedno z ostatnich miejsc w kraju. Sytuacja powinna się zmienić m.in. dzięki zaangażowaniu lekarzy – koordynatorów pracujących w szpitalach, mówiono podczas dyskusji w czwartek w Krakowie. Liczba pobrań narządów w przeliczeniu na milion mieszkańców wynosiła w Małopolsce w 2010 r. 3,9 (średnia w Polsce to 13,3). Może więc nasi świętoszkowie uważają, że chory, skoro i tak patrzy już na „księżą obórkę” poinien jak najszybciej trafiać do nieba?

Dopadną kumpla Tuska?
Choć Rycho i Zdzicho spać mogą spokojnie, trzeci bohater afery hazardowej – Miro – znalazł się pod lupą. Według CBA, były minister sportu nie wykazał w oświadczeniu pieniędzy zdeponowanych w USA. Chodzi o zobowiązania na 350 tys. zł. Nie podał też, że ma lokal na Florydzie, a dwa kolejne wynajmuje. W oświadczeniu nie znalazła się też informacja o opodatkowaniu pożyczki od syna w wysokości prawie 370 tys. zł. Dodatkowo Mirosław Drzewiecki pożyczył od firm należących do syna 200 tysięcy złotych, o czym także nie ma mowy w oświadczeniu. W doniesieniu CBA jest mowa o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, tj. podaniu nieprawdy w oświadczeniach majątkowych”

Łupki jak „Karlino”
– Pierwsze wyniki odwiertów w Polsce wskazują na to, że Europa raczej nie powtórzy boomu gazu łupkowego takiego jak USA – twierdzą analitycy firmy Bernstein Research, wskazują przy tym na szereg przeszkód, które będą utrudniały wydobycie. Z odwiertów wydziela się mniej gazu niż ze złóż amerykańskich, głównie z powodu niższego ciśnienia panującego w polskich złożach. Juz za „głębokiej komuny” przeżywalismu naftowe emocje, gdy w pomorskim Karlinie siknęła ropa. Siknęła i wkrótce przestała sikać. Wielkie nadzieje trwały chyba dwa lata, a potem cały naród, jednym głosem stwierdził, że „znowu ruscy podłączyli od dołu swoją rurę”! Teraz będzie na Amerykanów?

Nord Stream – cieszyć sie, czy ubolewać?
Oddanie do użytku Gazociągu Północnego uznano w Brukseli za „ważny krok w kierunku poprawy bezpieczeństwa energetycznego Europy”. Gazprom zaspokaja już około jednej czwartej zapotrzebowania Europy na gaz co ma swoje znaczenie wobec niestabilnej sytuacji w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Polskie partie skrajnej prawicy ubolewają, że przedsięwzięcie się powiodło. Prawdopodobnie dlatego, że obecnie jakiś „premier Kaczyński” nie mógłby „zakręcić kurka” na rurociągu. Zdumiewająca wrogość wobec tego przedsięwzięcia zaowocowała faktem, że Polska zrezygnowała z możliwości przylaczenia się do tego rurociągu i gdyby takiemu Łukaszence przyszło do głowy rurociąg zablokować (tak jak zrobił to z rurociągiem do orlenowskiej rafinerii w litewskich Możejkach) będziemy bezbronni!

JD
___________________________________________________________________________
POLSKA
___________________________________________________________________________

List otwarty Młodych Socjalistów do działaczy i działaczek Ruchu Palikota ws. lewicowości

Jako działacze i działaczki stowarzyszenia Młodzi Socjaliści – młodej, postępowej i egalitarnej lewicy – z uwagą obserwujemy aktualne wydarzenia polityczne skoncentrowane m.in. wokół Ruchu Palikota, związane ze zbliżaniem się do niego licznych środowisk i osób utożsamianych z polską lewicą (by wymienić np. antyklerykalną partię RACJA, Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej czy nazwiska takie jak Wanda Nowicka, Robert Biedroń lub Piotr Ikonowicz).
Z niepokojem zaobserwowaliśmy określanie Państwa ugrupowania mianem lewicy. Jeżeli dotyczyłoby to wyłącznie mediów, nie wystosowalibyśmy tego listu. Takie określenia coraz częściej padają z ust działaczek i działaczy Ruchu Palikota, co skłoniło nas do podjęcia reakcji. Program Ruchu Palikota jest wciąż – w wielu zakresach – niedoprecyzowany, pozostaje nam więc ustosunkować się doogólnych dokumentów („Nowczesne państwo”, Ruch Poparcia Przedsiębiorców), jak również do wypowiedzi medialnych Janusza Palikota.

Lewicowość to, w naszym przekonaniu, jednoczesne połączenie ideałów wolności i równości. Postępowe postulaty światopoglądowo-obyczajowe, które Państwo głosicie są jak najbardziej nam i temu nurtowi bliskie. Niestety, Państwa postulaty ekonomiczne w mają – w dużej mierze – charakter prawicowy, o czym zdaje się nie wszyscy wiedzą.

Z lewicowego punktu widzenia, w sferze ekonomii trudno nie zgodzić się z postulatami takimi, jak zwolnienie grupy osób zarabiających najmniej z podatku dochodowego, podniesienie płacy minimalnej czy przekształcenie prawa lokatorskiego w kierunku bardziej prospołecznego. Niepokój budzą jednak inne postulaty Ruchu Palikota – wyrażone w sposób bezpośredni w dokumentach programowych, a wywodzące się z nurtu skrajnego liberalizmu ekonomicznego – takie, jak wprowadzenie podatku liniowego PIT, CIT i VAT na poziomie 18% czy dążenie do tzw. uelastyczniania prawa pracy.

Lewica stoi na stanowisku, że liniowy – a zarazem względnie niski – podatek dochodowy od osób fizycznych PIT przyczyniłby się do zwiększenia skali rozwarstwienia społeczno-materialnego w Polsce, które już obecnie jest jednym z największych występujących w Europie. Nie ma przy tym gwarancji, że takie właśnie rozwiązanie zatrzymałoby odpływ kapitału do tzw. rajów podatkowych, w których zobowiązania podatkowe są zbliżone do poziomu „zera” (wobec czego i tak zachowałyby one swoją atrakcyjność dla najbardziej chciwych potentatów finansowych). Z kolei podwyżka podatku od towarów i usług VAT na artykuły podstawowe takie, jak żywność czy leki z obecnego poziomu 5 i 8 % do 18 % – znacząco podniosłaby ceny i koszta życia, uderzając tym samym w najuboższą warstwę społeczeństwa. Zaproponowane przez Janusza Palikota zwolnienie grupy osób zarabiających najmniej z podatku dochodowego – w zestawieniu ze wzrastającymi kosztami życia – mogłoby się okazać wątpliwym dla nich udogodnieniem.

Należy zauważyć, że preferowanie podatków pośrednich (VAT, akcyza) kosztem bezpośrednich (PIT, CIT) nie sprzyja sprawiedliwemu podziałowi dóbr i najmocniej obciąża te osoby, które zarabiają najmniej. W obecnych warunkach wolnego rynku, najskuteczniejszym narzędziem służącym podziałowi dóbr wypracowanych przez całe społeczeństwo jest progresja podatków bezpośrednich, tj. dochodowych – z wyłączeniem wszakże grupy osób zarabiających najmniej.

Zwiększanie wpływów podatkowych do budżetu państwa powinno być ukierunkowane przede wszystkim na rozwój sektora usług publicznych, a w tym infrastruktury, edukacji, ochrony zdrowia oraz opieki społecznej. Za równie ważną lewicowcy uważają politykę podatków, jak i wydatków publicznych, które – naszym zdaniem – z zasady powinny być przeznaczane na rzeczywiste cele społeczne (nie zaś np. na dozbrajanie armii czy dotowanie Kościoła).

Lewica opowiada się za modelem państwa redystrybucyjnego oraz opiekuńczego i – co za tym idzie – za systemowym charakterem opieki społecznej, opartej na szerokim pakiecie świadczeń. Jesteśmy przy tym zaniepokojeni brakiem wyraźnej oferty programowej Ruchu Palikota w tym właśnie zakresie, co może sugerować preferencję rozwiązań wywodzących się – znowu – z nurtu skrajnego liberalizmu ekonomicznego. Sprzeciw lewicy budzi dążenie do przekazywania zadań opieki społecznej organizacjom pozarządowym finansowanym ze środków pozabudżetowych (w tym także z dobrowolnego odpisu podatkowego), gdyż zorganizowanie jej należy do elementarnych – choć obecnie zaniedbywanych – obowiązków państwa. Zastępowanie opieki społecznej dobroczynnością skazuje osoby ubogie i potrzebujące na – wyrażając to zjawisko obrazowo – „łaskę bądź niełaskę panów”, nie zapewniając im stałego bezpieczeństwa socjalnego. Opieka społeczna w Polsce wymaga gruntownej reparacji i rozbudowy, nie zaś ograniczania jej na rzecz dobroczynności, co – jak można przewidywać – zbliżyłoby nas bardziej do epoki feudalizmu, aniżeli nowoczesności.

Równie istotną dla lewicy kwestią jest sprzeciw wobec tzw. uelastyczniania, a więc deregulacji prawa pracy, które w konsekwencji oznacza często pracę z zaniżonymi wynagrodzeniami czy bez odprowadzanych składek ubezpieczeniowych (bez gwarancji ochrony zdrowia, świadczeń rentowo-emerytalnych i in.). Praca bez wynagrodzenia lub z wynagrodzeniem „co łaska”, przy jednoczesnej niepewności co do własnej przyszłości, powinna już dawno przejść do historii pańszczyzny oraz wyzysku. Hasła wzywające do tzw. uelastyczniania prawa pracy, obecne również w dokumentach programowych, są dla lewicy nie do przyjęcia.

Lewica stoi na stanowisku, że realna wolność osobista i światopoglądowa może zaistnieć dopiero w połączeniu z korzystnymi warunkami socjalno-bytowymi. To bieda i wykluczenie społeczne generują często frustrację i – co za tym idzie – nietolerancję, przyczyniając się do wzmacniania konserwatyzmu w Polsce. Im większe rozwarstwienie społeczno-materialne, tym lepszy grunt pod rozwój wszelkiego rodzaju fundamentalizmów. Dopiero systemowe zniwelowanie tych zjawisk (biedy, wykluczenia, rozwarstwienia) może przyczynić się do stworzenia atmosfery społeczeństwa otwartego, co – potencjalnie – ułatwiałoby realizację postępowych postulatów światopoglądowo-obyczajowych, zawartych także w programie Ruchu Palikota.

Zdaniem lewicowców, państwo nowoczesne to państwo społeczne, czyli takie, które nie wyklucza żadnej grupy obywateli/-ek, nie pozostaje obojętne wobec problemów i wyzwań społecznych i – co za tym idzie – rzetelnie wywiązuje się ze swojej funkcji redystrybucyjnej oraz opiekuńczej. Jednakże obecny system ustrojowy wydaje się służyć głównie „samemu sobie” zamiast społeczeństwu – jest przerośnięty i rozmija się z właściwymi mu (wyrażonymi chociażby w Konstytucji) celami. Lewica za słuszny uważa postulat zreformowania administracji publicznej m.in. poprzez ograniczenie uprzywilejowanej pozycji urzędnika względem petenta oraz nadmiernej biurokracji, co z drugiej strony nie może jednak oznaczać akceptacji dla – pozbawionej zewnętrznej kontroli czy stosownych uregulowań – wolnorynkowej samowoli. Lewica sprzeciwia się minimalizacji sfery aktywności państwa, jako takiego, do którego z zasady powinna należeć – szeroko rozumiana – służba obywatelom/-kom (zarówno jako zbiorowości, jak i jako poszczególnym jednostkom).

W obecnym czasie globalnych poruszeń społecznych oraz nieuchronnie zbliżających się przemian, obstawanie przy postulatach wywodzących się z nurtu skrajnego liberalizmu ekonomicznego wydaje się wyrazem wciąż anachronicznego sposobu myślenia, odrzucanego już przez większość światowych ekonomistów. Jak pokazuje doświadczenie, niczym niekontrolowany i nieskrępowany kapitalizm, oderwany od realiów społecznych, oparty zaś na dominacji wąskiej grupy finansjery, korporacji i banków – nie ma już racji bytu.

Jesteśmy przekonani, że – szeroko pojęta – przyszłość należy do ruchów lewicowych. Dlatego też taki ruch budujemy.

Przypominamy, że nie wystarczy jednak zająć miejsca po lewej stronie sali obrad plenarnych w Sejmie, aby stać się lewicą, tak jak i nie wystarczy jedynie mówić o postępie, aby stać się formacją nowoczesną. O ideowości danego ugrupowania świadczą nie tylko szumnie ogłaszane deklaracje i zapowiedzi, ale podejmowane z konsekwencją czyny. Podnoszenie populistycznych – a ogranych już m.in. przez Platformę Obywatelską – haseł typu „by żyło się lepiej – wszystkim!” nie sprawi, że staną się one rzeczywistością.

W związku z powyższym, apelujemy do Ruchu Palikota, jego działaczy i działaczek oraz przewodniczącego mu Janusza Palikota o rozważenie naszych uwag i rewizję programu dotyczącego sfery ekonomii poprzez nadanie mu bardziej lewicowego, odpowiadającego wyzwaniom współczesności, kształtu. O ile oczywiście chcą Państwo określać się mianem lewicy. W innym wypadku wzywamy do zaprzestania określania w ten sposób Ruchu Palikota.
Młodzi Socjaliści
Źródło:WWW.mlodzisocjalisci.com
___________________________________________________________________________
Upamiętnili powstanie Tymczasowego Rządu Ludowego

8 listopada Młodzi Socjaliści w Toruniu rozdawali przechodniom pod pomnikiem Kopernika plakaty będące kopiami oryginalnego afiszu obwieszczającego powstanie Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie.
Gabinet ten, pod przywództwem Ignacego Daszyńskiego, był pierwszym ogólnonarodowym rządem. Współpracował z Józefem Piłsudskim i podporządkował sobie znaczną część ziem etnicznie polskich. Propagował ustrój demokratyczny, partycypację robotniczą, ośmiogodzinny dzień pracy czy bezpłatne szkolnictwo.
Akcją Młodzi Socjaliści chcieli przypomnieć o patriotycznych tradycjach polskiej lewicy oraz uzmysłowić torunianom, że postulaty Rządu Ludowego ciągle są niespełnione. Wydarzenie spotkało się z przychylną reakcją przechodniów, którzy chętnie przyjmowali plakaty.
MS
Źródło:WWW.mlodzisocjaliści.com
___________________________________________________________________________
Z listów do Józka
___________________________________________________________________________

Przyjacielu!

Rzygać mi się chce, jak czytam całą tę publicystykę odnoszącą się do „greckiego kryzysu”.
Skrajnie niesprawiedliwym jest informowanie, że Sarkozy i Merkel narzucili „plan ratunkowy” po to by ratować Grecję. (rzekomo greckich leni i nierobów)!
Merkel i Sarkozy ratują francuskie, niemieckie i amerykańskie banki, a nie Grecję. Unia powinna ruszyć do walki z gangsterskimi bankierami (bangsters), którzy wywołali globalną katastrofę zamiast szczuć opinie publiczną na Bogu ducha winnych greckich pracowników najemnych.
To bank Goldman Sachs wykreował finansowy instrument, pozwalający ukryć grecki dług rządowy – handlując walutą lub transferując dług w przyszłość. Ale Goldman i inne finansowe firmy nie tylko zachęcały Grecję, żeby zaciągała coraz więcej długów. Oni także handlowali CDS-ami na grecki dług – robiąc równocześnie zakłady, że Grecja okaże się niewypłacalna.
Taka gra „na odwrotny sztos” kosztowała Grecję utratę finansowej wiarygodności, powodując wzrost spreadów na greckich CDS-ach. Krótko mówiąc: CDS-y powodowały obniżenie wiarygodności Grecji przez agencje ratingowe, co z kolei zwiększyło zysk banków na obligacjach greckich.
Z tego wynika już prosty wniosek: Wall Street, pomogło wykreować dług, co spowodowało histerię o możliwej niewypłacalności i oprocentowanie, które zobowiązana była płacić Grecja, wzrastało błyskawicznie.
Grecja ma ogółem około 330 miliardów euro długu – ok.473 miliardów dolarów (rozmaite media i portale internetowe podają różne dane).
Gdy banki pomagały Grecji ukrywać dług w oficjalnych statystykach, jednocześnie zabezpieczały się poprzez zakup ubezpieczenia od niewypłacalności długu Grecji, czyli obstawiały na rynku pozycje przeciwko greckiemu długowi w krótkiej perspektywie czasowej, czerpiąc zyski z greckiego kryzysu zadłużenia, który pomogły stworzyć.
Oczywiście banksterzy z Wall Street, ale także ich wspólnicy z Societe Genarale i Comerzbanku doskonale widzieli, co robią. Nikt dotąd nie podał (ani komisja Europejska, ani FED ile banki dotąd zarobiły na pożyczaniu Grecji pieniędzy. Z pewnością były to kwoty ogromne. Jeśli teraz banki będą musiały umorzyć nawet połowę greckich długów, to i tak per saldo wyjdą na swoje z dużym zyskiem.
Natomiast władze Grecji, realizując program „konsolidacji finansów” będą musiały wprowadzić w życie „program społecznego ludobójstwa”
Tak wygląda prawda, konsekwentnie przemilczana przez polityków i media
Ja

___________________________________________________________________________
PUBLICYSTYKA
___________________________________________________________________________

Co z tym 11-tym?

Od lewa do prawa przez centrum przetaczają się głosy: poparcia, dystansu i krytyki kierowane w stronę poszczególnych środowisk spotykających się jutro w Warszawie po przeciwnych stronach barykady. Najbardziej interesują mnie jednak nie głosy Porozumienia 11 Listopada oraz organizatorów „Marszu Niepodległości”, a tych, którzy starają się, by użyć jednego z moich ulubionych określeń, siedzieć okrakiem na barykadzie.

Do takich głosów należy z pewnością „list intelektualistów”, podpisany przez Ryszarda Bugaja, Agnieszkę Kołakowską, Antoniego Liberę i Magdalenę Gawin. W wizji autorów i autorek tekstu Święto Niepodległości zagrożone jest na równi przez „młodych lewaków z Krytyki Politycznej” i przedstawicieli „nowego, lewicowego antysemityzmu” – oraz przez totalitarystów i antydemokratów z ONR. Trudno uznać stanowisko zaprezentowane w liście za rozsądne – autorzy i autorki nie trzymają się faktów, posługując się zamiast tego łatwymi, medialnymi kliszami. Gdyby zechcieli pochylić się głębiej nad całym wydarzeniem i jego kontekstami, nie pletliby bzdur o „lewakach z Krytyki Politycznej” albo „nowym, lewicowym antysemityzmie” (sformułowanie wyjęte prosto ze standardowego repertuaru obrońców zbrodni państwa Izrael, udokumentowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych). Resztę na temat listu napisał Seweryn Blumsztajn – i choć „Gazetę Wyborczą” darzę dużą, polityczną niechęcią, tak nie czuję dyskomfortu, gdy jednemu z jej publicystów zdarzy się napisać coś mądrego.

Znacznie ciekawsze dla mnie jest natomiast oświadczenie „środowisk wolnościowych, lewicowych i działaczy społecznych”, pod którym podpisało się przede wszystkim środowisko redakcji „Nowego Obywatela”. Odcinając się od narodowców z MW i ONR, autorzy i autorki krytykują przede wszystkim retorykę Porozumienia 11 Listopada, pisząc o „ahistorycznych porównaniach, braku analizy sytuacyjnego kontekstu, pojęciowej żonglerce i grach skojarzeniami”. W ich perspektywie „utożsamianie tradycji Narodowej Demokracji z faszyzmem to nadużycie”. W pewnej mierze trudno mi się nie zgodzić z tymi słowami: mnie samego raczej irytują nadużywane, chybione i często działające na niekorzyść nawiązania do czasów III Rzeszy. Czy jednak sami autorzy i autorki listu nie wpadają w pułapkę „pojęciowej żonglerki i gry skojarzeniami” stwierdzając, że blokada „Marszu Niepodległości” kojarzy im się z akcjami „Zera Tolerancji” wymierzonymi w bezdomnych i inne grupy wykluczone (skojarzenie kuriozalne, biorąc pod uwagę codzienną działalność zrzeszonych w Porozumieniu organizacji)? Widoczna jest próba potraktowania działań Porozumienia 11 Listopada nie jako motywowanych politycznym sprzeciwem wobec poglądów i praxis takich organizacji jak MW i ONR – ale jako działań o podłożu wręcz klasistowskim. Bo przecież organizatorzy „Marszu Niepodległości” to „tylko” „zagubieni i ogłupieni szowinistyczną sieczką ludzie, wywodzący się w znacznej mierze z grup wykluczonych”. W dodatku, jest to środowisko „marginalne i pozbawione znaczenia”.

Po pierwsze więc, autorzy i autorki nie dostrzegają próby przebicia się do głównego nurtu przez skrajną prawicę. Tymczasem, i osobiście zamierzam to powtarzać aż do znudzenia, są to grupy i osoby, które wielokrotnie stwarzały fizyczne zagrożenie dla uczestników i uczestniczek demonstracji feministycznych, środowisk LGBTQ, pierwszomajowych i tym podobnych. To grupy, które mają na koncie wydarzenia z Góry Św. Anny, Wrocławia, i wielu innych miejsc, w których dawały upust nienawiści poprzez nazistowskie pozdrowienie czy explicite rasistowskie hasła. Na taką praktykę polityczną: zastraszania, fizycznych ataków, ekspozycji rasistowskich poglądów – i odpowiedzialne za nie organizacje nie powinno być zgody.

Po drugie, widoczne jest zauważalne przesunięcie w taktyce osób i grup nie godzących się na zawłaszczanie 11 Listopada przez narodowców. Jeśli rok temu krytyka mówiąca o konieczności wysunięcia pozytywnej kontrpropozycji była jeszcze w pewnej mierze zasadna, to dziś mija się ona raczej z rzeczywistością. Tą potrzebną kontrpropozycją jest „Kolorowa Niepodległa” – demonstracja pokazująca inny, możliwy model patriotyzmu i inną wizję wspólnego państwa.

Po trzecie, i jest to najpoważniejszy problem jaki mam z omawianym listem – jego autorzy i autorki wpadają w pułapkę paternalizmu. Tak jak mój sprzeciw budzi psychiatryzacja politycznych oponentów (stosowana zarówno przez nieśmiertelnego Jasia Kapelę, jak i polityków prawie wszystkich partii politycznych głównego nurtu), tak podobną niechęć odczuwam do ich paternalizowania. A tak niestety odbieram zdanie o „zagubionych i ogłupionych szowinistyczną sieczką”. „Ach, ci biedni, naiwni wykluczeni, dający się ogłupić i omamić… To nie ich wina, że krzyczą na demonstracjach to co krzyczą”. Gdybym ja, drodzy autorzy i drogie autorki „11.11.11 Inaczej”, przeczytał o sobie takie zdanie, obdarzyłbym was szczerą i raczej długotrwałą niechęcią. Nawet jeśli przyjmiemy za słuszną perspektywę „fałszywej świadomości”, to w jakiej roli stawia nas używanie takiej paternalistycznej retoryki w stosunku do grup, które określamy jako wykluczone?

Z jednym, wyrażanym przez dystansujących się od blokady, przekonaniem jestem w stanie się zgodzić. Być może są jednak działania, których priorytet jest wyższy, niż blokowanie marszu ONR-owców 11 Listopada? Jedno z nich odbywać się będzie także jutro, jeszcze przed blokadą. Wiec solidarności z Occupy Wall Street, czy szerzej: działania związane z pomysłem Ruchu Oburzonych niosą ze sobą chyba więcej politycznego potencjału dla nas, osób z sercem po lewej stronie. Zdecydowanie nie jest to wezwanie do porzucenia aktywności Porozumienia 11 Listopada – a raczej próba namysłu nad listą priorytetów dla szeroko pojętego ruchu lewicowego.

Mateusz Mirys (Młodzi Socjaliści)
źródło:www.mlodzisocjalisci.pl
___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe !

___________________________________________________________________________
Historia PRL (36)
___________________________________________________________________________

Ojciec polskiego przyspieszenia

Edward Gierek to obecnie jedynym tolerowanym przywódcą z okresu PRL-u. W kilku polskich miastach ulice noszą jego imię, a miliony ludzi ciepło wspominają lata 70. Dlatego warto choć trochę przybliżyć jego postać.

Robotnicza rewolta na Wybrzeżu w konsekwencji doprowadziła do znacznych przetasowań na szczytach władzy w Polsce, z których najistotniejszą była zmiana przywódców kraju, gdzie Władysława Gomułkę zastąpił właśnie Gierek. Do bardzo ważnej zmiany doszło też na stanowisku premiera, gdzie na miejsce Józefa Cyrankiewicza przyszedł Piotr Jaroszewicz. Znacznie wzrosła również pozycja generała Wojciecha Jaruzelskiego (ówczesny szef MON), Edwarda Babiucha oraz Jana Szydlaka.

Zanim przejdziemy do sedna naszego tekstu, poświęćmy nieco uwagi odchodzącemu przywódcy państwa. Gomułka, obejmując władzę popularnością dorównywał marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Dziś, raczej skazany na zapomnienie- mówi się o nim wyłącznie źle lub wcale, obciążając go o wspomniane rozruchy na Wybrzeżu, inwazję państw na Czechosłowację lub walkę z Kościołem, którą konsekwentnie prowadził do końca swoich rządów. Tu jako ciekawostkę warto dodać, że Gomułka pomimo silnego antyklerykalizmu, był w jakimś stopniu szanowany przez swojego wielkiego rywala politycznego-prymasa Stefana Wyszyńskiego, który nawet starał się, usprawiedliwić niektóre decyzje „Wiesława” jak np. czeską interwencję, czy też nie przyłączył się do rzeszy krytyków Gomułki za wydarzenia grudniowe, próbując nawet łagodzić te napięcia. Świadczy to po raz kolejny o tym, iż hierarchia kościelna liczy się wyłącznie z silnymi przywódcami, a słabych krytykuje i wykorzystuje, co doskonale widać na przykładzie III RP i stosunku niektórych biskupów do władz państwowych.
Zupełnie przemilcza się też bezsporne zasługi Gomułki w obaleniu w Polsce stalinizmu oraz zerwaniu, pomimo realnej groźby interwencji zbrojnej ZSRR, z całkowitą zależnością Polski od wielkiego brata i prowadzeniu w miarę niezależnej (na ile pozwalały międzynarodowe uwarunkowania ) polityki zagranicznej państwa zakończonej przełomowym traktatem z RFN i wywalczeniem dla Polski Ziem Zachodnich.
W dziedzinie gospodarki Gomułka przeprowadził rewolucję przemysłową, przekształcając Polskę z kraju o zacofanym przemyśle i rolnictwie, zniszczonego podczas ostatniej wojny w wysoce uprzemysłowiony, likwidując zupełnie zjawisko bezrobocia i stwarzając milionom ludzi szansę na awans społeczny i lepsze życie. Wielki proces industrializacji zupełnie zmienił obraz Polski nawiązującej z wolna do najbogatszych europejskich państw ( wkrótce będzie się mówić o polskim cudzie gospodarczym).
Choć priorytetem w gospodarce był przemysł ciężki, to wymiernie zyskiwała i polska wieś , gdzie nie rzadkim było zjawisko głodu, analfabetyzmu i zacofania – jak chociażby kojarzenie małżeństw na pod kontem posiadanej ziemi. Warto też dodać, że „Wiesław”- jako jedyny przywódca zostawiał kraj niemal bez długów. Jako jedyny też nie dorobił się majątku dzięki władzy- w odróżnieniu chociażby od niedawnych prezydentów. Gomułka do końca życia mieszkał w skromnym dwupokojowym mieszkaniu, w rodzinnym domu przy alei Na Skarpie w Warszawie. Po odejściu z polityki nie przestał interesować się sprawami państwa głównie pisząc felietony, jednak postępujący nowotwór płuc uniemożliwiał mu aktywniejszą działalność. Zmarł w wieku 76 lat w swoim domu 1 września 1982 roku.

Nowy przywódca państwa- Edward Gierek- był postacią zgoła odmienną niż jego poprzednik, który kształtował się jako polityk w sanacyjnych więzieniach, a później w warunkach konspiracji podczas okupacji hitlerowskiej. Gierek urodził się w rodzinie górniczej w 1913 roku w Porąbce (obecnie dzielnica Sosnowca). Gdy miał cztery lata, jego ojciec zginał w kopalni podobnie jak wcześniej prawie wszyscy mężczyźni w rodzinie. Gierek wraz z roczną siostrą znalazł się bez środków do życia, a ich matka- 22 letnia Paulina Gierek, aby utrzymać rodzinę chodziła z kontrabandą do pobliskich Niemiec i Austrii. Matka Edwarda odgrywała zawsze szczególną rolę w jego życiu , nawet wtedy, gdy został przywódcą kraju radził się jej w większości ważnych decyzji. Jednak trzeba podkreślić, iż kobieta ta, nigdy nie wykorzystywała swojej pozycji i do końca życia pozostała przyzwoitą i bardzo skromną osobą.
Sytuacja Gierków znacznie się poprawiła, gdy matka ponownie wyszła za mąż za górnika Antoniego Janosa, który namówił ich do wyjazdu do Francji. Gierek dorastał więc w nad Sekwaną, co miało niebagatelny wpływ na jego przyszłą osobowość. Tam też w wieku 13 lat zaczął pracować jako górnik . Szybko związał się z bardzo popularnym wtedy we Francji ruchem komunistycznym. Jednak w 1934 roku za udział w strajku został wydalony z Francji, bez możliwości powrotu. Wrócił więc do rodzinnego Sosnowca, lecz w ogarniętej biedą i bezrobociem Polsce nie widział dla siebie miejsca. Dlatego po odbyciu służby wojskowej wyjechał -tym razem do Belgii. Tam przetrwał wojnę wstępując do sekcji belgijskiej PPR oraz aktywnie działając w Witte Brigade- belgijskiej partyzantce. Zajmował się głownie dostarczaniem partyzantom ładunków wybuchowych, którymi dysponował w kopalni. Po wojnie jego kariera polityczna nabrała tempa- został nawet wybrany przewodniczącym Rady Polaków w Belgii. Szybko też został dostrzeżony przez władze odrodzonej Polski i wezwany do powrotu do kraju.
W PPR, partii sprawującej władzę w kraju, trwał konflikt wewnętrzny między działaczami, którzy wojnę spędzili w Polsce a przybyłymi z ZSRR. Siłę Gierka stanowiło więc to, że nie był związany z żadną z tych opcji i odpowiednio lawirując ,umiał to wykorzystać. Powoli piął się po szczytach partyjnej kariery. W 1957 roku Gomułka mianował go szefem Komitetu Wojewódzkiego PZPR na Śląsku. Tam, mając więcej swobody w działaniu, Gierek rozwinął skrzydła i dał się poznać jako sprawny organizator. Wprowadził dla górników tzw. „kartę górnika” dającą szereg przywilejów (m. in. dłuższe urlopy, wszelkie zniżki i deputaty), a górnicza Barbórka stała się niemalże świętem narodowym. Na Śląsku zaopatrzenie w sklepach było dużo lepsze niż w innych częściach Polski. Zabiegi te miały wymierne przełożenie na efektywność pracy, a w wydobycie węgla na Śląsku w 1970 roku wzrosło do gigantycznej ilości 140 milionów ton rocznie. Prawą ręką Gierka był Jerzy Ziętek, bardzo zdolny samorządowiec jednak bez szans na zbytnie awanse ze względu na sanacyjną przeszłość. Mimo to Gierek mianował go wojewodą śląskim i wspólnie stworzyli doskonały duet menedżerski.
W okresie wielkiej prosperity na węgiel kopalnie przynosiły ogromne zyski, jednak w dobie scentralizowanej gospodarki lwia część funduszy trafiała do budżetu państwa i ginęła w ogólnym morzu potrzeb. Urzędnicy z Warszawy zatwierdzali również wszelkie inwestycje, które nie zawsze szły w parze z potrzebami społeczności lokalnych. Jednak Gierek z Ziętkiem znaleźli na to sposób. Otóż każdy zakład pracy miał prawo część wypracowanych środków gromadzić na tzw. funduszu socjalnym. Wykorzystywano je głownie do budowy zakładowych ośrodków wczasowych oraz mieszkań dla pracowników. W skali przemysłowego Śląska te fundusze były olbrzymie i można było nimi dysponować bez pośrednictwa Warszawy. Ziętek powołał więc specjalny zespól ekspertów ( dyrektorzy głównych zakładów, architekci, urbaniści oraz inżynierowie budownictwa ), którzy wspólnie ustalali najważniejsze inwestycje dla regionu.

Wkrótce na Śląsku, który zaczęto nazywać polską Katangą, ruszyły wielkie inwestycje budzące zazdrość w innych częściach kraju. Wyburzono starą część Katowic, a w jej miejscu powstało nowoczesne centrum z wysokimi nowoczesnymi budynkami, hotelami i domami towarowymi, przestronnym dworcem oraz najbardziej charakterystyczną budowlą- halą widowiskową, czyli popularnym „Spodkiem”. Wszystko to nadało stolicy regionu wielkomiejski charakter. Na wielkich nieużytkach między Katowicami a Chorzow em powstał Wojewódzki Park Wypoczynku z pięknym ogrodem zoologicznym, największym w Polsce stadionem sportowym i wesołym miasteczkiem. W piękniejszych zakątkach regionu, głównie w Ustroniu i Wiśle powstawały kompleksy wypoczynkowo -sanatoryjne, a w Szczyrku- największa w Polsce stacja narciarska. Rozpoczęto również szereg inwestycji komunikacyjnych, czego najbardziej znanym dziś przykładem jest popularna „gierkówka” łącząca Śląsk ze stolicą.

Wielkim marzeniem Gierka było utworzenie na Śląsku uniwersytetu, jednak wiedział, że nie uzyska na to zgody „szefa”, gdyż Gomułkę coraz bardziej irytowały wielkie inwestycje, które znacząco odróżniały Śląsk od reszty Polski. Jednak Gierek znalazł na to sposób tworząc na Śląsku filię Uniwersytetu Jagiellońskiego i budując przy okazji całą infrastrukturę. Gdy już wszystko było gotowe, postawił centralę przed faktem dokonanym- w 1968 roku połączono nowe placówki i w ten sposób powstał Uniwersytet Śląski. Niestety smutnym jest fakt, że w 1998 roku, w 30 rocznicę powstania śląskiej Alma Mater, nikt z organizatorów nie pamiętał już o Gierku -nie wysyłając mu nawet zaproszenia na tą uroczystość.

Jedną z bolączek, jaką Gierek wyniósł z młodości, był strach przed bezrobociem. Dobrze pamiętał przedwojenne Zagłębie- tysiące ludzi bez pracy, fedrujących z narażeniem życia w biedaszybach (dzikie kopalnie) i zamieszkujących osiedla nędzy. Często też powtarzał, że brak pracy , prócz najbardziej prozaicznych zjawisk, takich jak głód i ubóstwo, powoduje znacznie więcej patologii, bo także alkoholizm, chuligaństwo oraz wzrost przestępczości, przyczyniając się do powszechnej degradacji i spadku wartości społeczeństwa. Dlatego później, kiedy był już politykiem, za priorytetowe uważał tworzenie nowych inwestycji dających miejsca pracy. Dziś ta gierkowska inwestomania jest często poddawana krytyce jako nadmierna i nie do końca przemyślana, w konsekwencji też powodująca zadłużenie kraju. Argumenty te są zapewne istotne, jednak nie należy zapominać, że w epoce gierkowskiej nie istniało w Polsce bezrobocie oraz problem głodu, który nawet dziś nie jest marginalnym zjawiskiem, a czas jego rządów był bez wątpienia najbardziej przyjaznym okresem dla przeciętnych ludzi w historii Polski.

Przedstawiając postać Edwarda Gierka z okresu rządów na Śląsku, warto wspomnieć o jeszcze jednym zjawisku, na które wtedy niewielu zwracało uwagę- dyskryminację kobiet na rynku pracy. Na Śląsku zdominowanym przez przemysł ciężki było to aż nadto widoczne. Gierek, zdając sobie sprawę, że to jest również poważny problem społeczny, w tajemnicy przed Gomułką zlecił wybudowanie na terenie aglomeracji kilkunastu wielkich fabryk odzieżowych, w których pracę znalazło kilkanaście tysięcy kobiet. Niewiele brakowało, aby ta samowola zakończyła się dla niego poważnymi konsekwencjami, bo Gomułka, który osobiście zatwierdzał większość inwestycji, wizytując region, zjawił się w fabryce odzieżowej w Bytomiu i szybko odkrył nieprawidłowości w powstaniu zakładu. Jednak sprytny Gierek, roztaczając przed „Wiesławem” wspaniałe osiągnięcia eksportowe tej fabryki (czuły punkt Gomułki) całą sprawę jakoś załagodził.

Paweł Petryka

Nr.46. Kraków, piątek 4 listopada 2011. R. LXIII.

Tygodnik można kupić w Krakowie w dobrych kioskach, księgarniach i od naszych gazeciarzy stojących na rogu Rynku Głównego i Ulicy Brackiej.
Zapraszamy do prenumeraty – zamówienia prosimy składać drogą mailową: naprzod.info@wp.pl

___________________________________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli. Mielony z buraczkami
___________________________________________________________________________

Będą dwa PiSy zamiast „czterech ziobrów”?

Czy, rozłam w PiS jest faktem? Rzecznik PiS Adam Hofman poinformował o wykluczeniu Zbigniewa Ziobry, Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego. – Będziemy się odwoływać. Decyzja jest krzywdząca – komentował na gorąco Ziobro. Wobec tych polityków toczyło się postępowanie dyscyplinarne w związku z ich wypowiedziami dla mediów. Ziobro mówił o konieczności demokratyzacji Prawa i Sprawiedliwości oraz otwarcia się partii na inne środowiska. Z Ziobrą, Cymańskim i Kurskim rozmawiał dzisiaj rzecznik dyscypliny PiS Karol Karski, Rzeczniczką „ziobrystów” była w postępowaniu posłanka Wróbel. Nie pomogło. Karski zarekomendował wykluczenie „ziobrystów”. Do tej propozycji w tajnym głosowaniu, przychylił się Komitet Polityczny PiS. Usunięci posłowie będą się odwoływali do sądu koleżeńskiego PiS, ale mało kto daje im w tej sprawie szanse powodzenia! A jeszcze niedawno Rosiewicz śpiewał „starczą cztery ziobra, żeby Polska była dobra”… Czysta grafomańia, ale czegoż tu żądać?

Szlaban dla Bonieckiego
Ks. Adam Boniecki, ten sam który publicznie bronił Nergala i wstrzemięźliwie wypowiadał się na temat obecności krzyża w sejmie dostał od swojego zgromadzenia zakonnego, księży marianów zakaz wypowiadania się w mediach. Na razie na miesiąc… A rzecz dotyczy osoby, która ma stały czas antenowy w TV i sporo publikuje. Rydzykoidom nikt niczego nie zakazywał i nie zakazuje, Bonieckim ma się natomiast „zająć” Rada Prowincjonalna zakonu.

Wyszli przed szereg
Nareszcie zaczyna się coś dziać w SLD, czego dowodzi niespodziewana, wspólna konferencja prasowa krakowskiego Sojuszu z Ruchem Palikota. Obie strony mają sie konsultowac w sprawach politycznych. To ruch idący dalej, niż ostrożne zachowania centrali, ale ktoś wreszcie musi wyciagnąc konsekwencje z „przesławnego lania” jakie dostała partia. Krakowskie SLD wyszło jak widać przed szereg, ale wydaje się, że w dobrą stronę!

Agent Tomek wie lepiej
– Szara strefa i zorganizowana przestępczość bardzo się wzmocni, bo będą w swoich działaniach bezkarni. – Twierdzi nowy poseł PiS Tomasz Kaczmarek, znany jako agent Tomek i krytykuje w rozmowie z „Gazetą Polską” pomysł Ruchu Palikota, by odstąpić od karania za posiadanie małej ilości marihuany na własny użytek. Powołuje się przy tym, na własne doświadczenie jako agenta właśnie. Faktem jest, że taka zmiana może utrudnić życie policji, bo teraz trzeba będzie walczyć z dilerami a nie łapać smarkaczy, którzy chcieli spróbować „ziela”.

Nie był ani agentem, ani magistrem!
– Nigdy nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa – zapewnia poseł-elekt PiS, były bramkarz Jan Tomaszewski. Według „Newsweeka”, który powołuje się na dokumenty IPN, Tomaszewski w 1986 roku został zarejestrowany przez SB jako konsultant pod pseudonimem „Alex”. Zdaniem Tomaszewskiego, służby mogły uznać go za konsultanta z powodu jego działalności publicznej, bo od początku lat 80. krytykował PZPN i polityków, a teraz fałszywki podrzucił prasie właśnie PZPN. Tomaszewski dodaje, że cytowane dokumenty nie dotyczą jego osoby. – W papierach napisano: Jan Tomaszewski, syn tego i tego, magister i nauczyciel WF. Nigdy nie byłem nauczycielem, ani magistrem!

Boi się „oburzonych”, czy entuzjastów „Rzepy”?
Grzegorz Hajdarowicz, producent filmowy i milioner uważa, że naruszono jego dobra osobiste i prawo do prywatności. Dlatego domaga się 314 tys. zł od Wydawnictwa Avalon, które w przewodniku turystycznym o podkrakowskich miejscowościach podało, gdzie kupił zabytkowy dworek. Pieniędzy też chce od autora książki Juliana Zinkowa. Proces w tej sprawie ruszył przed sądem w Krakowie. Hajdarowicz obawia się, że informacje o jego dworku mogą wywołać bezprawne, niebezpieczne działania nn. Osób. W dodatku ostatnio skierowała się przeciw niemu grupa dziennikarzy przejętej przez niego „Rzeczpospolitej”, za czym mogą pójść także działania jej niektórych czytelników.

Kto uratował Boeinga?
Jak się dowiadujemy, sukces kapitana Wrony, który szczęśliwie wylądował na warszawskim lotnisku z zamkniętym podwoziem, jest tylko w części jego zasługą. Jak twierdzi ks. Piotr Chyła, wikariusz prowincjała Warszawskiej Prowincji (oczywiście) Redemptorystów , sukces zawdzięczamy faktowi, że miał ze sobą w samolocie relikwie Jana Pawała II i „modlił się do niego skrycie”. Dlaczego „skrycie”? Tego zrozumieć nie sposób.

Dintojra w PiS
Podczas posiedzenia Komitetu Politycznego Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski dostali od Jarosława Kaczyńskiego propozycję „nie do odrzucenia”- zaprzestaną działań w mediach szkodzących PiS oraz oddadzą się do dyspozycji prezesa ktory zdecyduje o ich miejscu w partii. Rzecznik PiS Hofman stwierdził, że „ziobryści” tę propozycję odrzucili. – Jeszcze przez kilka dni jest ona aktualna -dodał – ale tylko przez kilka dni, bo rozpoczęło się też postępowanie dyscyplinarne przeciwko Ziobrze, Kurskiemu i Tadeuszowi Cymańskiemu. – W tej sytuacji dalej podtrzymujemy dobrą wolę, odpowiedzialność za tego rodzaju siłowe rozwiązanie sprawy, za eskalację konfliktu biorą na siebie ci, którzy zdecydowali tego rodzaju metody zastosować – powiedział na specjalnie zwołanym briefingu Ziobro. Na razie „ziobryści” zostali postawieni przed obliczem rzecznika dyscypiliny PiS, znanego z urody, inteligencji i błyskotliwości, Karola Karskiego. Coś nam się wydaje, że na początek wyrzucą z PiS Kurskiego, a potem odczekają chwilę, by sadystycznie odcinać odwłok „ziobrystom” po kawałku!

Prezydent Komorowski dał nura!

Około 150 osób demonstrowało 28 października w Poznaniu przeciwko łamaniu praw lokatorów. Demonstrację zorganizowali mieszkańcy kamienicy znajdującej się przy ulicy Piaskowej, którym nowy właściciel grozi eksmisjami. Jak relacjonowała prasa, odwiedziła ich grupa odzianych w czarne skóry osiłków. Poinformowali mieszkańców, że muszą wynieść się do końca roku i rozpoczęli demontaż instalacji. Tymczasem lokatorzy nawet nie otrzymali wypowiedzeń umów najmu.
Zebrani, ze wsparciem grup anarchistycznych i lewicowych, skandując „Eksmisje stop!” oraz „Mieszkanie prawem, nie towarem”, przeszli przed urząd miasta, gdzie przebywał akurat prezydent Bronisław Komorowski,
Pan prezydent, aby unknąć spotkania z protestujacymi opuscił urząd bocznymi drzwiczkami.

Nie chcem, ale muszem?
Rada Krajowa SLD zdecydowała, że nowe władze partii zostaną wybrane 10 grudnia podczas konwencji nadzwyczajnej. Ma ona też ustalić tryb przyszłorocznych powszechnych wyborów w partii (głosowaliby wszyscy członkowie, a może również sympatycy – jak proponuje Ryszard Kalisz). Obecny lider Grzegorz Napieralski podtrzymał wcześniejsze deklaracje, że nie będzie walczył o reelekcję, ale też nie ustąpił ze stanowiska.
Kto zawalczy o przywództwo? Na razie rozważa to europosłanka prof. Joanna Senyszyn, w kuluarach wymieniano nazwiska: Leszka Millera, Dariusza Jońskiego (łódzkiego posła z pokolenia Napieralskiego) i Zbyszka Zaborowskiego (posła, szefa śląskiego SLD).
Miller zarzeka się, że kandydaował nie będzie – chyba żeby musiał….

ArcelorMittal zwalnia
Po wrześniowej likwidacji Zakładu Mechanicznego w Krakowie, w którym było zatrudnionych 200 osób, pracownicy firmy ArcelorMittal z niepokojem patrzą w przyszłość. Część zatrudnionych przeszła do innych zakładów, większość odeszła po otrzymaniu odprawy w wysokości 65 tys.zł. Teraz zarząd konsorcjum podjął decyzję o wygaszeniu pieca w Dąbrowie Górniczej. Firma odczuwa skutki kryzysu na rynku stali.-. Zapotrzebowanie na wyroby hutnicze spada – potwierdza Janusz Lemański ze związków zawodowych ArcelorMittal. Sylwia Winiarek, rzecznik ArcelorMittal zapewnia, że spowolnienie w pracy oddziałów jest tymczasowe. Ma nadzieję, że już w pierwszym kwartale przyszłego roku wszystko wróci do normy.

Po prośbie do Watykanu
Zakon Kanoników Regularnych Laterańskich, wydzierżawił budynki, w których mieszka 70 rodzin, prywatnej firmie, która planuje przekształcić mieszkania w pokoje hotelowe. Mieszkańcy apeluja o pomoc do Kuriii ta oświadczyła, że nie może podjąć żadnych kroków, ponieważ nie ma władzy nad zakonami. Mieszkańcy napisali pismo, którego adresatem jest nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore oraz opat generalny Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich o. Bruno Giuliani. Jak będzie trzeba, pólą w pielgrzymce do Rzymu.

Niemcy dadzą popalić
Jak twierdzi „Rzeczpospolita” niemieccy bojówkarze z lewicowych i anarchistycznych organizacji skrzykują się w internecie na wyjazd do Warszawy, by zablokować prawicową manifestację 11 listopada. Wcześniej zaatakowano też stronę internetową Marszu Niepodległości.
Niemieccy anarchiści cieszą się złą sławą, w lutym ponad 3 tys. zjechało do Drezna, by zablokować marsz neonazistów i tam obrzucili policjantów kamieniami i butelkami, demolowali sklepy i samochody. 82 funkcjonariuszy zostało rannych. W zeszłym roku pobili blisko 100 funkcjonariuszy.w Berlinie i Hamburgu. Ciekawe czy są groźniejsi od prawicowych kiboli?

Nie umieją pisać?
Tymczasem warszawski ratusz odrzucił prośbę organizatorów o zarejestrowanie Marszu Niepodległości. Środowiska nacjonalistyczne w całej Polsce organizują transporty, by jak najwięcej osób przyjechało do stolicy. Hasło organizatorów – Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego to „11.11.11” czyli 11 tysięcy osób na 11 listopada.
Do piątku stołeczny ratusz marszu nie zarejestrował. – Wniosek nie był poprawnie wypełniony. Dlatego go odrzuciliśmy. Ale organizatorzy mają czas do 8 listopada mówią urzędnicy.

Z jak w innych dyrekcjach?
Dwóch panów kierujących od 20 lat budową i remontami śląskich dróg stworzyło korupcyjne imperium, ich proces rozpoczął się wczoraj w Katowicach. Krzysztof R. i jego zastępca Henryk P. zostali zatrzymani przez ABW w 2010 r. dzięki biznesmenowi, który przez ich działalność znalazł się na skraju bankructwa i przełamał zmowę milczenia. Ciekawe czy to wyjątek, czy szeroko rozpowszechniona metoda panów „właścicieli polskich dróg”?

JD

___________________________________________________________________________
Listy z USA cz.4
___________________________________________________________________________

Z listów do Józka

Przyjacielu, popatrz na poniższy wykres!!


Przedstawia wzrost przeciętnych dochodów Amerykanów w latach 1969-2008 oraz podaje jaka część tego wzrostu przypadła 90% mniej zamożnych Amerykanów i 10/% najbardziej zamożnych Amerykanów.

Za Economic Policy Institute
Już wiesz skąd się wziął ruch Occupy Wall Street ??
W swym niedawnym wystąpieniu prezydent Barack Obama przytoczył dane z raportu Biura Budżetowego Kongresu, z którego wynika, że dochody po opodatkowaniu najbogatszych obywateli, którzy stanowią 1 procent Amerykanów, wzrosły od 1979 do 2007 roku o 275 proc. W tym samym okresie dochody wszystkich wzrosły średnio o 62 proc., a najbiedniejszej jednej piątej społeczeństwa o 18 proc. trzeba dodać, że dochody te liczone są w liczbach bewzględnych a nie w relacji do wzrostu cen!
Raport potwierdził to, co wielu Amerykanów już wcześniej podejrzewało. Klasa średnia straciła grunt pod nogami, a nieliczni najbogatsi stali się jeszcze bogatsi – musiał przyznać publicznie nawet sam Pan Prezydent. – Dzieje się to w okresie, gdy koszty wszystkiego, od opieki zdrowotnej po czesne za studia, wystrzeliły w górę – dodał.
A co słychać tam u Was, w Europie? Grecja, która burzyła się przez kilka miesięcy, teraz ma odpowiedzieć w referendum, czy decyduje się na drastyczne obniżenie poziomu życia i stawiam dolary oprzeciw orzechom, że wynik będzie jednoznaczny! Ludzie mają dość płacenia za kombinacje rządów i banksterów.
Podobnie sytuacja wygląda w Iralandii. Iralandczycy mają sowj tradycje i nawyki wyrażania niezadowolenia radykalnymi metodami. Do pierwszych ataków doszło w maju i sierpniu bieżącego roku. W centrum Derry grupa zamaskowanych osób wrzuciła do oddziału banku Santander torbę zawierającą ładunek wybuchowy. Sierpniowy atak, skierowany również przeciwko bankowi Santandera, miał miejsce w Newry, w centralnym punkcie Hill Street. „Prawdziwa IRA” przyznała się do obydwóch ataków wczoraj. Ataki na banksterów będą kontynuowane – zapewnia RIRA.
Ale na koniec dobra wiadomość: Bank of America wycofał się we wtorek z planów pobierania 5 dol. opłaty miesięcznej za używanie karty debetowej, po tym jak wywołało to powszechne oburzenie konsumentów i polityków w całym kraju.Zapowiedź wprowadzenia opłat wywołała demonstracje w Los Angeles i Bostonie. W Waszyngtonie pewna kobieta zebrała ponad 300 tys. podpisów pod listem protestacyjnym. Prezydent Barack Obama skrytykował krok jako „raczej nieuczciwy wobec konsumentów”. Demokratyczy kongresmen z Karoliny Płn., członek komisji ds. usług finansowej Brad Miller zgłosił w październiku projekt ustawy, która ułatwi Amerykanom zmianę banku.

Ps.
Właśnie dotarła do mnie ostatnia „Gazeta Finansowa”, która zamieściła tekst pióra Steena Jakobsena ekonomisty z Saxo Banku. W relacji z podróży do Portugali, Jakobsen pisze:
Moi wspaniali przyjaciele i gospodarze z Banco Carregosa opowiedzieli mi o zadziwiającym fakcie: portugalska konstytucja wprost określa kraj, jako „państwo demokratyczne i socjalistyczne”. Nie żartuję! Aby naprawić ten błąd, parlament potrzebuje większości – dwóch trzecich głosów, których jednak nie ma ze względu na… Partię Socjalistyczną.
Jakobsen nie jest nikim wielkim w świecie finansjery, ale warto zwrócić uwagę na jego tekst, bo odzwierciedla on rozumowanie powszechne wśród banksterów.
Bankier ma receptę na kryzys „wypalić gorącym żelazem szczątkowe pozostałości państwa opiekuńczego, za kryzys muszą zapłacić ubodzy”. Jakobsen nie chce widzieć, że kryzysowe reakcja łańcuchowa ma początek w Stanach Zjednoczonych, które jako żywo nie mają w Konstytucji napisane, że są socjalistyczne.
Tekst Jakobsena unaocznia, że superklasa finansowych potentatów ma zamiar wykorzystać kryzys, jako okazję do kolejnego natarcia. Kłania się Naomi Klein i jej ostrzeżenie w „Doktrynie Szoku”.
Ekstremalna deregulacja doprowadziła do kataklizmu – to nic. Żeby się wyleczyć potrzebujemy jeszcze więcej deregulacji! Brr!!
God shield the us against bankers
(JA)

___________________________________________________________________________
REKLAMA
___________________________________________________________________________
Komis meblowy „Mega” prowadzi kupno i sprzedaż:
• » mebli
• » sprzętu AGD i RTV
• » antyków
• » rowerów, sprzętu sportowego
• » bibelotów, zegarów i wielu innych rzeczy…
Skupujemy za gotówkę lub przyjmujemy w komis wszelkie rzeczy, które Państwu są zbędne, a nie straciły swoich cech użytkowych, nie są zniszczone ani uszkodzone.
U nas możesz kupić ładne rzeczy, dużo taniej niż w sklepie !
Istnieje możliwość negocjacji cen !
Na hasło „Naprzód” 10% zniżki!
Komis znajduje się przy Al. Powstania Warszawskiego 15 w Krakowie
Wjazd od ul. Żółkiewskiego:
Komis czynny:
pn-pt: 10-18
sobota: 9-14
tel (12) 431- 20 -30
kom. 0501 575 266
e-mail: megakomis@op.pl
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY PRYWATNE I FIRMY.
Świadczymy również usługi transportowe !

___________________________________________________________________________
Historia PRL (35)
___________________________________________________________________________

Rozruchy na Wybrzeżu

To, co nie udało się w marcu 1968, czyli obalenie z funkcji I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, powiodło przeszło dwa lata później w wyniku rewolty robotników wybrzeża.

Decyzje rządu związane z podwyżką cen żywności oraz reformą systemu wydajności pracy doprowadziły do protestów robotników Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Jak się szybko okazało zamieszki na ulicach Gdańska, które miały miejsce 14 grudnia 1970 roku, nie były jednorazową demonstracją niezadowoleń społecznych, lecz zaczęły się przeradzać w poważniejszy konflikt. Następnego dnia w Trójmieście ogłoszono strajk powszechny. Już od samego rana (wtorek) przed tradycyjnie bramą Stoczni Gdańskiej zebrał się tłum pracowników, do których zaczęli przyłączać się robotnicy innych trójmiejskich zakładów m.in. Stoczni Gdynia im. Komuny Paryskiej , Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego oraz elbląskiego „Zamechu”. Podobnie jak dzień wcześniej robotnicy w wielkim pochodzie udali się pod siedzibę KC PZPR. Po drodze demonstranci zakatowali komendę miejską MO. Od strzałów, które padły z tłumu, zginął jeden milicjant , a trzech innych zostało rannych. Następnie podpalono budynek partii. Sytuacja stawała się dramatyczna, gdyż wewnątrz znajdowali się ludzie , a wielotysięczny tłum blokował dostęp do niego straży pożarnej.

W tym czasie, w warszawskim mieszkaniu I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki odbyło się spotkanie ścisłego kierownictwa Partii, poświęcona sytuacji na Wybrzeżu. Tam ministrowie odpowiedzialni za porządek publiczny -m.in. Kazimierz Świtał , Mieczysław Moczar, Wojciech Jaruzelski oraz premier Józef Cyrankiewicz -wiedząc, że Gomułka nie jest skory do użycia przemocy wobec robotników, poinformowali go, że w Gdańsku wybuchła rewolucja i płoną budynki użyteczności publicznej, w których zagrożone jest życie pracowników, gdyż tłum blokuje dostęp służbom ratowniczym. Następnie, że miał również miejsce szturm na komendę milicji, w wyniku, którego zabito dwóch milicjantów, a kilkudziesięciu zostało rannych, rabowane są sklepy i prywatne mieszkania. Wobec zaistniałych, choć celowo przerysowanych zdarzeń „Wiesław” podjął niezwykle kontrowersyjną decyzję, która na zawsze zaważyła na jego ocenie- zdecydował o wprowadzeniu na terenie Trójmiasta stanu wyjątkowego i zezwoleniu wojsku oraz jednostkom MO na użycie broni palnej w przypadku palenia i niszczenia obiektów, w razie ataku ze strony demonstrantów oraz zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego.

Szef MON Wojciech Jaruzeslki skierował do Gdańska trzy dywizje- pancerną z Elbląga, zmechanizowaną z Koszalina oraz powietrznodesantową ze Słupska, nad którymi dowództwo obijał wiceministrem obrony narodowej generał Grzegorz Korczyński. Tego dnia w mieście trwała już prawdziwa wojna domowa, robotnicy prócz siedziby partii podpalili dworzec kolejowy, następnie splądrowali i również podpalili budynek Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych oraz Naczelnej Organizacji Technicznej. Do większych starć doszło podczas uwalniania przez wojsko uwięzionych pracowników w płonącym gmachu KC PZPR, w wyniku których, demonstranci zniszczyli dwa transportery opancerzone. Podczas całodziennych walk w mieście zginęło sześciu robotników. Strajki objęły również Gdynię, gdzie głównym centrum protestacyjnym była Stocznia Gdynia im. Komuny Paryskiej. Tam stoczniowcy powołali komitet strajkowy, na czele, którego stanęli Stanisław Słodkowski i Kazimierz Mizerski. Jednak bezpieka miała rozpracowane to środowisko, więc kiedy przywódcy strajku opuścili stocznię, by zobaczyć się z rodzinami zostali zatrzymani, co wprowadziło chaos w poczynaniach pozostałej części załogi. Władzy udało się również złamać strajk w Stoczni Gdańskiej. W nocy z 16 na 17 grudnia przywódcy protestu, wśród których był 27-letni elektryk Lech Wałęsa, dostali ultimatum, iż jeśli strajk będzie trwał, żołnierze wezmą zakład szturmem. W wyniku takiego ultimatum strajk się załamał.

Wydawać by się mogło że sytuacja w Trójmieście została opanowana, jednak na skutek fatalnego błędu ludzi władzy ( według niektórych zamierzonej prowokacji) doszło do eskalacji konfliktu. Otóż żeby zlikwidować strajk w Stoczni Gdynia, jeden z najbardziej wpływowych ludzi w partii -Zenon Kliszko- zlecił wojsku blokadę stoczni, a pracownikom wydał tymczasowy zakaz powrotu do pracy . Tymczasem wicepremier Stanisław Kociołek, występując w Telewizji Gdańsk zaapelował do ludzi o powrót do pracy. Ta niespójność w działaniu władzy miała tragiczny skutek.
O świcie 17 grudnia robotnicy idący tłumnie do pracy ze stacji SKM Gdynia-Stocznia zostali wzięci przez pilnujących stocznię żołnierzy za demonstrantów i otworzono do nich ogień. Doszło do masakry, a później wielkich demonstracji w centrum Gdyni. Wśród zastrzelonych w czasie feralnej akcji stoczniowców był m.in. osiemnastoletni Zbigniew Godlewski, którego następnie koledzy nieśli na drzwiach w pochodzie spod stoczni do centrum Gdyni przed budynek Miejskiej Rady Narodowej. Godlewski stał się później symbolem Grudnia ’70 jako bohater napisanej przez Krzysztofa Dowgiałlę „Ballady o Janku Wiśniewskim”, Bilans ofiar „czarnego czwartku” w Gdyni to 18 zabitych robotników i 233 rannych.

Strajki zaczęły obejmować inne miasta Wybrzeża. Do poważnych zamieszek doszło w Elblągu, gdzie obrabowano i zniszczono przeszło pięćdziesiąt sklepów, a także w Słupsku i Szczecinie, który po tragicznych wydarzeniach w Trójmieście stał się głównym ośrodkiem robotniczego oporu. 17 grudnia robotnicy Stoczni im. Adolfa Warskiego przerwali pracę i wyszli na ulicę. Zdemolowali i podpalili gmach KW PZPR, próbowali też zająć Komendę Wojewódzką MO. Do miasta wkroczyło wojsko. Walki, w wyniku których zginęło 16 demonstrantów, a 117 zostało rannych, trwały przez dwa dni. Robotnicy zawiązali międzyzakładowy komitet strajkowy na czele, którego stanęli Edmund Bałuka oraz Adam Ulfik. Co ciekawe wśród protestującychch było wielu członków PZPR.
Wydarzenia na wybrzeżu zaczęły wzbudzać coraz większy niepokój Moskwy. Kreml, który prowadził w tym czasie politykę rozbrojeniową z Zachodem coraz bardziej zaczął się obawiać eskalacji konfliktu. Zważywszy, że tło wydarzeń miało charakter socjalny a nie polityczny, strona rosyjska sugerowała spełnienie choć części postulatów strajkujących. Jednak podczas spotkania radzieckiego ambasadora z Awierkija Aristowa z Gomułką , „Wiesław”, który odebrał to jako mieszanie się Moskwy w politykę wewnętrzną Polski zwymyślał dyplomatę : „Co wy mnie tu egzaminujecie, macie swoje informacje i wiecie jaki charakter mają demonstracje w Gdańsku !”. Aristow poskarżył się sekretarzowi generalnemu KPZR Leonidowi Breżniewowi, iż polski przywódca jest w fatalnym i przestaje panować nad sytuacją. Następnego dnia Breżniew zadzwonił do Gomułki, również próbując przekonać go do podjęcia prób złagodzenia konfliktu i wycofanie się z części podwyżek cen żywności. Jednak Gomułka również bardzo stanowczo odpowiedział, że sprawy zaszły już za daleko, gdyż sytuacja na Wybrzeżu nosi znamiona kontrrewolucji. A całą rozmowę skonkludował sugestią, żeby radzieccy towarzysze przypomnieli sobie Kronsztad ( brutalne stłumienie przez Armię Czerwoną buntu tamtejszych marynarzy przyp. PP.). Po tej rozmowie doszło do na Kremlu do spotkania ścisłego kierownictwa partii, które doszło do wniosku, iż w Polsce konieczna jest zmiana przywództwa. Od razu poinformowano o tej decyzji zaufane osoby w PZPR.

Na taki obrót sprawy od dawna czekał największy rywal polityczny Gomułki – Mieczysław Moczar. Jednak Moskwa, która obwiniała go o sprowokowanie tragicznych wydarzeń w Polsce, oświadczyła, że nie zaakceptuje tej kandydatury. Wtedy to oczy wszystkich zwróciły się w stronę zyskującego coraz większą popularność I sekretarza KW PZPR w Katowicach Edwarda Gierka. Dotychczasowi zwolennicy Moczara, Stanisław Kania i Franciszek Szlachcic pojechali na Śląsk, aby nakłonić Gierka do objęcia funkcji przywództwa w państwie. Jednak Gierek początkowo nie palił się by zająć miejsce Gomułki i odpowiedział: „ Narozrabialiście w stolicy, to teraz wydobywajcie się z błota sami.” Kiedy udało się go przekonać należało już tylko usunąć samego Gomułkę, który akurat dostał poważnego wylewu i omal nie stracił wzroku . Wtedy premier Józef Cyrankiewicz pośpiesznie zwołał obrady Biura Politycznego rządu, na którym całą winą za sytuację w kraju próbowano zrzucić na przebywającego w szpitalu Gomułkę. Zaczął się więc przewrót pałacowy. Dotychczasowi zwolennicy Moczara wnioskowali o odsunięcie Gomułki i zastąpienie go Gierkiem. Zwolennicy ‘Wiesława” optowali za takim rozwiązaniem jednak do czasu powrotu do zdrowia Gomułki. Ten, gdy, dowiedział się o tych intrygach, mimo ciężkiego stanu zdrowia, w asyście lekarzy przybył na salę obrad i oskarżył wszystkich o spisek. Doszło do sporego zamieszania, jednak towarzyszący Gomułce lekarze nakłoniło go do powrotu do szpitala. 20 Grudnia do chorego Gomułki udali się Kliszko i Cyrankiewicz i dosłownie wymusili na nim rezygnację z funkcji pierwszego sekretarza. W tak tragicznych okolicznościach zakończyła się w Polsce era Władysława Gomułki.
Tego samego dnia zwołane pośpiesznie VII Plenum KC PZPR przyjęło tą rezygnację i wybrało na urząd pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Nowy przywódca partii natychmiast zwrócił się w telewizyjnym przemówieniu do społeczeństwa o spokój. W tym czasie wojsko opuściło Stocznię Gdańską. Trwał jeszcze strajk w Szczecinie, ale milicja przestała prowadzić akcje zaczepne. W wyciszeniu nastrojów społecznych duży miał udział również Kościół. Prymas Stefan Wyszyński, by nie zaogniać nastrojów społecznych zabronił duchowieństwu odczytania w tym okresie listu pasterskiego krytykującego ustawę dopuszczającą aborcję- „ W obronie zagrożonego bytu narodu”. Według dyrektywy Episkopatu, księża podczas kazań apelowali o spokój i porządek. Treść tych wystąpień była dla sporej części wiernych oburzająca, a pod adresem niektórych księży padały zarzuty, iż są komunistami. Bardzo ostre zarzuty padały pod adresem metropolity gdańskiego biskupa Lecha Kaczmarka.
Paweł Petryka